[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wiem i podziwiam cię za to. Zawsze byłaś inna niż kobiety, z którymi byłem, za-
nim cię poznałem.
- Czyżby po mnie nikogo nie było?
Zapadło znaczące milczenie. Twarz Luki była nieprzenikniona.
- Nie pasuję do obrazu playboya, jaki sobie stworzyłaś, co? - spytał w końcu.
- Przecież miałeś kochankę... byłeś z nią w Ameryce...
- To nieprawda.
Bronte bardzo chciała mu wierzyć, ale jej umysł się przed tym wzbraniał.
- Więc dlaczego...? - Niedokończone pytanie zawisło w powietrzu.
Luca potarł nieogoloną twarz. W głębokiej ciszy dzwięk ten wydał się osobliwie
głośny.
- Przebywałem w Stanach w pewnej sprawie osobistej - rzekł głucho.
Bronte obserwowała go z podejrzliwością w oczach.
- I uznałeś, że nie powinieneś mi o tym powiedzieć? - spytała.
R
L
T
- Nie mówiłem o tym nikomu, nawet własnej rodzinie - wyznał szczerze.
- Nic nie rozumiem, Luca - powiedziała, wzdychając. - Dlaczego mnie odtrąciłeś?
Byłeś dla mnie bezlitosny. Zraniłeś mnie tak głęboko jak nikt inny. Czy wiesz, jak cier-
piałam?
Przez jego twarz przemknął cień żalu.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Chciałbym móc cofnąć czas, ale to niemożliwe. Postą-
piłem tak, jak uznałem za najlepsze w danych okolicznościach.
Bronte potrząsnęła głową, obejmując się ciasno ramionami, jakby chciała utrzymać
na wodzy rosnÄ…cy w niej gniew.
- Czy zamierzasz mi wyjawić, co takiego robiłeś w Stanach? - spytała.
Odpowiedział dopiero po minucie.
- Miałem tam operację.
Wzdrygnęła się zaskoczona i zapytała, jakiego rodzaju operację. Luca znowu
zwlekał z odpowiedzią.
- W zwiÄ…zku z trudnym przypadkiem nocnej padaczki.
- Miałeś padaczkę? - wykrztusiła zdumiona Bronte.
- Tak, bardzo rzadką odmianę tej choroby - mruknął posępnie.
Skamieniała Bronte nadal się w niego wpatrywała.
- Byłeś chory przez cały ten czas, kiedy byliśmy razem, i nawet się o tym nie za-
jÄ…knÄ…Å‚eÅ›?
- A co ci miałem powiedzieć? - odparł z goryczą. - Uważaj, bo mogę dostać ataku
w czasie snu, stracić nad sobą kontrolę i wybić ci kilka zębów albo złamać nos? Na Bo-
ga, Bronte, próbowałem cię chronić. Czy wiesz, ile razy budziłem się zlany potem i
znajdowałem przy łóżku stłuczoną lampę albo rozbity budzik? Odkąd skończyłem dwa-
dzieścia siedem lat, każda noc mojego życia mogła przerodzić się w koszmar. %7łyłem w
ciągłym strachu. Spadłem z roweru górskiego i odniosłem niegrozną ranę głowy. Nawet
nie pojechałem do szpitala. Mniej więcej tydzień pózniej dostałem pierwszego ataku. To
się stało w środku nocy. Obudziłem się... - Urwał i zmierzwił czuprynę, jakby wspo-
mnienie o tym, co się wtedy stało, było torturą. - Obudziłem się i już wiedziałem, że mo-
je życie zupełnie się zmieniło. Nie będę ci przytaczał przykrych szczegółów. W każdym
R
L
T
razie od tamtej pory nie mogłem sobie pozwolić na spędzenie z kimkolwiek nocy. Nie
odważyłem się zasnąć, dopóki nie zostałem sam. Nie ufałem swojemu ciału.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego mi o tym nie powiedziałeś - wykrztusiła Bronte,
wyraznie wstrząśnięta. - Gdybyś mnie wtajemniczył, oszczędziłbyś nam obojgu tylu bo-
lesnych przeżyć.
Między ciemnymi brwiami Luki pojawiła się zmarszczka.
- Zrobiłem to dla ciebie, Bronte, czy tego nie widzisz? Nie zniósłbym, gdybym ci
wyrządził krzywdę fizyczną. Nie wyobrażasz sobie, jak to ze mną było. Stałem się inną
osobą. Czasami byłem drażliwy i poirytowany, bo zbliżał się kolejny atak. Wielokrotnie
przychodził bez ostrzeżenia. Czułem się strasznie, jakbym przestał być sobą. Drżałem, że
o wszystkim dowie się prasa brukowa. Czy możesz sobie wyobrazić, co by się wtedy
stało?
- Luca... - Bronte oblizała spierzchnięte wargi - rozumiem, że to musiało być dla
ciebie okropne, ale po tysiąckroć pogorszyłeś sprawę, nie mówiąc mi o tym. Gdybyś mi
wszystko wytłumaczył, na pewno nie przestałabym cię kochać.
- Nie wiesz, co przeżywałem - powtórzył głucho. - Nigdy nie zrozumiesz, jak bar-
dzo byłem wtedy zagubiony. Pojawiła się szansa przeprowadzenia operacji w Stanach.
Miałem niespełna tydzień na przygotowania. Jak zwykle przy zabiegu chirurgicznym ist-
niało ryzyko powikłań. Pamiętaj, że widziałem, jak mój ojciec stał się po wypadku inwa-
lidą. Był kompletnie bezradny. Trzeba mu było zakładać pieluchy! Chciałem ci tego
oszczędzić. Nie mogłem pozwolić, żebyś się czuła ze mną związana, bo istniało ryzyko,
że operacja się nie powiedzie.
- Ale się powiodła - rzuciła z goryczą, nie kryjąc swego bólu. - Zniszczyłeś życie
nam obojgu, bo myślałeś wyłącznie o sobie. Okazałeś się skrajnym egoistą!
- Do diabła, przecież właśnie o tobie myślałem! - odparł. - Nieustannie. Tęskniłem
za tobą, pragnąłem, żebyś do mnie wróciła, ale nie mogłem sobie na to pozwolić, dopóki
nie uzyskałem pewności, że jestem całkowicie wyleczony.
- Wiesz co, Luca, w rzeczywistości nie chodzi o to, co robiłeś w Stanach - powie-
działa. - Problem polega na tym, że nie masz do mnie tyle zaufania, by mnie wtajemni-
R
L
T
czyć w to, co się z tobą dzieje. Byłam dla ciebie jedynie rozrywką. Aączyła nas tylko
bliskość fizyczna. Ani wtedy, ani teraz nie byłeś gotowy związać się ze mną uczuciowo.
Na jego twarzy odmalował się ból.
- Nie mogłem ci ofiarować przyszłości, bo nie wiedziałem, czy mam ją przed sobą.
- Och, przestań - rzuciła ze zniecierpliwieniem, przewracając oczami. - Nie masz
pojęcia, co to znaczy kochać kogoś naprawdę. Chciałeś związku wyłącznie na swoich
zasadach, więc go dostałeś. To twoja wina, że straciłeś rok życia Elli, a nie moja.
Kwilenie dziecka przerwało tę nieprzyjemną rozmowę. Mruknął, że teraz on zajrzy
do Elli, i zniknÄ…Å‚ za kotarÄ…, nie patrzÄ…c na Bronte.
Z westchnieniem przysiadła na rozgrzebanym łóżku. Głowa Luki pozostawiła od-
cisk na poduszce. Bronte przycisnęła ją do piersi, wdychając jego delikatny zapach.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Bronte ledwie miała czas wziąć prysznic i się ubrać, gdy pilot ogłosił, że zaczyna
podchodzenie do lądowania na lotnisku w Mediolanie. Ella siedziała przypięta pasami,
popijając soczek z butelki ze smoczkiem, co miało ją chronić przed niemiłym uciskiem w
uszach. Bronte nie miała czasu podjąć rozmowy z Luką. Zajął fotel naprzeciw niej i
znowu pogrążył się w lekturze dokumentów.
On także zdążył się już wykąpać i przebrać w jasne płócienne spodnie i niebieską
koszulę bez krawata podkreślającą głęboki odcień jego opalenizny. Wydawał się spięty,
ale Bronte nie wiedziała, czy to z powodu rychłego spotkania z rodziną, której miał
przedstawić swoją przyszłą żonę i córkę, czy raczej wskutek ich przykrej rozmowy.
Przyszła jej na myśl operacja, o której wspomniał. Gęste włosy przykrywały blizny, ale
niełatwo będzie się pozbyć okaleczenia mentalnego. Im więcej rozmyślała o tym, co
przeszedł Luca, tym mocniej żałowała sposobu, w jaki przyjęła jego wyznanie. Był
dumnym i skrytym człowiekiem. Nic dziwnego, że przez minione dwa lata nie znalazła o
nim żadnej wzmianki w prasie. Z pewnością uczynił wszystko, by niesprawdzone po-
głoski nie przedostały się na kolumny plotkarskie.
Znów wyrósł między nimi mur i Bronte czuła, że tym razem to ona go wybudowa-
ła. Pozwoliła, by jej gniew i ból wszystko zniszczyły. Może powodem, dla którego o ni-
czym jej nie powiedział, była jej nadwrażliwość. Osobliwe wówczas poczynania Luki
nabrały nagle sensu. Dlaczego czasem w ostatniej chwili odwoływał randkę albo stawał
się dziwnie rozdrażniony? Pozornie bez powodu pozwalał sobie na kąśliwe uwagi, któ-
rych zazwyczaj nie czynił. Po kilku dniach wracał, a ona była w nim tak zakochana, że
nie drążyła tematu, nie próbowała poznać przyczyny tych niemiłych zachowań. Gdyby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]