[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mam zapewnić, że cię pragnę i sypiałem z tobą nie tylko ze względu na
chęć podtrzymania matczynych iluzji co do naszego związku. -
Uśmiechnął się i podszedł bliżej.
- Nie sądziłem, że muszę udowadniać swoje pragnienia. Sama
widzisz, jak działasz na moje ciało.
72
R S
Dziewczyna oddychała z coraz większym trudem. Przymknęła oczy,
by się uspokoić, lecz to niewiele pomogło. Nawet, jeśli go nie widziała,
tkwił w jej myślach. Uniosła powieki i nabrała tchu.
- Chciałabym wiedzieć, co będzie z nami... dalej...
Słowa podziałały jak zimny prysznic. Mężczyznę opuściło
podniecenie.
- Wydaje mi się, że już o to pytałaś - rzekł chłodno.
- Tak, lecz nie odpowiedziałeś. - Zaryzykowała spojrzenie mu w
oczy, ale zaraz opuściła wzrok porażona lodowatym wyrazem twarzy
mężczyzny.
Theo nie odpowiedział od razu. Najpierw schylił się po koszulę i
włożył ją, co tylko ucieszyło Heather, bowiem widok jego ciała działał
rozpraszająco. Wreszcie mogła normalnie oddychać.
- Prawda jest taka, że gdyby nie nieporozumienie związane z
przyjazdem matki, nigdy byśmy ze sobą nie spali. Jednak skoro stało się,
jak się stało, nie widzę powodu, by to zmieniać.
Dziewczyna poczuła się głęboko dotknięta słowami, z których
wyraznie wynikało, że gdyby nie zrządzenie losu, nigdy nie spojrzałby na
niÄ… dwa razy.
- Powiesz coś? - rzucił Theo, zirytowany przedłużającą się ciszą. - Ta
rozmowa zaczyna mnie nudzić - rzekł, wychodząc z sypialni.
Heather uznała, że nie może tak tego zostawić. Poszła za nim, by
skrzepić się czymś mocniejszym niż wino.
- Wybacz, że cię nudzę, wiem, że lubisz utrzymywać dystans wobec
kobiet...
- W seksie nie ma dystansu - powiedział i z taką siłą postawił
kieliszek na stole, że częściowo wylał jego zawartość.
73
R S
Zaklął pod nosem, sięgając po papierowy ręcznik.
- Nie, jeśli seks stanowi element poważnego związku.
- Ani gdy jest częścią satysfakcjonującego związku - dodał. - W tym
rzecz, Heather, że satysfakcjonujący związek nie musi być na całe życie.
Oboje omijali zasadniczy wątek rozmowy. Dziewczyna albo mogła
się wycofać i zadowolić tym, co oferował, a co stanowiło o wiele więcej,
niż mogła spodziewać się w przeszłości, albo nie ustępować i zniszczyć to,
co jest.
- Chcę wiedzieć, czy mamy przed sobą jakąś przyszłość?
Theo skończył drinka. Nie wierzył własnym uszom. Przed chwilą
zaproponował jej coś, czego nie proponował innym kobietom - życie w
związku, a jak zareagowała? Kobiety przywiązywały widać do przyszłości
jakąś szczególną wagę.
- Chyba za bardzo poddałaś się wpływom mojej matki. - Nalał sobie
kolejny kieliszek. - Na siłę chcesz zmieniać mit w rzeczywistość. Pozwól,
że wyjaśnię sytuację...
Wcale tego nie pragnęła.
Nie chciała też, by patrzył na nią takim zimnym wzrokiem. Wolała,
żeby powrócił w nim człowiek, którego znała i kochała. Jednak szybko
zorientowała się, że to niemożliwe, bowiem zmienił się charakter ich
stosunków. Nasuwał się tylko jeden nieodparty wniosek. Stała jak
zahipnotyzowana, modląc się, by niczego więcej nie powiedział.
- Związek między nami został wykreowany dla dobra mojej matki,
dobrze wiesz dlaczego. Nie chcieliśmy narażać jej na stres. Jest osobą
starej daty, więc uważała, że jeśli para żyje pod jednym dachem...
- Ale to jednak zwiÄ…zek...
74
R S
- Tak, lecz oparty wyłącznie na seksie. Nie spodziewałem się tego,
jednak chętnie będę go kontynuował, tyle że nic poza tym.
- A kiedy powiesz matce prawdÄ™?
- To nie powinno cię interesować. Gdy matka poczuje się całkiem
dobrze, wyjaśnię, że już nie jesteś częścią mego życia... po prostu nie
ułożyło się... nie pasowaliśmy do siebie.
Dziewczyna skinęła głową, choć przez moment miała chęć walczyć,
powiedzieć, że właśnie do siebie pasują, skoro żyli razem tyle miesięcy.
Zna jego wady i zalety. Te ostatnie przeważają. Ale milczała.
- Będzie rozczarowana, lecz się z tym pogodzi.
- Czy kiedykolwiek się ustatkujesz? A może uważasz, że na świecie
jest jeszcze wiele kobiet do zdobycia.
Mężczyzna po prostu nie czuł się gotowy do stałego związku.
Zdawał sobie sprawę, iż to, co przeżył z Heather, miało swoją wartość,
lecz skoro jej marzyły się weselne dzwony...
- Możesz wierzyć lub nie, nie mam ambicji przespania się z
nieskończoną liczbą kobiet.
- Będziesz sypiał tylko z tymi, które zagwarantują, że nie będą
dążyły do stałego związku, prawda? Ale takich nie ma zbyt wiele.
- Nie mogę uwierzyć, że właśnie ty mi to mówisz.
Sama nie mogła w to uwierzyć, więc milczała.
- Nie szukam partnerki na całe życie, bowiem teraz potrzebuję
wolności, chcę poświęcić się karierze. Nie zamierzam się żenić i od razu
rozwiewać iluzji żony, co do tego, czy będzie najważniejsza w moim
życiu, bo pierwsze miejsce zajmuje w nim praca. Która kobieta by tego
chciała?
75
R S
Heather omal się nie roześmiała. A więc zachowywał się tak dla
dobra kobiet. Robił im uprzejmość, nie obiecując niczego ponad to, co
przynosił dzień, a w zamian oczekiwał jedynie, że nie będą interesowały
się przyszłością.
Nie zamierzała z nim o tym dyskutować.
Umiał zgrabnie żonglować słowami i zbijać wszystkie argumenty,
jakie mogłaby wytoczyć.
- Masz rację. %7ładna. - zgodziła się.
Theo poczuł się dziwnie, lecz szybko odsunął na bok to uczucie. W
końcu zachowywał się tak jak zawsze, gdy kobieta zaczynała snuć jakieś
plany na przyszłość. Nie zamierzał dopuścić, by cokolwiek zakłóciło mu
dotychczasowy styl życia.
- Nigdy się nie zmęczysz? - spytała z ciekawością.
- Czym?
- Nie wiem... zmieniajÄ…cymi siÄ™ twarzami, gierkami... nowymi
randkami, kobietami, rozmowami...
- Lubię różnorodność. - Theo podszedł do kanapy.
Nie podobała mu się ta rozmowa ani jej skutki, które, jak
przewidywał, mogą być inne niż te, które znał dotąd ze swoich kontaktów
z płcią przeciwną.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]