[ Pobierz całość w formacie PDF ]

78
RS
 Ja... ja sądzę, że lepiej pożegnać się już tutaj, a nie w porcie, na oczach
tylu ludzi.
Wyraznie unikała jego wzroku, a jemu głos wewnętrzny podpowiadał, że
jest zle. Nawet bardzo zle.
 Pożegnać się?  powtórzył, przerywając nalewanie kawy.  Nie
pojmuję. Z kim? Z rodzicami? Jeśli koniecznie chce pani spotkać się jeszcze z
nimi, możemy odłożyć nasz wyjazd o kilka dni.
Nadal nie patrząc na niego, potrząsnęła przecząco głową.
 Ja... wcale nie wyjeżdżam.
Miles zbladł. Stanowczym ruchem odstawił filiżankę. Czuł dziwny
skurcz w piersi. Edwina zaś mówiła dalej:
 Zostaję tutaj. Nie popłynę z panem do Anglii. Zdaję sobie sprawę, że z
tego powodu cała procedura się przedłuży, ale przyrzekam, od razu podpiszę,
co trzeba, i natychmiast odeślę. Sądziłam, że wszystko już uzgodniliśmy.
 Też tak sądziłem  rzucił ostro.  I dlatego wczoraj wieczorem zjawiła
siÄ™ pani w mojej sypialni!
Czuł narastający gniew pomieszany z panicznym lękiem. Do diaska!
Chyba ona nie zamierza wypierać się tego wszystkiego, co wspólnie przeżyli
tej nocy!
Rumieniec na twarzy Edwiny pociemniał.
 Pan się myli, milordzie. Wczoraj wieczorem wysłałam do pana
pokojówkę, żeby wymasowała panu plecy. Okazała... zbyt wielką gorliwość.
Wiem. Skarciłam ją już za to i proszę, nie mówmy więcej o tym.
Jakby on był w stanie w to uwierzyć!
 Edwino!  Wsunął palec pod jej brodę i zmusił, by uniosła twarz i w
końcu spojrzała mu prosto w oczy.  Edwino! Przecież to nonsens! Nie
pojmuję, dlaczego pani uznała za konieczne przyjść do mnie w przebraniu, ale
79
RS
mimo to doskonale wiem, że kobieta, która tej nocy zjawiła się w mojej
sypialni, wcale nie miała na imię Juanita. To była pani! Dlaczego nie chce się
pani do tego przyznać?
Rumieniec nadal barwił jej policzki. Odepchnęła rękę Milesa i ze
spokojem wytrzymała jego wzrok. W jej oczach dojrzał chłód.
 Naturalnie, że to była pokojówka. Dziwię się, że po tym, jak panu
wyznałam, co dla mnie znaczy doktor MacAndrews pan śmie insynuować, że
byłam zdolna zażywać uciech w łożu z mężczyzną, którego nie darzę
uczuciem. Pan godzi w mój honor, milordzie.
 Ja? Ja godzę w pani honor? Pani jeszcze twierdzi, że ma honor? Pani,
która po tym wszystkim, co przeżyliśmy tej nocy, wysyła mnie samego do
Anglii, żebym starał się o anulowanie naszego małżeństwa?
Uniosła głowę nieco wyżej, spojrzenie stało się jeszcze bardziej
lodowate.
 ProszÄ™, milordzie, nie psujmy tych ostatnich chwil obrzucaniem siÄ™
inwektywami.
Odwróciła się do swojej filiżanki z kawą, a przez Milesa przetaczała się
nowa fala gniewu i niedowierzania, oburzenia i urazy.
 A więc zamierza pani w taki właśnie sposób zakończyć naszą
znajomość? Zjemy śniadanie, powiemy sobie  do widzenia". Ja wsiądę na
statek, a pani wróci do Torres Vedras.
 Naturalnie. Od samego początku byłam pewna, że tak właśnie się
stanie.
Od samego początku... Nagle Miles uzmysłowił sobie, że Edwina ma
rację. Przecież nigdy nie wspomniała choćby słowem, że razem popłyną do
Anglii. Wymyślił to sobie i uwierzył tak mocno, że innej możliwości nie brał w
ogóle pod uwagę.
80
RS
Znów poczuł gniew, bo rozstanie wydawało się nieuniknione.
 Edwino! Pani spodziewa się, że odjadę i po prostu zapomnę o kobiecie,
która uratowała mi życie?
Zapomnę o kobiecie, która zdumiała mnie, wstrząsnęła mną i urzekła tej
jednej długiej i cudownej nocy?
 Pozostanie przy życiu zawdzięcza pan Bogu, nie mnie, milordzie. Pójdę
wydać Manuelowi polecenia.
Wstała z sofy i szybkim krokiem opuściła bawialnię.
A nim targał i gniew, i największa rozpacz. Jakże to tak? Ta kobieta tej
nocy dzieliła z nim łoże, skonsumowali małżeństwo, a teraz odwraca się od
niego plecami? Chce, żeby każde z nich poszło w swoją stronę? Przecież to...
to nie ma najmniejszego sensu.
Zdradziła, znieważyła wszystko to, co połączyło ich tej nocy.
Zaklął. Chwycił filiżankę i cisnął do kominka. Stłukła się w drobny mak.
Tak samo było z jego sercem.
Trzy godziny pózniej Miles wkraczał na trap, wiodący na pokład
kupieckiej fregaty Reliant, która wraz z popołudniowym odpływem miała
ruszyć do Anglii. Wkraczał tam z ciężkim sercem. Czy porywisty wiatr na
pełnym morzu zdoła wygnać z jego głowy wszystkie myśli o Edwinie? A z
serca wypędzić ból...
Nie odprowadziła go do portu. Nie dała się namówić. Pozwoliła się tylko
pocałować w policzek i pożegnała go w hotelowej bawialni.
Miles wciąż nie mógł ochłonąć. Bez przerwy odtwarzał w głowie
wszystkie szczegóły ich wspólnej nocy. Cudownej od tej chwili, kiedy
zorientował się, że zawoalowana kobieta to Edwina.
Wcale nie cudownej. Ta noc przede wszystkim była zbawieniem,
otworzyła mu bowiem oczy i uchroniła przed spędzeniem reszty życia w roli
81
RS
żałosnego rogacza. Edwina jest przecież nadzwyczaj hojna w obdzielaniu
mężczyzn swoimi wdziękami. Pragnie wyjść za konowała, ale przedtem bez
skrupułów uwiodła Milesa.
Nie. Ta hipoteza jakoś nie pasowała do kobiety, którą zdążył już bliżej
poznać...
Kiedy wszedł na główny pokład, zobaczył grupę rannych żołnierzy.
Kilku z nich szło o kulach, pozostałych niesiono na noszach. Nie wahał się.
Pośpieszył do nich, żeby służyć im pomocą, a jednocześnie oderwać się od
ponurych myśli.
Nagle dostrzegł jeszcze jednego mężczyznę, który pochylał się nad
noszami. Poznał go od razu. Nie mógł się mylić. Był to doktor MacAndrews.
W pierwszym odruchu chciał odwrócić się i odejść, potem jednak
pomyślał, że skoro już musi zrezygnować z żony, to przynajmniej niech się
dowie, czy mężczyzna, którego sobie wybrała, odwzajemnia jej uczucia.
Może jednak nie? Przecież poznanie prawdy niczego nie zmieni...
Postanowił więc odejść... i w tym momencie wróciło wspomnienie minionej
nocy. Wspomnienie niezwykle wyraziste, budzące wszystkie zmysły. Znów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl