[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Miała na sobie dżinsy, bawełnianą koszulkę i skórzane
rękawice. Próbowała wyciągnąć kawał blachy, którą obite
były z zewnątrz ściany baraku.
- Co ty wyprawiasz, do jasnej cholery?
- Nie widzisz? Pracuję. - Westchnęła i cofnęła się
o krok. Ponownie chwyciła kawałek metalu i szarpnęła
z całej siły.
- Przestań! - rzucił Will tonem nie znoszącym sprze
ciwu. Podbiegł do narzeczonej. - Zrobisz sobie krzywdę.
WYJDy ZA MNIE, KATE
84
- Nie przeszkadzaj mi. - Zniecierpliwiona dziewczyna
wytężyła siły i pociągnęła blachę jeszcze raz. Zza rogu
wyszedł jeden z robotników.
- Proszę tu podejść! - zawołał Will. - Niech ją pan
zastÄ…pi.
Mężczyzna bez słowa skinął głową i ruszył w ich stro
nę, ale Kate nie zamierzała słuchać poleceń narzeczonego.
Gdy robotnik odsunął ją delikatnie i chwycił róg blasza
nego prostokąta, stanęła przed Willem i spojrzała na niego
z irytacjÄ….
- Po co tu przylazłeś?
- %7łeby ci przemówić do rozsądku i zapobiec wypad
kowi. Nie nadajesz się do takiej harówki.
- Jestem silna. Zresztą, pomagając ekipie, oszczędzam
pieniądze. Szybciej zakończą rozbiórkę i koszt będzie
mniejszy. - Wróciła do pracy, jakby wszystko zostało wy
jaśnione.
- Kate, masz dość forsy, by zrobić remont, nie urabia
jÄ…c sobie rÄ…k po Å‚okcie. Wracamy do jadalni.
- Masz rację, ale ważne jest tempo pracy. Trzeba się
jak najszybciej uporać z tą przebudową. Wkrótce zostanie
rozebrana zewnętrzna ściana mojego pokoju. Wolała
bym...
- Nie możesz tam nadal mieszkać!
- Dzięki, że mi przypomniałeś! Sama nigdy bym na to
nie wpadła. - Kate oparła dłonie na biodrach i z politowa
niem spojrzała na Hardisona. - Na kilka dni przeniosę się
do siostry.
- Nie wiedziałem, że masz rodzinę. Gdzie w tym cza
sie zamieszkasz?
WYJDy ZA MNIE, KATE 85
- W północnej części Kansas City. Oprócz mnie są
jeszcze dwie panny O'Connor - wyjaśniła rzeczowo
i znów wzięła się do wyciągania kawałków blachy. Po
chwili dodała ponuro: - Jest tylko jeden problem. To ka
wał drogi. Czterdzieści pięć minut jazdy samochodem.
Will był wytrącony z równowagi. Strasznie daleko.
Wolałby, żeby Kate mieszkała bliżej. Oczywiście chodziło
jedynie o to, że im większa odległość dzieliła narzeczo
nych, tym trudniej będzie realizować jego chytry plan;
w ciągu kilku dni wiele się może zdarzyć. Z irytacją po
patrzył na Kate układającą blaszane prostokąty.
- Dziewczyno, po co tak harujesz? Wynajmij dodatko
wego robotnika. On siÄ™ tym zajmie.
- Czy ja ci mówię, jak masz prowadzić swoje interesy?
- zapytała, stając z nim twarzą w twarz.
- Nie - odparł zaskoczony. To chyba jasne, że nikt mu
nie będzie dyktował, co ma robić.
- W takim razie odczep siÄ™ ode mnie, bo i tak zrobiÄ™
swoje.
Przechodzący obok robotnicy uśmiechnęli się porozu
miewawczo do Willa.
- Szefowa nie da sobie w kaszę dmuchać, co? - rzucił
jeden z nich.
- Cóż to za zamieszanie?
Wszyscy odwrócili się i ujrzeli Miriam Hardison, która
stąpała po rumowisku w eleganckim kostiumie i panto
flach na wysokich obcasach. Kate, nie zważając na wizytę
przyszłej teściowej, zagoniła robotników do pracy. Sama
także znalazła sobie zajęcie. Wytworna dama podeszła do
syna.
WYJDy ZA MNIE, KATE
86
- Czemu twoje śliczne dziewczę kręci się wśród tam
tych prostaków? To nie jest odpowiednie towarzystwo dla
młodej panny. Każ jej tu podejść.
- Kate - zawołał Will - moja matka chciałaby z tobą
porozmawiać.
Zniecierpliwiona panna O'Connor podbiegła do Hardi-
sonów.
- Słucham? - rzuciła niechętnie.
- Młoda damo, nie wypada się tak zachowywać.
- Jak?
- Bratać się z pospólstwem. Harujesz tu jak nie przy
mierzajÄ…c niewolnica.
Kate popatrzyła na Willa umęczonym wzrokiem.
- Powiedz matce, że nie powinno jej to obchodzić.
- Wręcz przeciwnie - stwierdziła, nie zrażona jej uwa
gą Miriam. - Dziś wybierzemy suknię ślubną.
- Nie mam czasu na zakupy. - Kate energicznie po
kręciła głową. - Szkoda, że pani wcześniej nie zadzwoni
ła. Mniejsza z tym. Wezmę ślub w niebieskim kostiumie.
- Co? - pisnęła wstrząśnięta Miriam. - Wykluczone!
To będzie wielka uroczystość. Musisz włożyć odpowied
niÄ… kreacjÄ™.
- Dobra. Włożę tę, którą wczoraj kupiliśmy z Willem
- oznajmiła Kate i już zamierzała wrócić do pracy przy
rozbieraniu baraku, ale pani Hardison chwyciła ją za rękę.
- Czy to biała suknia?
Kate westchnęła ciężko i ponownie stanęła twarzą
w twarz z przyszłą teściową.
- Granatowa. Moi drodzy, idzcie stÄ…d wreszcie. Robota
czeka. Nie mam czasu na pogaduszki. W trakcie remontu
WYJDy ZA MNIE, KATE 87
będę mieszkała u siostry. Wolałabym nie nadużywać jej
gościnności. Dlatego powinnam jak najszybciej uporać się
z przebudowÄ….
- Nie będziesz korzystać z uprzejmości rodziny - po
wiedział nagłe Will.
- Co to ma znaczyć? Chcesz za mnie podejmować
decyzje? - dopytywała się z irytacją.
- Oczywiście. Zamiast przenosić się do siostry, zamie
szkasz u mnie. Pamiętaj o zasadzie mniejszego wysiłku.
- Hardison wiedział, jakie argumenty trafiają dziewczynie
do przekonania. - Będziesz miała znacznie bliżej do ja
dłodajni. Poza tym za miesiąc i tak przeprowadzisz się do
mnie. W ten sposób upieczesz dwie pieczenie przy jednym
ogniu.
Will z tryumfem uśmiechnął się do obu pań, wpatrzo
nych w niego z wyrazem zdumienia na twarzach.
ROZDZIAA ÓSMY
- Co? Czyś ty postradał zmysły?! - wykrzyknęła Mi-
riam. - Chcesz, by wszyscy w Kansas wzięli cię na języki?
Kate z rozbawieniem obserwowała narzeczonego.
W jego ciemnych oczach widziała zadowolenie; udało mu
się wyprowadzić matkę z równowagi. Pewność siebie, ma
lująca się na urodziwej twarzy milionera, czyniła go jesz
cze bardziej pociÄ…gajÄ…cym.
- Ależ, mamo - przerwał tyradę starszej pani Will.
- Nie chciałbym uczynić nic, co naraziłoby na szwank
twojÄ…... naszÄ… pozycjÄ™ w towarzystwie, ale nie mogÄ™ zo
stawić Kate samej.
Czule objął narzeczoną, która starała się wyglądać na
zagubionÄ… i potrzebujÄ…cÄ… pomocy.
- Williamie, działasz pochopnie. Mogę umieścić twoją
narzeczoną u mnie. Dom jest wystarczająco duży dla nas
obu. Dzięki temu nie uchybimy dobrym obyczajom.
- Myślę, że Kate woli zamieszkać ze mną, prawda?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]