[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczęścia.
Karen burczało już w brzuchu, ale postanowiła odczekać,
aż nieco się rozjaśni przed kolacją. Thorny na ogół odkładał jej
porcję, jeżeli nie pojawiała się na czas.
Usiadła z powrotem na stołku i zabrała się za dalsze
szkicowanie pokrycia. Diamentowa płyta będzie odpowiednia i
zapobiegnie poślizgom, zgodnie z wymogami Rowana.
Próbowała skupić się na pracy, ale wiatr tłukł deszczem o
ścianę przyczepy. Myślami była gdzie indziej.
Rowan był zimny na zewnątrz, ale to tylko chroniąca go
fasada. Czy było możliwe, że za tą wyniosłością kryje się serce
równie wrażliwe jak jej?
Zresztą wrażliwość ta nie dotyczy tylko serca, pomyślała.
Pod warstwą brawury wyczuwała smutek i ból. Intrygowało ją
to, przyciągało do niego jak ćmę do płomienia. Co jeszcze
zdarzyło się w jego życiu? To z powodu byłej żony nie chciał
dopuścić kobiet do pracy w bazie. Nic dziwnego, że był
przeciwny jej przyjazdowi.
Ale teraz zaczęły działać między nimi siły przyciągania.
Piersi Karin zaczęły się prężyć na samo wspomnienie gorących
rąk na jej ciele, jego palców pobudzających ją owej nocy w
jaskini. A ostatniej nocy...
Ołówek wypadł jej z ręki i stoczył się do szuflady. Za-
pominała o jego chłodzie i obojętności, gdy tylko objawiał
swoje prawdziwe ja.
Co miała robić? Jak tu spać spokojnie, kiedy dzieli
ichtylko cienkie przepierzenie z płyty pilśniowej? Mniejsza
jednak o ściankę, prawdziwą przeszkodą była barykada, jaką
wzniósł wokół swojego serca. Wiele wskazywało na to, że nic
się już między nimi nie zdarzy.
O piątej Karin przestała udawać, że pracuje, zakryła
kreślarską deskę i narzuciła na siebie żółty deszczowiec z
kapturem. Puściła się pędem przez polanę; zdążyła zauważyć,
że czerwony jaguar Rowana stoi na swoim miejscu przy
drzewach.
Już wrócił.
W pokoju nałożyła na policzki odrobinę koloru, potem
wciągnęła przez głowę kremowy wełniany sweter i przyczesała
gęste włosy. Przed samym wyjściem cofnęła się do łazienki i
pociągnęła błyszczykiem naturalnie różane wargi.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Stołówka cała się trzęsła od kroków wchodzących po
schodkach mężczyzn, którym Rowan wręczał zamówione
sprawunki i listy. Geoff Ellis siedział u końca stołu. Wyglądał
starzej o dziesięć lat. Pod oczami miał czarne cienie, sieć
czerwonych żyłek pokrywała mu nos i zapadłe policzki. Skinął
jej głową, kiedy weszła do środka.
Rowan wcisnął jej w rękę szarą kopertę.
- To z domu? - zapytał uprzejmie.
Przyjrzała się starannie wykaligrafowanemu pismu.
Atena. Kiwnęła głową i spojrzała w stronę Geoffa. Wyglądał
strasznie. Zmierć żony dotknęła go w znacznie większym
stopniu, niż przypuszczała.
Geoff wyciągnął papierosa z pomiętej paczki i zapalił go
od niedopałka, który wciąż trzymał w ręku. Potem podniósł się
i podszedł do niej powłócząc nogami.
- Karin - powiedział trzęsącym się głosem. Przyciągnął ją
wolną ręką i wycisnął na jej policzku mokry pocałunek.
Jechało od niego whisky.
Odsunęła się, nie mogąc opanować niechęci.
- Cześć, Geoff.
- Jeśli dobrze rozumiem, będziemy razem pracować. -
Geoff dmuchnął w górę papierosowym dymem. - Jak za
dawnych dobrych lat.
Nie, gdyby to ode mnie zależało, pomyślała. Zmarszczyła
brwi patrzÄ…c na papierosa.
- Czy mógłbyś go zgasić? Nie wolno nam palić w bazie.
WydÄ…Å‚ wargi.
- Do diabła! No trudno. - Z nadąsaną miną przysunął do
siebie kubek z herbatą i wrzucił doń papierosa.
Rowan odciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… na bok.
- Bądz dla niego miła. Przechodzi ciężkie chwile. - Mówił
zwięzle, twarz miał posępną.
Uśmiechnęła się ostrożnie.
- Bardzo mu współczuję z powodu tragedii - powiedziała
cicho. - Nie mogę natomiast zaakceptować jego metod pracy
ani tego, że usiłuje zagarnąć mi moją robotę.
Usta Rowana zwęziły się.
- Zachowujesz siÄ™ jak dziecko.
- A ty jesteÅ› arogancki. Raz jeszcze.
Obróciła się na pięcie i wróciła do stołu, zostawiając go
samego w drzwiach. Opadła na krzesło, które podsunął jej
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Derrick.
Rowan spojrzał na nią spode łba, potem usiadł u końca
stołu, obok Geoffa.
Po kolacji Karin przyjęła szachowe wyzwanie Derricka,
podczas gdy Rowan wyszedł z Geoffem, by pokazać mu, gdzie
ma złożyć bagaże.
W godzinę pózniej laufer Karin zmiótł z szachownicy
pionka broniącego króla Derricka i Karin z rozbawieniem
przyglądała się, jak Derrick obraca w palcach ostatniego
skoczka, niepomny na całkowicie odsłonięty bok.
Rowan wrócił do stołówki, przeszedł do kuchni i wyszedł
po chwili z piwem w ręku.
- Gdybyś nie był głupi, to byś przesunął króla - upomniał
Derricka, zerkając na szachownicę. Na sekundę podniósł oczy
i zmierzył się wzrokiem z Karin.Derrick poczerwieniał i szybko
przestawił królewską figurę w bezpieczniejsze miejsce.
Karin zacisnęła usta i skupiła się na grze. W dwa ruchy
pózniej zagnała bezradnego króla w róg bez wyjścia.
- Rewanż? - spytał Derrick, spoglądając na nią brązo-
wymi, pełnymi nadziei oczyma.
- Jutro wcześnie wstaję. Innym razem. - Podniosła się i
pożegnała z Derrickiem. Spojrzała wyzywająco na Rowana i
wyszła szybkim krokiem.
Następnego ranka Karin wstała przed świtem i włożyła
zielone sztruksy i ciepły, wełniany sweter. Pobiegła do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl