X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wać siadać. Zlizgaj się, dziecinko... ślizgaj! Przesuń ciało ku
lewej stronie, w moim kierunku. Nie, nie od razu. Rób to tak
 najpierw łagodny kołyszący ruch, tak \ebyś nie
uszkodziła śródstopia bardziej, ni\ jest to absolutnie ko-
nieczne... dobrze, złapałaś... teraz poluzuj w ten sposób!
Dobrze! Teraz masz obie ręce! Wiem, \e lewa jest jak kawał
lodu, ale tak nie jest i potrzebujesz jej. O.K. unieś ramiona,
oba w stronę drugiego końca \erdzi i gdy ty będziesz ślizgała
się ku lewej stronie, \erdz ześlizgnie się ku prawej.
Kucnął obok niej, kiwając głową od czasu do czasu, jak
wykonywała jego instrukcje. Wreszcie ogromna \erdz
zsunęła się z trzaskiem na podszycie, a Benita le\ała cię\ko
dysząc z wyczerpania.
 Nie ma czasu do stracenia  powiedział, i po raz
pierwszy stała się świadoma nie tylko tego, \e prze\yje, ale
faktu, i\ zawsze zdawał się musieć mówić jak najwa\niejszy
sier\ant do rekruta, który przez następne sześć miesięcy
będzie ciągle jeszcze  nieopierzony"!
 Nie tracę czasu  wysyczała.
 Dobrze... \yjesz! W porządku, u\yj obu rąk i przy-
gotuj się  potem jedno potę\ne odepchnięcie się i usiądz...
ale próbuj trzymać luzno nogi.  Znów skinął głową 
Całkiem niezle... jak na dziewczynę, oczywiście.
 Czy nigdy nie przestaniesz?
Miał oczy bez wyrazu.  Nie... i ty te\ nie. A teraz, czy
chcesz się pozbyć sideł, czy zaczynasz je ju\ lubić?
Przez ciało przebiegła jej fala ciepła z wściekłości. Co
było nie w porządku z tym facetem? Otarła się niemal o
śmierć z przemarznięcia, a on nadal upierał się, by ją zbijać
z pantałyku.
 Powiedz mi tylko jak  warknęła.  Zrobię to!
Carl skrzy\ował od niechcenia ręce na klatce piersiowej
i wyszczerzył do niej zęby w uśmiechu. Była rozwścieczo-
na. Gdyby miała wolną stopę, wcisnęłaby go do śniegowej
zaspy.
 No! Pospiesz się... czy myślisz, \e chcę tu spędzić
resztę \ycia?
W jego oczach było nadal coś, czego nie rozumiała tak
do końca. Sądziła, \e było to rozbawienie, ale... hmm,
niewa\ne. Zaczęła wykonywać jego instrukcje.
 W porządku, mo\esz się teraz dostać do twojego
plecaka znacznie łatwiej. Czy masz pakiet pierwszej pomo-
cy... a kumpla leśnego człowieka? Słuchaj uwa\nie i rób
dokładnie to, co ci powiem... O.K.? Najpierw zaczep nó\
o łańcuch sideł i ciągnij z całych sił, mmm, tak te\
myślałem! Jest stary i niezbyt dobrze przytwierdzony,
a to znaczy, \e mo\esz hej, nie przejmuj się  przy-
bli\ nogę nieco bli\ej, byś widziała, co robisz! O.K. krok
numer dwa...
Kawałek po kawałku, wyjaśnił dokładnie, co powinna
zrobić. Pod jego dokładnym przewodnictwem przysunęła
uwięzioną nogę bli\ej, udało się jej rozbroić szczęki pułapki
i wydobyć stopę lekko jedynie przebitą w okolicy
śródstopia, nie zaś z raną, jakiej się spodziewała.
Carl nie zadał sobie nawet trudu, by ściągnąć buta i
zbadać stopę. Spojrzał jedynie i kiwnął głową.
 Będziesz \yła! No to bierz sprzęt  rzucił wieczko
termosu w jej stronę i nie uczynił \adnego wysiłku, by jej
pomóc, kiedy wypadło z jej zziębniętych palców  i rusza-
jmy! Mamy przed sobą szmat drogi!  Wyciągnął swój
własny termos  Pierwsza myśl, kilka łyków dobrej,
gorącej herbaty... i nie trać czasu, by mi powiedzieć,
\e nie przyjmujesz napoi od obcych mę\czyzn. Ayknij
sobie trochę!
W chwili, gdy znów znalezli się na szlaku, plecak
z aparatem, który nadal był w jednym kawałku  znalazł się
z powrotem na jej plecach. Benita zaczynała czuć, \e, jeśliby
miała taką mo\liwość, mogłaby rozerwać Carla Hannakera
na strzępy! Nigdy na nikogo nie była taka wściekła.
Miał rację. Była to długa, wyczerpująca wędrówka,
wędrówka, która zdawała się być sto razy dłu\sza w strefie
całkowitej ciszy i śniegu z deszczem, które ich zewsząd
otaczały. Nie był widać \adnych śladów. Wokół nich
drzewa wyglądały jak duchy samych siebie z przeszłości,
otulone w mglistą, błyszczącą biel. Nie poruszyło się ani
zwierzę, ani ptak... ale dzikie dzieci natury zawsze się
chroniły przed nadchodzącą burzą.
Trochę jej pomogło, gdy próbowała myśleć o leśnych
stworzeniach, kryjących się w zacisznych norach i wy-
drą\onych drzewach. Tępy ból w kostce przypominał jej, \e
mę\czyzna idący przed nią był wielki  wysoki i mocny  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.