[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kazała mi się tłumaczyć, ale odpowiadałam wymijająco, a czasem ją nawet okłamywałam.
Była to tylko maleńka odrobinka swobody, jaką sobie dzięki moim szwindlom wywalczyłam.
Ale właśnie ta swoboda była dla mnie tak nieskończenie wa\na. Uwa\ałam, \e to wspaniale
nagle znowu mieć przyjaciółki - przyjaciółki jak Sophie, Barbara i Anita, które chodziły do
tej samej klasy co ja i traktowały mnie tak, jakbym była dokładnie taka sama jak one. Nie
mogłam wprawdzie chodzić z nimi do kina czy w weekend do dyskoteki, ale na przerwach
stałyśmy razem, a czasami nawet chodziłyśmy do kawiarni na Land-straBe. Czas na to
wycyganiałam, mówiąc w domu, \e mam popołudniowe zajęcia, albo, jeśli jakaś lekcja
wypadała i zwalniali nas wcześniej, po prostu nie od razu wracając ze szkoły.
Powoli atmosfera w rodzinie zaczęła się zmieniać. Matka robiła się coraz bardziej nieufna.
Zaczęła mnie szpiegować, wypatrywać przez okno w kuchni, w j akim ubraniu wysiadam z
tramwaju. A gdy mnie przyłapywała, \e nie byłam przyzwoicie ubrana, prawiła mi
niekończące się kazania.
W Sarleinsbach rodzicom było obojętne, jak spędzam popołudnia. Mogłam całymi godzinami
biegać po ogrodach i łąkach, a oni nie mieli nic przeciw temu. Ale w miarę jak dorastałam,
oni stawali się surowsi i bardziej podejrzliwi. Matka musiała zauwa\yć, \e zaczynam się od
nich oddalać i \e dla mnie \ycie w Europie wcale nie jest takim nieszczęściem, jak dla niej.
Poza tym - i to była jej główna troska -zaczęłam ju\ miesiączkować, co w Pakistanie oznacza,
\e jest się pełnowartościową kobietą. Ze wszystkimi konsekwencjami.
II
Przedtem byłam jeszcze dzieckiem, któremu mo\na było pozwolić na pewną swobodę, a teraz
nagle stałam się w ich oczach kobietą, która musi \yć ściśle według przepisów pakistańskich.
A to znaczy: nosić śalwar-kamiz, zakrywać włosy, idąc w miejsce publiczne, właśnie takich
miejsc unikać, przebywać praktycznie tylko we własnym domu i nie odzywać się bez pytania.
Matka ciągle mi to powtarzała, a gdy tylko zachowałam się niestosownie, czyli nie po
pakistańsku", krzyczała na mnie.
A ja coraz częściej zachowywałam się w ich oczach niestosownie. I to wcale nie dlatego, \eby
ich sprowokować, lecz ze szczerego przekonania. Tak długo walczyłam o to, \eby mnie
kole\anki w szkole zaakceptowały. I nie zamierzałam 56
dłu\ej mieszkaliśmy w Austrii, a zwłaszcza w Linzu, tym wyrazniej zdawałam sobie sprawę,
jak wyobra\am sobie moją przyszłość: chciałam zostać tutaj, tutaj \yć, i to tak, jak wszyscy
inni tu \yjÄ….
Moja matka miała na to zupełnie inny pogląd. Wcią\ mnie zaklinała, \ebym się za bardzo nie
wiązała z Austrią. Tu są jej zdaniem tylko obcy" i niewierni". Moi rodzice nieustannie
wygadywali na austriackie kobiety. Czasem wystarczyło, \e matce wpadł w ręce jakiś
całkiem zwyczajny \urnal - i od razu zaczynała się ta jej sauda - atak wściekłości. Matka
ciągle ostrzegała mnie przed Austriakami, którzy biją kobiety i dzieci i prowadzą bezbo\ne
\ycie. Kiedy oponowałam, wymyślała mi.
Nasze prawdziwe \ycie, mówiła, jest w Pakistanie. A ja właściwie zapomniałam wszystko, co
miało związek z Pakistanem, bo przecie\ od ponad pięciu lat mieszkaliśmy w Austrii i z
wyjątkiem paru listów i krótkich rozmów telefonicznych nic mnie ju\ nie łączyło z Dhedarem
i naszym wcześniejszym \yciem. Mimo to w oczach rodziców byłam
II
pakistańską dziewczyną. To nie podlegało dyskusji. Podobnie jak to, \e kiedyś wrócimy do
Pakistanu. Wiedziałam, \e ojciec co miesiąc wysyła pieniądze dziadkowi, \eby mu pomóc. A
poza tym nadal marzy o własnym domu, którym by dowiódł krewnym, \e doszedł do czegoś
w Europie.
A ja właśnie tego nie chciałam. Nie chciałam wracać do Pakistanu. Centrum mojego \ycia
znajduje się tutaj i tak ma pozostać. Matce oczywiście nie mogłam tego powiedzieć. Co by to
zresztą dało? I tak by nie zrozumiała, a tylko by się skończyło kłótnią. Reagowałam więc na
jej kazania tak, jak reaguje większość nastolatków - niech sobie gada. Niech krzyczy,
myślałam, jutro znów idę do szkoły, a tam \yję tak, jak mnie się podoba.
Mo\e wynikało to stąd, \e nale\ę do innego pokolenia, mo\e te\ stąd, \e wychowałam się w
Austrii. W ka\dym razie stało się dla mnie jasne, \e chcę być zupełnie inna ni\ moja matka.
Moje \ycie nie będzie się ograniczało do kuchni i dzieci. Chciałam mieć pracę, zarabiać
własne pieniądze i kiedyś wyjść za mą\ za człowieka, którego sama sobie wybiorę.
Dzisiaj, gdy o tym myślę, wiem, \e wszyscy młodzi ludzie przechodzą taką fazę. Tylko \e ja
wokresie dojrzewania odrywałam się poza tym definitywnie od moich pakistańskich korzeni.
Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie z tego sprawy i nigdy te\ nie zamierzałam toczyć
zasadniczych sporów. Nie chciałam niczego więcej tylko trochę swobody i \ebym mogła się
spotykać z przyjaciółkami - a nie miałam poczucia, \eby to było coś złego.
Tak\e ojciec zaczął mi wydawać wcią\ nowe nakazy i zakazy. - Jesteś pakistańską kobietą -
powtarzał ciągle. A to było równoznaczne z licznymi, coraz bardziej rygorystycznymi
restrykcjami. Po szkole musiałam zaraz wracać do domu. Nawet nie mogłam wspomnieć, \e
chcę pójść na jakąś
prywatkę. A gdy moje przyjaciółki spotykały się latem na basenie, nie wolno mi było iść z
nimi.
Ojciec zabronił mi pokazywać choćby centymetr nagiej skóry, co równie\ w szkole zaczynało
z wolna stawać się problemem. Ojciec za\ądał, \ebym na lekcjach pływania nosiła długie
spodnie. Moja nauczycielka roześmiała się tylko, gdy jej o tym powiedziałam. Ale gdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]