[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oparł. No, teraz pani.
Maria, która początkowo zamierzała stanowczo odma-[wiać podobnym prośbom,
ostatecznie to jej sprawa, jej ży¬jcie, a w ogóle nie lubi wtrÄ…calskich teraz ze zdziwieniem
stwierdziła, że ma ochotę opowiedzieć wszystko starszemu panu. Miał w sobie coś, co miała
również Lila Bronikowska I życzliwość i ciekawość człowieka, cechy wbrew pozorom niemające
nic wspólnego z rasowym, plotkarskim wtrącal-stwem podszytym złośliwością i starą, dobrą
Schadenfreude.
Pan Stefan sÅ‚uchaÅ‚ uważnie. Kiedy doszÅ‚a do epizodu z ko¬lumienkÄ…, zachmurzyÅ‚ siÄ™
widocznie, a kiedy mówiła o swojej starannie zaplanowanej, przygotowanej i przeprowadzonej
ucieczce, rozjaśnił się i aprobująco pokiwał głową.
Cóż, osobiście powinienem być wdzięczny temu bucowi powiedział, gdy skończyła. W
znaczeniu jak najbardziej krakowskim zaznaczył. Dzięki jego parszywemu chara-terowi,
któremu dał upust, mam panią tutaj. Coś mi mówi, że się zaprzyjaznimy. Co pani teraz zamierza
robić?
Posprzątać i ugotować panu obiad zaśmiała się. za. pomniał pan, po co tu jestem?
Również jako dama do towarzystwa. To ja teraz wyjdę z Makaronem, należy mu się. A
pani siÄ™ spokojnie zorientuje, gdzie co jest i dlaczego nie tam, gdzie trzeba.
Po chwili wychodzili obaj na korytarz, do windy: elegancki pan i ledwie trzymajÄ…cy siÄ™ na
nogach pies. Maria zamknęła za nimi drzwi i pomyÅ›laÅ‚a, że może Lila przy swoich rozleg¬Å‚ych i
odwiecznych znajomoÅ›ciach znajdzie jakiegoÅ› genial¬nego weterynarza, który bÄ™dzie umiaÅ‚ pomóc
nieszczęsnemu bassetowi. Swoją drogą, ładna jest ta lojalność pana wobec schorowanego
zwierzaka.
Zdążyła wymienić koci żwirek, co uznała za najpilniejsze, nastawić rosół i była w połowie
odkurzania salonu, kiedy pan i pies wrócili. Makaron pomachał uprzejmie ogonem i padł na
dywaniku przed kanapÄ….
Nie będzie pani przeszkadzał w tym miejscu? spytał trochę niepewnie pan. Mam na
myśli jego zapach.
A próbował go pan kiedy wykąpać?
Pan Stefan spojrzaÅ‚ na niÄ… wzrokiem Å›wiadczÄ…cym dobit¬nie, że niestety, nie miaÅ‚ takiego
pomysłu i że jest mu z tego powodu głupio.
Może zaryzykujemy? Poskrobał się w głowę.
Zawsze wydawało mi się, że jakoś nie wypada męczyć umierającego zwierzęcia&
E tam, umierajÄ…cego. Ile lat on tak panu umiera?
Nooo, trochę już będzie. Jego można umyć moim szamponem?
Nie bardzo. Nie ma pan psiego?
Rozłożył tylko ręce bezradnie. _ Rozumiem. Kupię. No to dzisiaj mu się upiekło. Niech
Abie spokojnie śpi, zmęczył się. Będę go obmiatać. A jak on HLguje na odkurzacz?
Kiedyś go nienawidził i zwalczał, jak potrafił, ale teraz |nu to wisi. Dobrze, to ja już pani
nie przeszkadzam. Czy to Pędzie nietakt, jeśli w pani przytomności położę się z książką |ia kanapie?
Lubię czytać w pozycji horyzontalnej. A~ Jest pan u siebie. Proszę nie zwracać na mnie uwagi.
Specjalistka od literatury zastanowiła się błyskawicznie,;?co też może czytać taki starszy
pan, budowniczy socjalizmu, f niewątpliwy inteligent, i wyszło jej, że kryminał albo jakąś sensację
typu Dan Brown albo John Grisham, albo może Har-llan Coben. Rozciągnięty wygodnie na kanapie
pan inżynier pemerytowany) trzymał jednak w ręce coś innego. Maria prze-Iszła obok niego ze
ścierką i rzuciła okiem na okładkę. Andrzej ISzczeklik: Katharsis. O uzdrowicielskiej mocy natury
i sztuki". Punkt dla pana inżyniera (emerytowanego). Makaron, leżący obok kanapy, pomachał do
niej ogonem. |Dwa razy. WiÄ™cej mu siÄ™ nie chciaÅ‚o. Ale wyraz mordy miaÅ‚ ¦Å¼yczliwy.
Maria pomyślała sobie, że w tym domu będzie jej dobrze. |Z tym inteligentnym i
sympatycznym człowiekiem (jakim cu-;dem pokłócił się z całą rodziną?!), z jego śmierdzącym
psem (jak się go wykąpie, przestanie śmierdzieć) i starym kotem (zdarza mu się nie trafić do
kuwety, ale stara się przecież).
Kiedy przyszła pora obiadu, pan Stefan przypomniał Marii, że najęła się również jako dama
do towarzystwa, więc zjadła z nim ten rosół z lanymi kluseczkami i kurczaka w potrawce z
jarzynkami gotowanymi na parze.
Jeśli ma tak być codziennie, odliczę sobie te obiadki od honorariów obiecała przy
deserze, to znaczy przy galaretce z truskawkami, biszkoptach i kawie.
Pan domu oczywiście żac, hrmął się na tę deklaracja Mowy nie ma. Zapraszana panią. Jak
się okazuje Za żowałem doskonałą kucharka' będą pani smakowały or/ u mnie. Przy okazji
pogadance ° różnych różnoÅ›ciach O czym pan sobie życzy"?
Myślałem o tej pani hist:oririi- Parti Mario, ja tak tylk-wszelki wypadek pani powie=rrn&
Gdyby pani dojrzaÅ‚a doi wodu ze swoim Å›lubnym ba teg°-. to ja mam znÄ…jo- adwokata, bardzo
zdolny człc?wviek., chętnie go pani udostęJ że się tak wyrażę. On z regU^ wygrywa, o ile wiem. W
i dla pani.
Bardzo dziękuję. Jak doj*1*12^^ to się zgłoszę. Na jeszcze nie podjęłam żadnej deecyzji.
Myśli pani, żeby do niegO v^rócić7: _ oburzył się pan SJ Nie, nie, wrócić nie. Ale jak9 oś
nie potrafię jeszcze p tego węzła gordyjskiego. Zadem ze mnie Aleksander Ma ski. Muszę się
przyzwyczaić d*: moj^j nowej sytuacji.
Zawsze już chce pani gc: sposiovvać?
Nie, kiedyÅ› pewnie wróc»Ä™ na uniwersytet. Jeszc teraz.
Mózg pani nie protestuje? Przepraszam za taką sug Nic nie szkodzi. Mózg jakioś bę9 dę
trenować. Mami zlecenie na jeden przekład po-etycle^. Może nawet dzisi, do niego zabiorę.
Pan Stefan wyraznie się ożywił.
To niech pani rzuci tę mi*: tłę i zabiera się do p | będę pani kibicował. Czemu pani kręci
głową. WJJ mieć spokój do szukania ryrnó^ męskich, żeńskich i ^ Muszę. Ale jak napiszę, to
PrzyniosÄ™ panu-rosyjski?., o Bez przyjemnoÅ›ci, ale znana A tc^: coÅ› z rosyjsw» Konie"
Wysockiego.
Nie znam. / e nie wrabiaÅ‚. PoprosiÅ‚ ^° ^ o Å›mie ny. Tylko jej nie Å›piew Å›piewaÅ‚ i ptaszkach
tym domu To kum, r*V/^ Äte V. TVlko ra nie W! ^ /pda^J^- Mśą. Jp* cnota
janodchyliÅ‚siezlekkÄ…/^SS^eirn,, yÅ‚,, ^aniategożizaÅ›pie^^ ^Ä^^S na' maj, ja jÄ… wyczuwa^ Uciem, ona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]