[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Poważnie mówię, sprawa jest pewna, a od ciebie nie chcę nic
wielkiego. Wykonasz jeden telefon i tyle.
 Nie wierzę  powiedziała z wahaniem.
 Uwierzysz, jak ci powiem, że już załatwiłem sześćdziesiąt tysięcy.
Mogę ci pokazać. Mam w aucie. A to tylko początek. No jak, wchodzisz w
interes?
Rebecca wydęła usta, zwlekała.
 W porządku  powiedziała po chwili  ale dasz mi zaliczkę, dziesięć
procent od tych sześćdziesięciu. Chcę mieć pewność.
 Zgoda  uśmiechnął się  dostaniesz sześć kawałków, ale musisz ze
mną zaraz iść.
Ugryzła się w język, żałując, że nie zażądała więcej.
 Teraz nie mogę, muszę iść do roboty.
 Sześć patoli  kusił  pieprz robotę i chodz ze mną.
Wypluła gumę.
 No dobra, idÄ™, ale najpierw szmal.
Zaśmiał się i głową wskazał furgonetkę.
 No to wsiadaj.
 I chcę, żebyś mi wszystko dokładnie powiedział. Chcę wiedzieć, w co
się pakuję  dodała, zarzucając torbę z rzeczami na ramię.
Obserwował, jak idzie kołysząc biodrami. Oczy mu się zwęziły, a na
twarzy pojawił się niewyrazny uśmiech. Wszystkiego nie dowiesz się nigdy,
powiedział w duchu.
46
Kiedy w piątek rano Cindy przyszła do pracy, czekał na nią wielki bukiet
kwiatów. Od Jacka.
 Przyjdz dzisiaj do sądu, zależy mi na tym, jesteś mi potrzebna" 
napisał na bileciku.
Próbowała udawać sama przed sobą, że nic ją to nie obchodzi, ale bez
skutku. Odeszła od niego, ale nadal go kochała. Odejść było łatwo, znacznie
trudniej wytrzymać bez niego. We wtorek, choć usilnie starała się nie
myśleć o Jacku, poczuła, że zaczyna ulegać. Zmierć Giny sprawiła, iż
zaczęła się zastanawiać, jak krótkie jest ludzkie życie I że szkoda czasu na
dąsy i żale. Gina zapewne odeszła w przekonaniu, że Cindy jej nienawidzi,
nie chciała, aby coś podobnego spotkało Jacka.
Gdy o dziesiątej zadzwonił telefon, była już zdecydowana jechać do
sÄ…du.
 Miss Paige  rozległ się w słuchawce damski głos  tu sekretariat pana
Manuela Cardenala. Przepraszam, że panią niepokoję, ale pan mecenas
prosił, aby pilnie do pani zadzwonić.
 Słucham  odparła z niepokojem, że może już ogłoszono wyrok, a ona
nie zdążyła.
 Pan Cardenal i pan Swyteck są już w sądzie, więc nie mogą
porozmawiać z panią osobiście, ale proszą, zwłaszcza pan Swyteck, żeby
pani zaraz przyjechała. Chcą jeszcze raz powołać panią na świadka, bardzo
im zależy na pani zeznaniach.
Cindy nie bardzo wiedziała, o co chodzi, nie rozumiała, co takiego ma
zeznać, co mogłoby pomóc Jackowi.
 I tak miałam tam jechać  zerknęła na zegarek  myślę, że będę na
miejscu o dziesiątej dziesięć. Wystarczy?
 Sądzę, że tak, ale proszę się pośpieszyć.
Gdy usłyszała trzask odkładanej słuchawki, chwyciła torebkę i
wybiegała do samochodu. Opony pontiaca sunbirda zapiszczały o jezdnię,
gdy pełnym gazem ruszyła z parkingu. Wymuszając pierwszeństwo,
skierowała się w stronę Frontage Road, choć nigdy tamtędy nie jezdziła, bo
droga wiodła przez podejrzane dzielnice, ale teraz zależało jej na szybkości.
Zwykle prowadziła ostrożnie, teraz wyciskała z pontiaca wszystko, na co
było go stać. Zerknęła na licznik: ponad osiemdziesiąt pięć mil na godzinę, o
dwadzieścia więcej, niż wolno, ale szosa wydawała się pusta, więc była
raczej spokojna. Nie zwolniła nawet na zakręcie, ale tam właśnie silnik
zakrztusił się i zaczął przerywać. Auto zwolniło.
 Jedzże  szepnęła ni to do siebie, ni to do maszyny, naciskając pedał
gazu. Auto przyspieszyło, ale tylko na chwilę, silnik zakasłał i zaległa cisza.
Siłą rozpędu zjechała na pobocze. Dociskając gaz do końca przekręciła
kluczyk. Rozrusznik kręcił się, ale silnik nie zaskakiwał. Spróbowała jeszcze
raz i jeszcze. Na próżno.
 O Boże, nie teraz  jęknęła, jakby chcąc przekonać maszynę. W
zasięgu wzroku nie widać było nikogo, zaczęła żałować, że nie
zainstalowała w samochodzie telefonu komórkowego. Spojrzała w lusterko,
wystraszyła się widząc w nim obcą twarz.
 Może pani pomóc?  spytał nieznajomy przez zamkniętą szybę.
Cindy zawahała się. Głos brzmiał nawet sympatycznie, ale dziwne było
to, że człowiek objawił się tak niespodziewanie i nie wiadomo skąd.
Spojrzała jeszcze raz w lusterko. Zobaczyła szarą furgonetkę stojącą nie
opodal na poboczu. Przeniosła wzrok na nieznajomego, ale z jego twarzy nic
nie potrafiła wyczytać. Miał na nosie wielkie, ciemne okulary, a na głowie
czapkę baseballową z dużym daszkiem. Jack mnie potrzebuje, powtórzyła w
duchu i odkręciła szybę o parę centymetrów.
 Samochód mi na...
 Nawalił, wiem  przerwał jej w pół słowa  cukier w benzynie.
 A ja muszę dostać się...
 Do sądu  znów dokończył za nią.
Przeraziła się, ale nim zdołała cokolwiek zrobić, szyba rozprysnęła się od
uderzenia, posypały się odłamki szkła. Zaczęła krzyczeć i naciskać klakson,
ale w ułamku sekundy przestała, gdy ciężka dłoń chwyciła ją za gardło.
 Jaack...  wykrztusiła resztką tchu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl