[ Pobierz całość w formacie PDF ]
\eby po raz ostatni sprawdzić marszrutę człowieka, które go tropiła.
Wiedziała, \e poprzedniego wieczoru wrócił razem z konwo jem z Erfurtu do
Poczdamu i spędził tam noc w oficerskich kwaterach.
Oboje mieli wracać do Moskwy tym samym samolotem, odlatującym w południe
z Poczdamu.
On będzie siedział z przodu na miejscu zare zerwowanym, nawet w samolotach
wojskowych, dla "własti", czyli klasy uprzywilejowanej.
Ona udawała skromną stenografistkę z olbrzymiej am basady na Unter den Linden,
siedziby prawdziwej (sowieckiej) władzy w Niemczech Wschodnich.
Nie zostanÄ… sobie przedstawieni, on nawet jej nie zauwa\y, ale znajdzie siÄ™ pod
obserwacjÄ…, jak tylko samolot wleci na obszar powietrzny ZwiÄ…zku Radzieckiego.
O ósmej major Wanawskaja weszła do budynku centrali KGB, oddalo nego pół
mili od ambasady, i skierowała się do Biura Aączności.
Będą mogli zadzwonić do Poczdamu i sprawdzić, czy rozkład lotów nie został zmie
niony.
Czekając na informację wzięła kawę i usiadła przy stoliku z młodym porucznikiem,
który był widocznie zmęczony, poniewa\ ciągle ziewał.
Całą noc na nogach?
zagadnęła.
Właśnie.
Nocna zmiana.
Szwaby nie dały nam chwili spokoju.
Wanawskaja była po cywilnemu i rozmówca nie wiedział, \e powinien
tytułować ją majorem.
Nazwał wschodnich Niemców mało pochlebnym
określeniem.
Wszyscy Rosjanie tak mówili.
Dlaczego?
zapytała.
Przechwycili samochód z Niemiec Zachodnich i znalezli w nim ukryty
schowek.
Myślą, \e był u\ywany przez zachodniego agenta.
Tutaj, w Berlinie?
76
Nie, w Jenie.
Gdzie dokładnie jest Jena?
Słuchaj, skarbie, ja ju\ nie jestem na słu\bie.
Mam wolne i idę spać.
Wanawskaja uśmiechnęła się słodko, otworzyła torebkę i mignęła swoją legitymacją
w czerwonej okładce.
Porucznik przestał ziewać i zbladł.
Major z Trzeciego Departamentu...
to nie wró\yło nic dobrego.
Pokazał jej na ściennej mapie wiszącej w kantynie.
Zwickau, Gera, Jena, Weimar, Erfurt.
Wszystkie miejscowości le\ały na trasie konwoju, czyli na trasie podró\y
człowieka, którego tropiła.
Wczoraj...
Erfurt.
Czternaście mil od Jeny.
Blisko, cholernie blisko.
Dziesięć minut pózniej radziecki major wyjaśniał jej, w jaki sposób
pracujÄ… wschodni Niemcy.
Na pewno zajmuje się tym Abteilung II oświadczył.
Czyli pułkownik Voss.
Otto Voss.
On kieruje sprawÄ….
Wanawskaja zadzwoniła z jego telefonu i wykorzystując swoją rangę
uzyskała spotkanie z pułkownikiem Vossem w centrali SSD na Lichtenbergu.
O dziesiÄ…tej.
O dziewiątej czasu londyńskiego McCready zajął miejsce przy stole w sali
Strona 53
forsyth Fa szerz.txt
konferencyjnej w Century House, piętro ni\ej pod gabinetem sze fa.
Claudia Stuart siedziała naprzeciwko i spoglądała na niego z wyrzu tem.
Chris Appleyard, który przyleciał do Londynu, \eby osobiście es kortować do
Langley radzieckie dokumenty wojskowe, palił i patrzył w sufit.
Wyrazem twarzy mówił: to jest sprawa Angoli.
Wy to spieprzyli ście, wy to naprawiajcie.
Timothy Edwards zajmował miejsce u szczytu stołu, w roli arbitra.
Na porządku dziennym był tylko jeden punkt: oce na strat.
Na odrabianie strat, jeśli to mo\liwe, przyjdzie czas pózniej.
Nikomu nie trzeba było wyjaśniać, co się stało; wszyscy czytali akta spra wy i
raporty sytuacyjne.
No dobrze zaczął Edwards wygląda na to, \e wasz człowiek, ten Duch,
załamał się i spaprał misję.
Zobaczymy, czy będziemy mogli coś uratować z tego bałaganu...
Po cholerę go wysłałeś, Sam?
zapytała Claudia z irytacją.
Bo ktoś musiał to zrobić odparł McCready, Bo sami nie mogliście tego
załatwić.
Bo było mało czasu.
Bo zabroniono mi pojechać.
Bo Pankratin nalegał na moją obecność.
Bo Duch był jedynym mo\li wym zastępcą.
Bo zgodził się pojechać.
Ale okazało się przeciągnął Appleyard \e właśnie zabił swoją kochankę i
był ju\ u kresu wytrzymałości.
Nic nie zauwa\yłeś?
77 .
Nie.
Wydawał się zdenerwowany, ale panował nad sobą.
Zdener wowanie jest normalne...
do pewnego stopnia.
Nie zwierzał mi się z oso bistych kłopotów, a ja nie jestem jasnowidzem.
Najgorsze jest to wtrąciła Claudia \e on widział Pankratina.
Kiedy Stasi go złapią i wezmą w obroty, będzie mówił.
Straciliśmy równie\ Pankratina i Bóg jeden wie, jakie jeszcze straty poniesiemy,
kie dy przesłuchają go na Aubiance.
Gdzie jest teraz Pankratin?
zapytał Edwards.
Zgodnie z harmonogramem wsiada właśnie do wojskowego samo lotu, lecącego
z Poczdamu do Moskwy.
Nie mo\esz go jakoÅ› ostrzec?
Nie, cholera.
Po powrocie bierze tygodniowy urlop.
Wyje\d\a na wieś z przyjaciółmi z wojska.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]