[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ich wyprawy. Zośka postanowiła im towarzyszyć. Wypatrywała
jednak Gustawa, który spóźniał się już dobrych dwadzieścia minut.
W końcu ujrzała przygarbioną postać, która wyłoniła się zza rogu
kamienicy.
– No, jesteś nareszcie – skarciła go Zośka.
– Najmilsza, przepraszam za spóźnienie, ale przysnąłem w
fotelu.
– Staruszek mi się trafił – zaśmiała się, po czym złapała go
pod rękę. Była taka szczęśliwa. Nigdy nie powiedziałaby, że w tym
wieku przytrafi jej się miłość. Przez tyle lat szukała i nic. Już
nawet się z tym pogodziła, że jedni spotykają na swojej drodze
swoją drugą połówkę, inni nie. Gustaw i ona byli już trochę
pomarszczonymi połówkami jabłka czy pomarańczy, ale pasowali
do siebie jak ulał.
Dotarli do Sopotu późnym popołudniem i od razu wybrali się
na spacer po molo. Dookoła spacerowały rodziny, zakochane pary,
staruszkowie.
W pewnej chwili telefon Ewy się rozdzwonił. Pospiesznym
ruchem wyjęła go z kieszeni dżinsów. Nie zdążyła odebrać. Na
wyświetlaczu migała kopertka. Otworzyła wiadomość. Paweł:
„O czym marzysz?” – Jej serce zaczęło bić dużo szybciej.
Odpisała prędko:
„Być z tobą. Tu i teraz”.
Odczekała minutę, dwie i kolejne trzy. Nic.
– Jestem – wyszeptał jej do ucha.
Odwróciła głowę. Stał za nią w śmiesznej zielonej czapce z
daszkiem. Na twarzy miał dwudniowy zarost.
– Spóźniłaś się. Czekam od pół godziny.
Ewa stała z szeroko otwartymi oczami.
– Ale jak to?
– Napisałaś do mnie list, pamiętasz?
Skinęła głową.
– Nie sądziłam, że wsiądziesz w samochód i przyjedziesz.
– W pociąg. Przyjechałem.
– Ale dlaczego?
– Nie potrafię z ciebie zrezygnować.
– Ani ja z ciebie. Szukałam ukojenia w innych ramionach.
Sądziłam, że inne usta będą pasowały do moich ust, że to z innym
będę patrzyła w jednym kierunku, a jednak wciąż odwracałam się
za siebie, szukając ciebie.
– Przez ostatnie dwa tygodnie myślałem o tobie nieustannie.
– Mogłeś zadzwonić i powiedzieć, że mi przebaczasz.
– Mogłem. Tyle razy chciałem…
– Czy po tym wszystkim, co ci zrobiłam, wciąż mnie
kochasz?
– Czy po tym wszystkim, co ci zrobiłem, wciąż mnie
kochasz?
– Kocham.
– Kocham i nawet na moment nie przestałem.
Paweł trzymał w dłoniach drobną twarz Ewy. Ona patrzyła
na niego z zachwytem. Jej usta lekko zadrżały. Mężczyzna nachylił
się ku niej i ją pocałował. Delikatnie. Czuła się tak, jakby całowała
się z nim pierwszy raz w życiu, bo to był ich pierwszy raz w
nowym życiu.
– On ją tak bardzo kocha – szepnęła Majka do Alicji.
– Ona jego również.
Matylda trzymała za rączkę Krzysia. Czuła dziwny spokój.
Pogodziła się z losem.
Morze szumiało. Z głośników jednej z restauracji dobiegały
dźwięki skocznej muzyki.
„Czy mogłam sobie wymarzyć lepszą podróż?” –
zastanawiała się. Wyjęła z kieszeni kurtki komórkę i wybrała
numer mamy.
– Mamusiu, to ja. – Głos jej drżał.
– Matylda.
– Przyjadę do was za kilka dni – powiedziała. – Oczywiście,
jeśli zechcecie mnie ugościć.
Matce z wrażenia odebrało głos. Przełknęła głośno ślinę.
– Czekamy na ciebie. Wszyscy.
Po policzkach Matyldy popłynęły łzy.
Kiedy się rozłączyła, wystukała esemesa do Miłosza:
„Przepraszam. Za wszystko”. – Tylko tyle. Nie wiedziała, co
mogłaby mu napisać. Poza tym nie chciała mu przeszkadzać. Miał
przecież swoją nową rodzinę.
Odpowiedź przyszła niespodziewanie szybko:
„Nie masz za co przepraszać. Będziesz dla mnie zawsze
ważną osobą. A Ania już na zawsze pozostanie moją/naszą
córeczką. Miłosz”.
Krzysiu lepił babki z piasku. W pewnym momencie zobaczył
wysokiego mężczyznę. Chłopiec zamknął buzię i patrzył na
nieznajomego pana ubranego w jasne spodnie i białą lnianą
koszulę. Wyglądał jak jego tatuś na jednym ze zdjęć, które
pokazała mu kiedyś mamusia. Nie wiedzieć czemu mężczyzna
przystanął i odwrócił głowę w stronę malca. Na jego ustach
malował się uśmiech.
– Tatusiu – powiedział niemal bezgłośnie Krzyś.
Mężczyzna uniósł dłoń i pomachał mu, a potem zniknął. Jak
jawa, duch, sen, a może anioł? Odszedł? Rozpłynął się? Krzysiu
wiedział swoje. Jego tatuś przyszedł do niego, a teraz wrócił do
swoich aniołów…
EPILOG
Nigdy nie jest zbyt późno, aby życie było szczęśliwe.
Ale czas biegnie, więc postaraj się zdążyć!
Alicja wysłała rękopis do kilkunastu wydawnictw. W ciągu
następnych tygodni kolejno przychodziły odpowiedzi odmowne,
które brzmiały niemal identycznie:
Szanowna Pani,
dziękujemy za nadesłanie propozycji wydawniczej: „Droga [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl