[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chce mieć z tobą do czynienia? Niby dlaczego wyniosła się
z waszego domu i zatrzymała u mnie?
W tym momencie Severin uświadomił sobie, że bardzo nie
lubi Thais Margate.
- Być może masz rację, ale zastanawia mnie, jak to się sta
ło, że akurat byłaś pod ręką i zaoferowałaś jej gościnę - wyce
dził. - Jeszcze bardziej interesuje mnie, po co ją tu przywio
złaś? W miejsce, w którym większość gości nie zasługuje na
większy szacunek niż gospodarz?
Thais otworzyła szeroko oczy.
203
- Mój drogi, nie mam pojęcia, o czym mówisz.
- Myślę, że masz. - Patrzył na nią z niechęcią. - W co ty
grasz?
Na jej twarzy pojawił się gniew, ale po chwili znów zaśmia
ła się z przymusem.
- Gram? Ale skąd! Co ci przyszło do głowy? - Odwróciła
wzrok i podniosła kieliszek z winem.
O co jej chodzi, do diabła? Doskonale wiedziała, co robi,
sprowadzając tutaj Cecily. Książę zastanawiał się tylko, czy ce
lowo chciała ją zranić, czy też Cecily posłużyła jej jedynie za
narzędzie do realizacji jakiegoś tajemniczego i bez wątpienia
niegodziwego planu.
Zresztą było to bez znaczenia - zamierzał jak najszybciej
zabrać stąd Cecily.
Po kolacji goście zostali zmuszeni do podziwiania kolekcji
posągów barona, w tym dwóch przedstawiających zupełnie
nagich mężczyzn. Eberhart zarechotał.
- Zaprosiłem tylko panów, gdyż nie chciałem urazić wraż
liwych dam - oświadczył. - Ani też doprowadzić do sytuacji,
w której zaczęłyby okazywać niezadowolenie z tego, co mają
obecnie do dyspozycji. Imponujące, prawda?
Padło kilka niezbyt wyrafinowanych komentarzy, które
jeszcze bardziej zdenerwowały księcia.
Ociągał się, gdyż zamierzał przepuścić innych gości i wró
cić do salonu. Nagle Eberhart pokrzyżował mu plany, pod
chodząc do niego.
- Jestem bardzo ciekawy, cóż cię skłoniło, by przyłączyć się
do moich gości. - Spojrzał na niego koso. - Mam zgadywać?
Może pewna dama?
-Tak
204
- Nie wątpię, że chodzi ci o naszą piękną lady Margate.
- Chodzi mi o signorę Renato.
Zapadła cisza. Po chwili Eberhart pokiwał głową.
- Wobec tego jestem zmuszony cię prosić, abyś zaczął oka
zywać względy komuś innemu. Zapewne nie uświadamiasz
sobie, że sam jestem zainteresowany tą damą;
- Słyszałem takie plotki. Ja jednak byłem pierwszy.
- Wobec tego muszę cię prosić, abyś zrzekł się pierwszeń
stwa.
- Zamierzam poślubić signorę Renato.
Eberhard ożywił się.
- Bardzo interesujące, zwłaszcza że lady Margate dała mi
do zrozumienia, że piękna signora ucieka przed tobą. - Za
trzymał się przed jednym z obrazów. - Co sądzisz o moim
najświeższym nabytku? To prezent od pewnego nieszczęsne
go Francuza, który był zmuszony opuścić Włochy.
Nico popatrzył na obraz.
- Bardzo ładny - oświadczył. - Który z arystokratycznych
rodów został obrabowany przez tego Francuza?
- Jesteś stanowczo zbyt cyniczny, mój drogi Severinie. Jeśli
będziesz wygłaszał uwagi w tym duchu, zacznę cię podejrze
wać o radykalne sympatie.
- Bez obaw. Chwilowo interesuje mnie wyłącznie signora
Renato.
Baron znów ruszył przed siebie.
- Oczywiście - mruknął. - Bardzo jestem ciekaw, czy zdą
żyłeś już poinformować przyszłą pannę młodą, że za ciebie
wychodzi. - Rzucił mu chytre spojrzenie. - Bo jeśli nie, to sig
nora Renato pozostanie obiektem mojej adoracji.
- Proponuję, żebyś wybił to sobie z głowy. Chyba że ko
niecznie chcesz dostać kulkę.
205
- Powinienem się obrazić, ale daruję ci to, bo najwyraźniej
znalazłeś się w szponach namiętności i nie myślisz logicznie.
Wybaczam ci tę czarną niewdzięczność. Racz jednak pamiętać,
że jesteś tutaj wyłącznie dlatego, że ja na to pozwoliłem. - Do
tarli już do salonu i Eberhart znowu przystanął. - Zawrzyjmy
kompromis. Dam ci czas do jutrzejszego południa na prze
konanie signory, by za ciebie wyszła. Jeśli odmówi, bez prze
szkód będę ją adorował. Stawiam jednak pewien warunek.
- Słucham.
- Jeśli się zgodzi, wyjawisz to reszcie gości. Chcę być pe
wien, że masz szlachetne intencje.
- Jak ty, bez wątpienia.
Eberhart uśmiechnął się półgębkiem.
- Może i mnie potrzeba żony.
- Rozejrzyj się gdzie indziej.
- Signora Renato jest urocza, prawda? Mimo że to wdowa,
ma w sobie specyficzną niewinność. Człowiek zaczyna się za
stanawiać, czy kiedykolwiek zaznała prawdziwej rozkoszy. Nie
mam wątpliwości, że odpowiednio wyszkolona, byłaby zna
komitą towarzyszką w łóżku. Nie jestem pewien, czy chciał
bym, abyś to właśnie ty się o tym przekonał. Sam mam na nią
chrapkę.
Nico omal nie stracił panowania nad sobą.
- Wybór należy do damy - oświadczył lodowato.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]