[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kompanach. Na korytarzach znów zaroiło się od świadków, którym pokazywano kolejno
każdego z zatrzymanych. Wytężona praca nie ustawała, a maszyny do pisania stukały bez
przerwy, protokołując zeznania świadków.
Inspektor Fumel czuł się nieswojo wśród tej krzątaniny. Stał w korytarzu, trzymając w
zażółconych od nikotyny palcach papierosa albo paląc go z takim roztargnieniem, że nie czuł,
gdy mu parzył wargi. On jeden nie zapominał o tym cichym, spokojnym Szwajcarze, którego
zwłoki widział w Lasku Bulońskim, a którego osobą interesował się komisarz Maigret. Nikt
już o tym człowieku nie pamiętał. Tak jakby sprawa jego morderstwa została raz na zawsze
pogrzebana. Czyż sędzia śledczy Cajou nie był przekonany, że nie warto się nią zajmować.
Przesądził kwestię za jednym zamachem, już na samym początku, stwierdzając
autorytatywnie: Porachunki osobiste między opryszkami& Nie znał ani starej Justyny z
ulicy Mouffetard, ani hotelu Lambert , ani pałacyku naprzeciwko&
Zmęczony jesteś, Fumel?
Nie bardzo.
Wyjdziemy razem, chcesz?
Maigret mówił do Fumela tonem tak poufnym, jak gdyby był uczniakiem, który proponuje
koledze, żeby poszedł z nim na wagary.
Jak przyjdziemy na miejsce, będzie już jasno&
Pozostawiwszy odpowiednie instrukcje swoim ludziom, Maigret wyszedł na Quai des
Orfèvres. ZatrzymaÅ‚ siÄ™ na rogu ulicy, kupiÅ‚ papierosy, po czym udaÅ‚ siÄ™ w towarzystwie
zziębniętego do szpiku kości inspektora Fumela na przystanek, by czekać na autobus, idący w
kierunku Montmartre.
ROZDZIAA SIÓDMY
Inspektor Lognon domyślał się, że komisarz Maigret przywiązuje większą wagę do
odnalezienia morderców jakiegoś tam, niemal bezimiennego, człowieka w Lasku Bulońskim
niż do napadu rabunkowego przy ulicy La Fayette i bandy gangsterów, o czym głośno było w
całej prasie tylko nie wiedział dlaczego.
Ale skoro jest tak, jak przypuszcza, to dlaczego komisarz Maigret nie pochwycił nitki,
która mogłaby doprowadzić do kłębka? Kto wie, jak daleko posunął się w poszukiwaniu
prawdy wiadomo przecież, że Maigret to człowiek obdarzony niebywałym węchem, a przy
tym umie dążyć do celu wytrwale, uparcie, ambitnie, pragnie wygrać za wszelką cenę!
Może to tylko Lognona prześladuje pech że nie udało mu się jak dotąd nic wskórać. A
mógłby przecież i on wreszcie awansować. Pomyślał z goryczą: czyżby los kazał mu zostać
do końca kariery tylko inspektorem podobnie jak wiecznym inspektorem jest Fumel?
Tamten w szesnastce, Lognon w trzynastce. Fumela rzuciła żona, wyjechała nie zostawiając
adresu. %7łona Lognona ciągle choruje, kwęka już od piętnastu łat.
W sprawie Cuendeta może i sam Lognon jest trochę winien, nie dopilnował należycie
wszystkiego. Zajęty innymi sprawami, przekazał tę właśnie koledze, który nie przywiązywał
do niej zbyt wielkiej wagi. Porozmawiał tylko raz z Fumelem, telefonicznie, i dość
przypadkowo. Ale czy ta informacja ma jakieÅ› znaczenie?
Znieg padał wielkimi płatami, na chodnikach zebrała się dość gruba warstwa, która jednak
szybko topniała.
Autobus był przepełniony i przegrzany. Większość pasażerów milczała. Jedni patrzyli
przez okno, inni drętwo gapili się przed siebie. Na zakrętach przechylali się mimo woli w
prawo, bÄ…dz w lewo.
Nie dowiedziałeś się niczego na temat futra? zapytał nagle Maigret.
Fumel, pogrążony w swoich myślach, wzdrygnął się i powtórzył ostatnie słowo, jak gdyby
w pierwszej chwili nie zrozumiał.
Futra?
On też był senny.
Futra żbika do przykrywania nóg w samochodzie.
A prawda. Zaglądałem do auta Stuarta Wiltona. Nic tam takiego nie było. Wspaniały
wóz! Nie tylko ma ogrzewanie, ale i klimatyzację. I podobno barek. Powiedzieli mi w jego
garażu.
A w samochodzie jego syna?
On trzyma swój wóz zazwyczaj przed hotelem Georges V . Także zajrzałem do
środka. %7ładnego przykrycia na nogi nie było.
Wiesz, gdzie on kupuje benzynÄ™?
Na najbliższej stacji benzynowej, przy ulicy Marbeuf.
Byłeś tam?
Nie zdążyłem jeszcze.
Autobus zatrzymał się na placu Constantin Pecqueur. O tak wczesnej porze było tu prawie
całkiem pusto. Dopiero dochodziła ósma.
To chyba będzie tu. La Regence .
Była to piwiarnia staroświecka, takich lokali jest coraz mniej w Paryżu, z marmurową ladą,
z miejscem przy kontuarze wydzielonym dla kasjerki, z lustrami na ścianach z metalowymi
kółeczkami zamiast wieszaków. Specjalnością lokalu jak to polecały wywieszki miała
być choucroute garnie*.
Wewnątrz było już jasno; kelner zgarniał na szuflę zmiotki z podłogi.
Jadłeś co? zapytał Maigret.
Nic jeszcze odpowiedział Fumel.
Fumel zamówił dla siebie kawę i bułeczki maślane, Maigret zaś, który wypił tej nocy i z
samego rana sporo kawy kieliszek koniaku.
Dziwna pora, ni pies, ni wydra& Już nie noc, ale jeszcze nie dzień. Przez okno widać było
spieszące do szkoły dzieci. Schylały się, biały w ręce śnieg, próbowały lepić z niego kulki, ale
roztapiał im się w rękach.
Niech mi pan powie& zwrócił się Maigret do kelnera.
SÅ‚ucham pana.
Czy pan zna tego człowieka?
Kelner wpatrywał się przez dłuższą chwilę w komisarza, jakby z natężeniem usiłował
sobie przypomnieć, skąd zna tę twarz.
Pan Maigret& pan komisarz Maigret, prawda? Przypominam sobie. Pan był tu u nas
dość dawno, chyba ze dwa lata temu razem z inspektorem Lognonem.
Przyglądał się skwapliwie fotografii.
Tak, ten pan tu przychodzi. Nie sam. Zawsze z takÄ… jednÄ…& kapeluszowÄ….
Co to znaczy kapeluszowa ?
A bo ona nosi za każdym razem inny kapelusz, takie jakieś śmieszne cuda. Najczęściej
przychodzÄ… razem na kolacjÄ™, siadajÄ… o tam, w kÄ…ciku. Ona przepada za choucroute. Nie
śpieszą się nigdzie, siedzą długo, piją powoli kawę, czasem zamówią kieliszek koniaku.
Patrzą sobie w oczy albo trzymają się za ręce. Bardzo sympatyczni oboje.
I od dawna tak tu przychodzÄ…?
A, od paru lat. Sam nie pamiętam od kiedy.
Ona może mieszka tu gdzieś blisko?
Już mnie o to pytano. Widuję ją co rano, jak wychodzi z siatką po zakupy. Pewno
mieszka na tej ulicy.
Dlaczego Maigret był taki zadowolony, że udało mu się wykryć obecność kobiety w życiu
Honoré Cuendeta?
W pół godziny pózniej wchodził w towarzystwie Fumela do pierwszej z brzegu kamienicy.
Konsjerżka w swoim mieszkanku segregowała listy do lokatorów.
Zna pani tego człowieka?
Oglądała fotografię w skupieniu. Po chwili potrząsnęła przecząco głową.
Wydaje mi się, że gdzieś go widziałam, ale nie mogę powiedzieć, że go znam. W
każdym razie tu nie przychodził.
A może mieszka tu& może pani ma wśród swoich lokatorów kobietę, która często
zmienia kapelusze?
Konsjerżka spojrzała na Maigreta zdumiona wzruszyła ramionami i wymamrotała coś
pod nosem, czego nie dosłyszał.
Podobnie w drugiej i w trzeciej kamienicy poszukiwania spełzły na niczym.
W czwartej, w momencie gdy weszli, konsjerżka bandażowała rękę mężowi, który
skaleczył się wynosząc kubły ze śmieciami.
Zna pani tego człowieka?
A bo co?
Mieszka w tym domu?
Mieszka nie mieszka, trudno powiedzieć. Przychodzi do tej pani z piątego.
*
Specjalność alzacka kiszona kapusta z wędliną, szynką lub kiełbasą w talarkach, ze smażonymi
ziemniakami (przyp. tłum.).
Jakiej pani?
Do modystki. Panny Eweliny.
Dawno tu mieszka ta panna Ewelina?
O, będzie z dziesięć, dwanaście lat. Już tu mieszkała, zanim ja się wprowadziłam.
I on wtedy bywał u niej?
A bo ja wiem& Może tak& Nie pamiętam.
Widywała ją pani ostatnio?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]