[ Pobierz całość w formacie PDF ]

A on nalał szampana do kieliszków i podszedł do niej, uśmiechając się
szeroko z zadowolenia, że zastał ją dokładnie tam, gdzie zostawił.
- Nawet nie spojrzałeś na Moneta - zauważyła nieco urażona.
Teraz też tego nie zrobił. Przyglądał się jej niezwykle uważnie.
- Jesteś znacznie piękniejsza niż jakikolwiek obraz, Sally. %7ływe dzieło
sztuki.
Ciepła aprobata w głosie, błysk w oczach rozproszyły jej skrępowanie.
- Mogę się już ruszyć? - zapytała.
Roześmiał się.
- Dopóki nie będziesz się oddalać ode mnie.
- Nie potrafię pić szampana na leżąco.
Usiadła, a on ułożył jej poduszki za plecami.
- Wygodnie?
- Tak, dziękuję. Ale nie zostawiłeś żadnej poduszki dla siebie.
Spojrzał na jej pierś.
- Och, ja sobie znajdÄ™ wygodne miejsce.
- Na pewno - zaśmiała się zalotnie, czerwieniąc się z powodu własnej
śmiałości.
- Jesteś piękna, Sally Maguire. Mówiłem ci to już?
- Nie. Jeszcze nie. - Czy on naprawdę tak uważa, czy tylko tak mówi pod
wpływem chwilowej przyjemności?
- Uważałem tak już wtedy, kiedy miałaś czternaście lat. A teraz, jako
dorosła kobieta, jesteś jeszcze piękniejsza.
Czternaście lat? Zdumiało ją, że zachował jej obraz przez tyle lat. To nie
może być prawda! Jednak wyraz jego oczu sprawiał, że czuła się piękna, i to
93
S
R
było cudowne. Przypomniała sobie, jakie zrobił na niej wrażenie, gdy go
zobaczyła pierwszy raz - uderzająco przystojny młody człowiek, emanujący
pewnością siebie.
- Nigdy o tobie nie zapomniałam, Jack. Odcisnąłeś piętno na mnie
tamtego dnia - wyznała.
- Moje piętno... - powtórzył w zamyśleniu.
- Nie wiedziałam o twoim istnieniu, ale kiedy już się dowiedziałam, nic
nie było takie jak przedtem. Tyle spraw zaczęło mnie uwierać. - Potrząsnęła
głową ze smutkiem. - Nic nie mogłam zrobić, żeby poprawić sytuację, ale
myślałam o tobie. Bardzo często.
Uśmiechnął się, w oczach zamigotał mu szelmowski ognik.
- Mam zamiar sprawić, że nadal będziesz o mnie myśleć, tyle że już nie z
tak daleka.
- Proszę bardzo - zachęciła go, przyglądając mu się filuternie znad
kieliszka.
Zaśmiał się i usiadł na brzegu łóżka.
- Nie omieszkam skorzystać. A teraz siedz i ciesz się swoim szampanem,
a ja wypiję mój.
Ale nie podniósł kieliszka do ust. Zanurzył w nim palce, a potem
strząsnął je nad jej piersią i zlizał starannie pieniący się płyn. Sally zabrakło
tchu i zalała ją fala podniecenia.
Powtórzył to samo z drugą piersią. Spróbowała pić szampana, ale on
pieścił językiem jej najbardziej intymne zakamarki. Była tak podekscytowana.
- Przestań już, proszę, przestań! Chcę ciebie natychmiast!
- To sobie mnie wez!
Razem osiągnęli spełnienie i opadli na łóżko w poczuciu zmysłowego
ukojenia.
94
S
R
Na koniec Jack zaproponował wspólną kąpiel. Wzięli ze sobą szampana i
rozkoszowali się bulgocącą cicho wodą. Tym razem Sally piła wolniej,
bardziej świadomie. Dotarło do niej, że to bardzo drogi francuski szampan.
- Twoje następne zawody odbędą się w czasie Wielkanocy w Sydney,
prawda? - zauważył.
- Tak - przytaknęła, siadając na nim okrakiem.
To, co zrobił i powiedział w sypialni, sprawiło, że pozbyła się całkowicie
zahamowań w kwestii własnego ciała.
- Mogłabyś zatrzymać się u mnie, kiedy będziesz w mieście. Będę cię
codzienne wozić na teren zawodów.
- Bardzo chętnie - powiedziała, pochylając się, by mu podziękować
pocałunkiem, zachwycona zaproszeniem do jego świata.
- Jak na razie nie potrafię się bez ciebie obejść, Sally Maguire.
Nie przejęła się tym  jak na razie". Wielkanoc z nim w Sydney - brzmi
wspaniale! Dopóki on jej pragnie, będzie ją miał. Odegnała wszelkie myśli o
ewentualnym końcu ich związku. Nie chciała zastanawiać się nad niczym,
interesowała ją tylko terazniejszość. Udało się jej to do końca weekendu, do
odjazdu Jacka.
A wtedy zadzwoniła Jane.
Sally, nadal przepełniona uczuciem do Jacka, opowiedziała wszystko
siostrze, chcąc, by dzieliła z nią jej szczęście.
Niestety, reakcja była całkiem inna.
95
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Szok...
- Och, nie! Nie pozwoliłaś mu chyba... Wszystko zaplanował od samego
początku. Wpadłaś w jego zasadzkę, Sally. Tańczysz, jak on ci zagra.
- Ale, Jane, proszę, spróbuj zrozumieć... ja go kocham - zaprotestowała
Sally. - Nigdy dotąd nie byłam zakochana. To cudowne. Naprawdę...
- Założę się, że on ci nie powiedział, że cię kocha - padła bezwzględna
odpowiedz. - Od pierwszego dnia zamierzał cię uwieść. Dlatego nie chciał,
żebym przyjeżdżała. Chciał cię zdobyć, tak jak to przewidziała mama.
- Tak nie jest, Jane. Przysięgam, że nie. To, co dzielę z Jackiem, jest
gorące i namiętne. Z obu stron.
Cisza.
- Przepraszam, jeśli cię zgorszyłam, ale bardzo cię proszę, nie psuj mi
tego.
W słuchawce dało się słyszeć głębokie westchnienie, a potem
niespokojny głos powiedział:
- Mam nadzieję, że jesteś ostrożna, Sally. Nie powinnaś zachodzić w
ciążę.
- Wiem. Biorę pigułki antykoncepcyjne. Nie martw się o to.
- Tobą się martwię. Nie sądzę, by to miało trwać, jeśli o niego chodzi.
- Bez względu na to, co się stanie, teraz jestem szczęśliwa. Zaprosił mnie
do siebie do Sydney podczas zawodów. A to znaczy, że nie trzyma mnie w
ukryciu, tak jak sugerowała mama.
Kolejna chwila milczenia.
- Jane, jest mi tak dobrze. Zostaw mnie!
96
S
R
- Boję się, że on cię zrani - stwierdziła Jane.
- Jeśli tak się stanie, moja siostra pielęgniarka, mi pomoże - starała się
dodać swoim słowom lekkości.
- Zawsze możesz na mnie liczyć, Sally.
- Wiem - odparła Sally łagodnie. - Kocham cię, Jane, i zawsze będę
kochała.
Sally wiedziała też, że zawsze będzie kochała Jacka. Być może on jej nie
kocha, chociaż miała wrażenie, że jednak tak. Ich więz wykracza poza seks.
Ale czy on uważa ją za dobrą, czy za złą?
Nie potrafiła zapomnieć tego, co powiedziała Jane. Jack sam przyznał, że
pragnie jej od samego początku i że kupił sobie czas na jej zdobycie,
podpisujÄ…c z niÄ… rocznÄ… umowÄ™. A remont w pokojach ojca prawdopodobnie
miał na celu zbałamucenie jej. Serce jej zadrżało. Rozum mówił jej, że nie było
żadnego uwodzenia, że kochali się, zanim pokoje zostały odremontowane.
Chyba że urocza kolacja w Kirkton Parku miała ją zmiękczyć.
Czy Jacka interesuje tylko seks?
 Jak na razie nie potrafię się bez ciebie obejść".
Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach, gdy przypomniała sobie te słowa.
A kiedy będzie miał jej dość? Pod koniec tego roku. Zrobiło się jej niedobrze.
Tak nie może być! Ona jest z nim szczęśliwa i chce, żeby tak zostało.
Nie będę więcej o tym myśleć! To okropne! Będę się cieszyć każdą
chwilą, którą z nim spędzam. Z takim postanowieniem pojechała do Sydney na
zawody. Nic nie może zepsuć ich wspólnie spędzonego czasu.
Sally wygrała dwa mniej ważne biegi na rezerwowych koniach.
Najważniejszy, który mógł jej zapewnić punkty na mistrzostwa świata, miał się
odbyć ostatniego dnia. Jeśli odniesie sukces, błękitna wstęga będzie
wspaniałym zwieńczeniem wycieczki do Sydney.
97
S
R
W tym dniu Sally zjadła lekki lunch w towarzystwie Jacka, który miał
przyglądać się zawodom z trybuny głównej. Wiedziała, w którym miejscu
siedzi i że jej kibicuje. Była w świetnej formie i miała nadzieję na zwycięstwo.
- Jack Maguire?
Okrzyk odwrócił jego uwagę od toru, na którym Sally miała zaraz
wystąpić. Zmarszczył czoło, słysząc agresywny ton, jednak nie rozpoznał
głosu. Ze zdumieniem zobaczył Jane torującą sobie drogę wśród widzów.
Sally nie wspomniała, że siostra zamierza przyjść na zawody. Zrobiła to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl