[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uciekajcie.
- Aatwo powiedzieć - mruknął Lucas. - Trudniej zrobić, zwłaszcza jeśli musisz się
kimś jeszcze opiekować.
- Możesz mu zdjąć kajdanki? - poprosiłam. - Jakiś czas ich nie będzie. Balthazar zdąży
uciec. Powiemy, że nas obezwładnił.
Lucas pokręcił głową.
- Posterunki są rozstawione wszędzie dookoła. Jedyne niestrzeżone miejsce to rzeka,
ale nie sądzę, żeby Balthazar zdecydował się uciekać wpław. To płynąca woda.
- Zdecydowanie nie. - Balthazar się skrzywił.
- Coś wymyślę - zapewni! Lucas. Mówił to tak, jakby sam siebie próbował przekonać,
że mu się uda. A przy okazji, dlaczego przyłączyłeś się do tamtego towarzystwa? Nie
sądziłem, że jesteś chłopczykiem panny Bethany.
- Raczej nie. - Balthazar westchnął. - Ale powiedziała, że Bianca jest tutaj i
pomyślałem... Pomyślałem, że może mieć kłopoty. Takie jak ja teraz.
Naraził się na niewiarygodne niebezpieczeństwo, ponieważ się o mnie martwił? A
więc to znowu moja wina. Wzruszona jego oddaniem i wściekła na samą siebie oparłam
głowę o futrynę i zamknęłam na chwilę oczy.
Usłyszałam głos Balthazara.
- Dlaczego starasz się mi pomóc? Ostatnim razem kiedy się spotkaliśmy, głęboko
wierzyłeś w walkę z wampirami.
- Może po prostu dawno się nie spotykaliśmy? - odparł Lucas. - Poza tym... Pomogłeś
Biance, bez względu na wszystko. A to znaczy, że zrobię to samo dla ciebie.
Uniosłam głowę i zobaczyłam, że Lucas i Balthazar wpatrują się w siebie nawzajem.
Po raz pierwszy ujrzałam w oczach Balthazara autentyczny szacunek.
- Dobrze.
- To nie zmienia faktu, że nie mam pojęcia, jak cię stąd wydostać. - Lucas kopnął w
barierkę i zaklął. - Balthazarze, będę próbował, ale nie mogę nic obiecać.
- Rozumiem. - Teraz więzień mówił bardziej do mnie niż do Lucasa. - Nie narażajcie
się z mojego powodu na niebezpieczeństwo. Nie warto.
- Warto - szepnęłam. Lucas zerknął na mnie, ale nic nie powiedział. - Nie zostawimy
cię tutaj. Nie obchodzi mnie, co będziemy musieli zrobić...
- Coś wymyślimy - przerwał mi Lucas. Ale to może potrwać kilka dni. I te dni mogą
być dość nieprzyjemne.
Dzięki wampirzemu słuchowi zorientowałam się, że Milos i drugi łowca są coraz
bliżej.
- WracajÄ….
- Cokolwiek mi zrobią - powiedział pospiesznie Balthazar - pamiętajcie, że spotykały
mnie już gorsze rzeczy.
- Nie bądz tego taki pewien - ostrzegł Lucas. - Ale trzymaj się.
Drzwi otworzyły się z hukiem i wszedł Milos z drugim strażnikiem. - Jak się
bawiliście?
- To tylko taka mała pogawędka - odparł Lucas. Odwrócił się w stronę Balthazara,
posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Zamierzył się pięścią, jakby chciał go uderzyć.
Balthazar się skrzywił. Ich gra niemal mnie przekonała.
- Niech sobie o tym chwilę pomyśli.
- Jasne! - Milos mrugnął do Lucasa. - Zabierz Biancę do łóżka.
Obaj strażnicy się roześmiali, zadowoleni, że mogą przyłączyć się do dokuczania
więzniowi. Balthazar zamknął oczy.
Lucas chwycił mnie za rękę i wyciągnął na zewnątrz, zanim zdążyłam się rozpłakać.
Poddałam się, chociaż nie chciałam iść. Nie byłam pewna, czy jeszcze kiedyś zobaczę
Balthazara.
ROZDZIAA 9
Jeśli wcześniej życie w kwaterze Czarnego Krzyża wywoływało u mnie klaustrofobię,
to nie doceniałam tego, co miałam. Teraz dwadzieścia kilka osób przydzielonych do budynku
w porcie tłoczyło się w pomieszczeniu, w którym nawet dziesięcioro nie mogłoby wygodnie
spać. %7ładnej prywatności, żadnej ciszy, żadnej szansy na rozmowę z Lucasem.
Ale przynajmniej byliśmy blisko siebie.
Tak naprawdę Lucas i ja spaliśmy na osobnych materacach położonych jeden obok
drugiego. Ale nie było między nimi przerwy - nie w tak małym pomieszczeniu - więc kiedy
tylko się położyliśmy, Lucas przykrył nas oboje swoim kocem i przytulił się do mnie od tyłu
Jedną ręką objął mnie w pasie i poczułam na karku jego ciepły oddech.
Zamknęłam oczy, ciesząc się tą chwilą. Gdybyśmy tylko byli sami. Gdybym wciąż nie
była tak wstrząśnięta atakiem i pojmaniem Balthazara, że drżałam na całym ciele. Mogłoby
być tak cudownie...
Lucas delikatnie pocałował mnie w kark. Zrozumiałam, że próbuje mnie zapewnić, że
coś wymyślimy. Niestety, równie dobrze jak on wiedziałam, jakie to będzie trudne.
Przesunęłam końcem palca wzdłuż dłoni Lucasa. Poczułam delikatne włoski na jego
przedramieniu i ruch kciuka, który lekko zakreślał kręgi wokół mojego pępka.
Przez chwilę miałam ochotę odwrócić się i go pocałować. I nie obchodziło mnie, że
ktoś mógłby się obudzić i nas zobaczyć.
Ale zmęczenie wzięło górę, a wiedziałam, że Lucas jest jeszcze bardziej zmęczony niż
ja. Poza tym jutro będziemy potrzebowali sił i jasnego umysłu.
Zamknęłam oczy zastanawiając się, czy uda mi się zasnąć z tyloma myślami
kłębiącymi się w głowie... i nagle - zdawało się, że zaledwie kilka sekund pózniej - wszyscy
wokół mnie zaczęli wstawać. Przespałam całą noc, ale zupełnie nie czułam się wypoczęła.
- Mamo? - odezwał się Lucas, unosząc się na łokciu Wciąż był do mnie przytulony,
całą noc spaliśmy objęci. - Jak się czujesz?
- Dobrze. - Kate ściągnęła włosy w schludny kucyk. Mięśnie miała tak napięte, że
widać było, jak pracują. - Idę na górę. Musimy poszukać kilku odpowiedzi.
Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale Lucas położył mi ostrzegawczo dłoń na
ramieniu. Kiedy spojrzałam na niego zdziwiona, rzucił tylko:
- Ubierz się. Powinniśmy przy tym być. Sztywno jak robot chwyciłam swoje ciuchy -
te same rzeczy, które miałam na sobie wczoraj - i zaczęłam wkładać dżinsy. Aowcy -
zaprawieni w bojach - ubrali się i poszli na górę pierwsi, dzięki czemu ja i Raquel zostałyśmy
na chwilÄ™ same.
- Wygląda na to, że wróciłyśmy do mundurków - zażartował, wskazując na nowy
biały podkoszulek, który włożyłam wcześniej. Czarny Krzyż miał ich całą skrzynię na
wszelki wypadek, więc dzisiaj wszyscy byli ubrani tak samo. - Będziemy musiały wrócić i
poszukać naszych rzeczy w tunelach. Może coś się jeszcze nadaje do użytku. Mam nadzieję,
że uda się nam przynajmniej znalezć twoją broszkę.
Nawet nie pomyślałam o ozdobie, którą dostałam od Lucasa. Zabolało mnie, gdy
pomyślałam, że mogła przepaść w gruzach, ale nie to było teraz najważniejsze. - Raquel, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl