[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wystąpienia. Teraz prymas, rozczarowany i wściekły, głośno opowiadał, ile
pieniędzy otrzymał Chodkiewicz od Maksymiliana i pomawiał go o chęć przejścia na
żołd Batorego. Postępek marszałka litewskiego miał duże znaczenie. Dotychczas
Wielkie Księstwo solidarnie stało za Maksymilianem, nikt z jego obywateli nie
opowiedział się za Batorym. Obecnie w zwartym froncie powstawał wyłom.
Chodkiewicz jeszcze wprawdzie nie przeszedł na stronę Węgra, ale uchylił się od
dalszego popierania Niemca. Energia i spójność stronnictwa dawnych "piastowców",
a teraz już batorian, zaskoczyły wszystkich. Ich przeciwnicy zaczęli się po
prostu wycofywać, uchodzić z pola. Co się tyczy Chodkiewicza, to Wincenty
Zakrzewski nie wątpi, że na uczynek jego oddziałała postawa Infantki, która
przestawała się wahać. Anna długo wzdragała się dopuścić przed swe oblicze
posłów cesarskich. Wreszcie ustąpiła, przyjęła list Maksymiliana. Jej uprzejma,
lecz powściągliwa odpowiedz, nosząca datę 19 grudnia, nie zawierała ani wzmianki
o wybraniu cesarza na tron polski, ani też powinszowań z tego tytułu. Wrogom
Batorego, z którymi ciągle miała wszak okazję debatować w obsadzonym przez nich
zamku, wprost mawiała: "Któż może mi odradzać przyjęcie tego, co szlachta nie
proszona dobrowolnie mi ofiarowuje, skoro przecież dostojni potentaci i wielcy
monarchowie ubiegają się o koronę?" Wreszcie zdobyła się na całkowitą szczerość,
oświadczając, że woli być królową niż królewiczową. Za cesarza wyjść przecież
nie mogła. Maksymilian był żonaty. Jeszcze w grudniu doniesiono mu do Wiednia,
że Infantka daje batorianom pieniądze na zbrojenia. Zgodnie z powziętym podczas
elekcji postanowieniem, 18 stycznia 1576 roku ściągnięto pod Jędrzejów pospolite
ruszenie. Tym razem była to już nie tylko demonstracja energii, ale i siły.
Zbrojne oddziały wypełniły klasztor Cystersów, miasteczko oraz wioski w
promieniu pięciu mil. Stanisław Górka - wraz ze Stanisławem Cikowskim powołany
na wodza - zadziwił wszystkich jakością wystawionych własnym sumptem oddziałów.
Przyprowadził stu ciężkich kopijników, stu pięćdziesięciu lżej, lecz również
znakomicie uzbrojonych pancernych, setkę dobrej piechoty oraz sześć dział. Już
wcześniej, bo zaraz po wyborze Stefana, Stanisław Szafraniec i Andrzej Firlej
pozastawiali własne majętności, by zyskać pieniądze w każdym działaniu
potrzebne. Wystąpieniom batorian nie sposób odmówić zdecydowania i woli
zwycięstwa. Strona przeciwna nie kapitulowała, poprzestawała jednak przeważnie
na gadaniu i protestach papierowych. Prymas Uchański piorunował w Aosiczu,
rozsyłał rozmaite uniwersały. Poselstwo Maksymiliana przybyło w pobliże
Jędrzejowa i roztasowało się w Sobkowie, w zamku, którego ruiny dostrzeże dziś
każdy pasażer pociągu krakowskiego, spojrzawszy z mostu w dół Nidy.
Przewodniczył legacji Wilhelm z Rożemberku, ów sympatyczny Czech, który w sposób
dla siebie samego nieoczekiwany i podczas pierwszej i drugiej elekcji znalazł
się wśród kandydatów do korony polskiej. Wymowniejsze od manifestu Maksymiliana
było pismo, przywiezione do Jędrzejowa przez Hieronima Filipkowskiego. Młody ten
szlachcic dokonał wyczynu godnego uwagi. W przeciągu miesiąca zdążył dotrzeć
konno do Siedmiogrodu, zobaczyć się z jego władcą i na czas powrócić. Udało mu
się szczęśliwie przebyć połacie Węgier podległe cesarzowi i nie wpaść w ręce
beskidników. Przywiózł list Stefana Batorego: "Im mniej spodziewaliśmy się
zaszczytu, który nas spotkał, tym większą wdzięczność czujemy dla was,
Prześwietne Stany, za ten dowód szacunku, któryście mi (za natchnieniem Boga
samego) w obraniu mię królem waszym okazali. Bądzcie pewni, iż wszystkie siły,
fortunę, zdrowie i życie moje na to poświęcę, by to świetne królestwo wasze w
chwale i zgodnie z prawami sprawować. Nie taję wam, że miałem już poselstwa i od
cesarza Jego Mości, i od księdza Arcybiskupa (to jest od Uchańskiego). Chętnie
ja prawa mego Jego cesarskiej Mości odstąpię, jeżeli wy się zgodzicie obronę
królestwa waszego jemu powierzyć. Tymczasem w uspokojeniu królestwa tego zdrowie
upatrując chrześcijaństwa całego, jużeśmy pisali do Porty, do wojewody
wołoskiego i do chana Tatarów, by szanowali granice królestwa waszego. Skoro
tylko posłowie wasi do nas przybędą, nie omieszkamy pośród was stanąć..." Batory
nigdy nie taił, że powołanie na tron polski uważa za wielki zaszczyt. Szczerość
postawy równoważyła mizerię jego poprzedniego stanowiska. Pospolite ruszenie
prosto spod Jędrzejowa pociągnęło na Kraków, odległy - według ówczesnej rachuby
- o dziewięć mil zaledwie. Sam rozum dyktował zajęcie stolicy manu militari, a
to dla zabezpieczenia jej przed knowaniami cezarianów, które już się były
zaznaczyły. Idący przodem Wielkopolanie przemaszerowali tylko przez Kraków nie
szukając w nim kwater. Mieli rozkaz stanąć w Mogile. Przedtem jeszcze pojechało
do Warszawy specjalne poselstwo, aby zaprosić Infantkę na Wawel. 28 lutego 1576
roku Anna "z królewskim prawie orszakiem do Krakowa przybyła". Siedziała w
przepysznej kolebce o poszóstnym zaprzęgu. Wyjechało jej na spotkanie trzy
tysiące konnicy, senatorowie, najwyżsi notable Korony. Zajęła na Wawelu te
komnaty, w których mieszkał Henryk I. Taki wybór wcale nie wygląda na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]