[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego nagle miałby się stać zazdrosny?
- Tak, rzeczywiście.
- Ty naprawdę świetnie się tym bawisz. - Spojrzała
na niego przeciÄ…gle.
- Może to i dziwne, ale fakt, że wścieka się na
Dare'a, to dobry znak. Zaczyna znów naprawdę coś
czuć. Nie mam zamiaru sobie wmawiać, że za chwilę
zupełnie dojdzie do siebie, ale zrobił pierwszy krok.
Przez długi, długi czas w jego życiu nie było miejsca na
inne uczucia niż pragnienie zemsty. Helen Landon
jeszcze to spotÄ™gowaÅ‚a. StaÅ‚a siÄ™ obsesjÄ…, która mogÅ‚a­
by się okazać niebezpieczna dla kraju i dla samego
Dawida. A obsesja zaciemnia zdolność prawidłowego
osądu. Podobnie jak chęć zemsty. W naszej pracy nie
ma miejsca na obsesje, a żeby przetrwać, musimy się
nauczyć zwalczać w sobie mściwość.
- Nie rozumiem.
- Są pewne drażliwe sytuacje, w których jeden
faÅ‚szywy krok może spowodować nieszczęście. Da­
wid... - przerwał, bo zabrakło mu właściwych słów,
i patrząc w oczy Raven miał nadzieję, że zrozumie
wÅ‚aÅ›ciwy sens tego, czego nie potrafiÅ‚ wyjaÅ›nić. - Da­
wid stał się niebezpieczny. I pewne osoby chciały ten
problem radykalnie rozwiązać.
- Pewne osoby? Ktoś chciał pozbyć się Dawida?
- Nie, Raven - zaprzeczył łagodnie.
NA SKRAJU PRZEPAZCI 87
- Dobry Boże. - W jej oczach pojawił się strach.
- Chcą go zabić! - Odwróciła wzrok nie mogąc znieść
tej prawdy. - Przysłałeś go w dolinę, by zyskać na
czasie?
- Wiedziałem, że dla ciebie nie będzie to łatwe,
kochanie, ale uważałem, że Dawidowi trzeba dać
szansę. - Nakrył jej dłonie swoimi. - Niech mi Bóg
wybaczy, że wprowadziłem zamęt w twoje życie. -Ujął
ją za podbródek i obrócił jej twarz ku sobie. Malowało
się na niej napięcie. - Mogę go wysłać gdzie indziej.
- To znaczy, na pewną śmierć?
- Nie, jeszcze nie. Są inne miejsca. Może od razu
powinienem go wysłać gdzie indziej.
- Ale nie zrobiłeś tego. - Raven wiedziała, że te
miejsca to zakłady, gdzie mózg Dawida poddawano by
różnym badaniom i nawet przy najlepszych intencjach
uczyniono by mu tylko krzywdę. Nie mogłeś .
Tak jak
nie mogłeś wysłać tam czternastoletniej dziewczynki.
- Nie mogłem.
Raven przypomniaÅ‚a sobie, z jakÄ… delikatnoÅ›ciÄ… trak­
tował dziką, zgorzkniałą istotę, jaką wtedy była. Znów ujął
ją za podbródek i popatrzył w oczy. Chociaż uśmiechała
się do niego, dostrzegł w jej spojrzeniu smutek.
- Przyjechałem ze względu na Dawida, ale przede
wszystkim chciaÅ‚em zobaczyć, jak ty siÄ™ czujesz. Chcia­
łem się przekonać, czy nie wyrządziłem ci krzywdy.
- Nie.
- NaprawdÄ™?
- Jestem kobietÄ…, a nie czternastoletniÄ… dziewczyn­
ką. To był mój własny wybór. - Podniosła głowę
i spojrzała na nadchodzącego Dawida. - Cokolwiek się
stało, sama to sobie zawdzięczam. - Simon wyczuł
w tych słowach odwagę i ból. Również rezygnację.
88 NA SKRAJU PRZEPAZCI
- Naprawdę mogę go wysłać gdzie indziej.
- Nie, nie rób tego.
- Wiesz, dziewczyno, o czym mówisz?
Patrzyła, jak Dawid zbliża się niosąc napoje. Nagle
przystanÄ…Å‚, jakby usÅ‚yszaÅ‚ bezgÅ‚oÅ›ne woÅ‚anie. Wypros­
tował ramiona, podniósł głowę. Odwrócił się w stronę
zawodników i napotkał spojrzenie Dare'a.
Raven wstrzymała oddech. Tłum zniknął, gwar
gÅ‚osów umilkÅ‚. Odcięła siÄ™ od Å›wiata i czekaÅ‚a. Czeka­
Å‚a, jak Dawid odpowie na nowe wyzwanie Dare'a.
Stał nieruchomo. Przecież to tylko zabawa. Dare to
przyjaciel. Wyzywał Dawida tylko dlatego, że okazał
jej taką wrogość. A Dawid nie mógł znieść myśli, że
inny mężczyzna może mieć to, co on sam odtrącił.
Usiłował od niej odejść, naprawdę próbował. Może
uda mu się to teraz, pomyślał, jeśli nie odpowie na
wyzwanie Dare'a. Patrzył stalowym wzrokiem na łąkę.
Przypomniała mu się ręka tego mężczyzny we włosach
Raven i nagle zgniótł plastikowy kubek z wodą
sodowÄ…, który trzymaÅ‚ w dÅ‚oni. Niemal niezauważal­
nie skinął głową w stronę Dare'a, który stał na szeroko
rozstawionych nogach, z nagą piersią i który także
skinął głową.
Raven westchnęła, powtarzając sobie po raz trzeci,
że to tylko zabawa. Wiedziała tylko tyle, że Dawid nie
przestał jej pożądać. Lecz samo pożądanie było lepsze
od obojętności. W obojętności nie było żadnej nadziei.
Pożądanie mogło się przerodzić w różne uczucia.
Odwróciła się do Simona i choć się nie uśmiechała,
stary Szkot spostrzegł, że coś się w niej zmieniło. Nie była
radosna, ale nie była już tak przygnębiona. W ułamku
sekundy pustkę wypełniła w niej nadzieja. Zobaczył
dawną Raven. Nie miał już takiego poczucia winy.
NA SKRAJU PRZEPAZCI 89
- Nauczyłeś mnie, co robić, by przetrwać, nic mi
więc nie będzie, niezależnie od tego, co się wydarzy.
- Spojrzała na niego, a potem przeniosła wzrok na
stojÄ…cego nie opodal Dawida. - Nie zabieraj go
z doliny. Jeszcze nie.
ROZDZIAA SZÓSTY
Kiedy Dawid wszedÅ‚ na Å‚Ä…kÄ™, byÅ‚a już niezle wydep­
tana. Zawody dały się bardziej we znaki trawie niż
zawodnikom. Ci mężczyzni, którzy znali swojÄ… prze­
szłość i przeszłość swoich klanów, byli naprawdę
twardzi i odporni. Nosili swoje kolory z dumÄ… i spoko­
jem. Jamie zdobył gdzieś spódnicę w kolorach klanu
Sutherlandów. Dawid jednak nie chciał jej włożyć
i grzecznie odmówił. Wolał walczyć w swoim ubraniu.
ZdjÄ…Å‚ tylko koszulÄ™ i buty.
Zapanowało ogólne podniecenie. Dare należał do
najlepszych zapaśników. Nikt jednak nie wiedział,
czego można siÄ™ spodziewać po ciemnowÅ‚osym nie­
znajomym. Dawid słyszał pomruki i komentarze
w klanie Sutherlandów, w końcu ktoś z nich podszedł
bliżej, żeby mu się przyjrzeć.
Poczuł ciężar czyjejś ręki na ramieniu.
- Zna pan zasady góralskich zapasów? - spytał
stłumiony głos. - Jestem Patrick McCallum.
- A ja Dawid Canfield. - Przedstawił mu się, choć
był przekonany, że wszyscy tu wiedzą, kim jest.
- Dare prosił, bym nauczył pana chwytów i zasad.
Dawid zawahał się. Spojrzał w stronę braci McLa-
chlanów.
- Dare naprawdę gra fair - rzucił Patrick, jakby
czytając w jego myślach.
Dawidowi nagle przyszło do głowy, że nie bardzo
NA SKRAJU PRZEPAZCI
91
rozumie, dlaczego ma walczyć z tym mężczyzną
o kobietę, której właściwie nie chce. Ale zaraz stanęła
mu przed oczami ręka Dare'a we włosach Raven.
Jedwab i żelazo. Nie! Nigdy! Słowa te przeszyły mu
czaszkÄ™.
- Niech pan przejdzie tu na bok, pokażę panu parę
chwytów.
Szkolenie trwało krótko. Patrick nie tracił na darmo
słów i był świetnym nauczycielem. Na koniec pozwolił
sobie na ocenę możliwości Dawida.
- Brak wprawy może pan nadrobić siÅ‚Ä… i deter­
minacją - powiedział z uśmiechem. - Sam fakt, że się
pan tu zdecydował stawić, mówi za siebie. Niech pan
tylko nie popełni błędu i nie zlekceważy Dare'a. To [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl