[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Gotowi do pierwszego ćwiczebnego nalotu  zameldował.  Gdzie
chciałby pan obserwować, na tablicy przyrządów czy w Oku?
Donal zauważył, że ustawiono dla niego fotele w obu miejscach.
 W Oku  zadecydował.  Lee, możesz zająć tamten drugi fotel, bo zdaje
się, że nie ma żadnego dla ciebie.
 Kapitanie. . .
 Wiem, Bannerman  uspokoił go Donal.  Powinienem wspomnieć, że
chcę mieć przy sobie ordynansa. Przepraszam.
 Nie ma za co, sir.
Bannerman odszedł i usadowił się w swoim fotelu. Lee poszedł w jego ślady.
Donal całą uwagę skupił na Oku.
Pięć statków znajdowało się w jednej linii w otchłani kosmosu, w odległości
tysiąca kilometrów od siebie. Spojrzał na ich równy szyk i powiększył obraz. Po-
mimo oddalenia, przy którym nawet najbliższe rzeczy powinny być niewidoczne,
ujawniły się szczegóły przekazane przez Oko.
 Sir  odezwał się Bannerman, a jego cichy głos z łatwością niósł się przez
sterownię.  Kiedy wykonamy przejście fazowe, mikrofilm z biblioteki zastąpi
obraz w Oku, tak że będzie mógł pan zobaczyć nasz atak.
 Dziękuję, kapitanie.
 Przejście fazowe za dziesięć sekund. . .
Odliczanie przypominało tykanie zegarka. Potem nastąpił skok. I nagle Donal
sunął tuż nad planetą, zaledwie pięćdziesiąt tysięcy kilometrów od jej powierzch-
ni.
 Ognia. . . ognia. . .  powtarzał głos dobiegający z sufitu sterowni.
I ponownie to niemożliwe do opisania uczucie rozpadania się, a potem po-
wstawania na nowo. Planeta zniknęła i znowu znajdowali się w podprzestrzeni.
81
Donal popatrzył na cztery pozostałe statki w szyku. Nagle prowadzący gdzieś
przepadł. Reszta wisiała w tym samym miejscu pozornie bez ruchu. W sterowni
panowała zupełna cisza. Mijały sekundy, przechodziły w minuty. Minuty ciągnęły
się. Nagle. . . statek pojawił się przed nimi. Donal spojrzał w tył na pozostałe trzy.
Były już tylko dwa.
Nalot trwał, dopóki wszystkie statki nie wykonały manewru.
 Jeszcze raz  rozkazał Donal. Powtórzyli całą operację. Poszła całkiem
gładko.
 Odpoczynek  zarządził Donal wstając z fotela.  Kapitanie, niech pan
przekaże do wszystkich statków, że załoga ma teraz pół godziny przerwy. Proszę
dopilnować, żeby wszyscy się najedli, odpoczęli i dostali tabletki. Niech każdy
otrzyma dodatkowe leki, które wezmie w razie potrzeby. Potem chciałbym z pa-
nem porozmawiać osobiście.
Kiedy Bannerman wykonał rozkazy i podszedł, Donal wziął go na bok.
 Jakie są reakcje ludzi?  zapytał.
 Zwietne, kapitanie  odpowiedział Bannerman i Donal z zaskoczeniem
usłyszał w jego głosie szczery entuzjazm.  Mamy dobre załogi. Dobrze wy-
szkolone i doświadczone.
 Miło mi to słyszeć  powiedział Donal z wdzięcznością.  A teraz, jeśli
chodzi o odstęp czasowy. . .
 Dokładnie pięć minut, sir.  Bannerman spojrzał na niego pytająco. 
Możemy go skrócić jeszcze lub wydłużyć, o ile pan sobie życzy.
 Nie  powiedział Donal.  Chciałem tylko wiedzieć. Ma pan skafandry
dla mnie i dla mojego ordynansa?
 Zaraz przyniosÄ… z magazynu.
Pół godziny minęło szybko. Kiedy zajęli miejsca w fotelach i zapięli pasy,
Donal zauważył, że na chronometrze na ścianie sterowni jest dwudziesta trzecia
dziesięć, a pół godziny miało minąć o dwudziestej trzeciej dwanaście.
 Ruszymy o dwudziestej trzeciej piętnaście  wydał rozkaz Bannermano-
wi. Przekazano go pozostałym statkom. Wszyscy byli w skafandrach, czekając
w swoich fotelach i na swoich stanowiskach. Donal poczuł w ustach dziwny me-
taliczny posmak, a na skórze powoli zaczął mu występować pot.
 Połączcie mnie ze wszystkimi statkami  powiedział. Nastąpiło kilka se-
kund przerwy, po czym trzeci oficer odezwał się znad pulpitu sterowniczego:
 Ma pan połączenie, sir.
 %7łołnierze  zaczął Donal.  Tu kapitan Graeme.  Zrobił przerwę. Nie
miał pojęcia, co zamierzał powiedzieć. Pod wpływem impulsu poprosił o połącze-
nie, żeby przełamać napięcie ostatnich kilku chwil, które musiało ciążyć wszyst-
kim tak jak jemu.  Powiem wam jedną rzecz. To będzie coś, czego Newton
nigdy nie zapomni. Powodzenia. To wszystko.
82
Zasygnalizował trzeciemu oficerowi, żeby go rozłączył, i spojrzał na zegar.
Przez statek przebiegło ciche brzęczenie. Była dwudziesta trzecia piętnaście.
Dowódca podpatrolu II
Newton nigdy nie miał zapomnieć.
Na świat ustępujący jedynie Wenus w osiągnięciach technicznych  a nie-
którzy twierdzili, że dorównujący jej  na świat obfitujący w dobra materialne,
pyszniący się wiedzą i w błogim zadowoleniu podziwiający swoją liczną armię 
padł cień najezdzcy. W jednej chwili jego mieszkańcy byli bezpieczni jak zawsze,
za pierścieniem dziewięćdziesięciu statków krążących na orbicie. . . a w następ-
nej spadły na nich nieprzyjacielskie maszyny, atakując planetę ze wszystkich stron
i bombardujÄ…c. . . czym?
Nie, Newton nigdy nie miał zapomnieć. Ale to była przyszłość.
Dla ludzi w pięciu statkach liczyło się tylko tu i teraz. Pierwszy nalot na bo-
gaty świat poniżej wydawał się zaledwie kolejnym ćwiczeniem. Dziewięćdziesiąt
statków było na swoich miejscach, podobnie jak cała chmara innych jednostek.
Zarejestrowały je  a przynajmniej te, których nie przesłaniała tarcza planety 
przyrządy statków freilandzkich. I to było wszystko. Nawet drugi nalot odbył się
prawie bez incydentów. Zanim prowadzący statek Donala rozpoczął trzeci atak,
Newton zaczął brzęczeć jak gniazdo rozzłoszczonych szerszeni.
Pot spływał Donalowi po twarzy, kiedy przedarli się w pobliże planety. Napię-
cie nie było jedyną tego przyczyną. Fizyczny szok wywołany pięcioma przejścia-
mi fazowymi dawał o sobie znać. W połowie lotu nagłe ostre drżenie wstrząsnęło
ich małym światem o białych ścianach, jakim była sterownia, ale statek leciał da-
lej, jakby nie poniósł żadnego szwanku. Wystrzelił drugą torpedę i bezpiecznie
zanurkował w szóste przejście fazowe.
 Zniszczenia?!  zawołał Donal i ze zdziwieniem zarejestrował kraczące
brzmienie swego głosu. Przełknął ślinę i zapytał ponownie, już normalniejszym,
kontrolowanym tonem:  Zniszczenia?
 %7ładnych zniszczeń  odpowiedział szybko oficer przy pulpicie sterowni-
czym.  Bliska eksplozja.
Donal z powrotem wbił wzrok w scenę rozgrywającą się w Oku. Pojawił się
drugi statek. Potem trzeci. Czwarty. PiÄ…ty.
 Tym razem atakujemy dwoma statkami!  rozkazał ochryple Donal.
84
Nastąpiła minuta lub dwie ciszy, a potem przyprawiające o mdłości szarpnie-
cie kolejnego przejścia fazowego.
W Oku, w którym obraz raptem powiększył się, Donal zobaczył dwa newto-
niańskie statki, jeden lecący w kierunku planety, a drugi na prawo od linii ataku,
który właśnie rozpoczęli.
 Obrona. . .  zaczął Donal, ale obsługa dział nie czekała na rozkaz. Kom-
putery były rozgrzane, namiary dokonane. Na jego oczach newtoniański statek,
lecący przed nimi w tej samej płaszczyznie, rozprysnął się jak przekłuty balon
i został z tyłu.
Następne przejście fazowe.
* * *
Przez chwilę pomieszczenie wirowało Donalowi w oczach. Poczuł nagły przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl