[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w skrytości ducha marzyła. Była to oczywiście zasługa księcia Pentyre, o czym
nie omieszkała codziennie przypominać córce.
- Pentyre jest tobą zainteresowany, Saro - oznajmiła rano w dzień balu
wydawanego przez księcia. - Na razie milczy, ale jeśli wykażesz się
rozsądkiem, przed końcem sezonu poprosi o twoją rękę.
- Tego nie wiesz - zauważyła trzezwo Sara, uciekając wzrokiem przed
natrętnym spojrzeniem matki.
Zdawała sobie sprawę, że książę musiał szepnąć słówko jednej i drugiej
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
damie, dzięki czemu otwierały się przed nią dotychczas zamknięte drzwi. Tak
jak przepowiedział, nie trzeba było długo czekać, a Sara znalazła się w
centrum zainteresowania towarzystwa, błyszczała w salonach, każdy starał się
okazywać jej względy, zarówno damy, jak i dżentelemeni.
- Nie byłabym na twoim miejscu taka pewna intencji księcia, mamo. Ma
ponad czterdzieści lat i dawno mógł się ożenić, gdyby tylko zechciał.
- Bywa, że mężczyzna woli poczekać na odpowiednią żonę. Moi
zdaniem, właśnie dojrzał do małżeństwa, zaczyna myśleć o założeniu rodziny,
pragnie zapewnić sobie dziedzica tytułu i majątku.
Sara nie próbowała dyskutować z dręczoną matrymonialnymi obsesjami
rodzicielką. Miała nadzieję, że przepowiednie matki się nie sprawdzą. Chciała
spokojnie rozeznać się we własnych uczuciach, by stwierdzić, czy wśród
nowych znajomych jest taki, którego mogłaby brać pod uwagę jako kandydata
na męża. A pani Hunter? Przebolała, że córka nie została hrabiną i oczami
wyobrazni widziała ją księżną.
Następnego dnia rano Sara wybrała się z Julią oraz dwoma panami na
miłą przejażdżkę po parku. Panowie nie próbowali jej adorować; występowała
tego dnia raczej w roli przyzwoitki Julii, co bardzo jej odpowiadało. Nie
wiedziała, że rozeszła się wieść, iż Pentyre wobec niej  ma zamiary", a za
księciem szła opinia człowieka, któremu lepiej nie wchodzić w drogę. Młodość
miał szumną, choć niekoniecznie dumną, przez lata nieco się ustatkował,
przycichł, majątku nie roztrwonił, bo potrafił obracać pieniędzmi, ale ciągle
reagował nerwowo, kiedy go sprowokowano. Panowie woleli nie narażać się
księciu i w niczym mu nie uchybić.
Sara rozstała się ze swoim towarzystwem przed domem lady Tate. Po
wejściu do salonu ujrzała Elizabeth Cavendish obok swojej matki.
- Wreszcie cię zastaję! - zawołała hrabina. - Byłam u was już dwukrotnie
i za każdym razem mówiono mi, że właśnie wyszłaś. Zajrzałam, by zapytać,
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
czy masz ochotę przyjść jutro po południu na spotkanie moich sawantek.
- Tak, z przyjemnością - odparła Sara, zanim pani Hunter zdążyła zgłosić
sprzeciw. - OdetchnÄ™ trochÄ™ przy was. Codziennie gdzieÅ› bywamy i wracamy
do domu nad ranem.
- Podobno otrzymałaś zaproszenie na bal organizowany przez księcia
Pentyre? - Elizabeth nieco spochmurniała. - Również byliśmy zaproszeni, ale
Daniel odmówił przez wzgląd na wcześniejsze zobowiązania.
- Nie możecie tego zmienić? - zmartwiła się pani Hunter. - Na balu u
księcia będzie cały Londyn - dodała z emfazą.
- Niestety, a poza tym Daniel nie darzy księcia szczególną sympatią.
Kiedyś o coś się poróżnili i niechęć pozostała.
- Ja uważam, że jest uroczy - podzieliła się pani Hunter osobistą opinią. -
Muszę ci powiedzieć, że bardzo interesuje się Sarą.
- Doprawdy? - Elizabeth zachmurzyła się jeszcze bardziej, ale nic nie
powiedziała. Obiecała sobie w duchu, że zapyta Daniela o przyczyny
zadawnionego konfliktu i dopiero potem porozmawia z paniÄ… Hunter. Z tego,
co wiedziała bez wnikania w detale, Pentyre nie był odpowiednim kandydatem
na męża dla Sary. - Muszę już iść - powiedziała i cmoknęła Sarę w policzek. -
Do zobaczenia jutro.
- Do widzenia. Nie wiedziałam, że jesteście w Londynie. Dostajemy tyle
kart wizytowych, że nie nadążam z ich przeglądaniem, ale pamiętałam, że
macie zjechać na dniach i czekałam na spotkanie.
- Liczę na to, że będziemy często się widywać - odrzekła Elizabeth - a na
naszym balu w przyszłym tygodniu po prostu nie może cię zabraknąć.
Sara odprowadziła przyjaciółkę do drzwi.
- Z całą pewnością. Za nic nie przepuściłabym takiego wydarzenia. -
Zawahała, po czym zebrała się na odwagę. - Masz może wiadomości od pana
Elworthy'ego?- Nie złożył ci wizyty? Wczoraj przyjechał do Londynu i
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
zostanie do mojego balu. Zatrzymał się u nas. Zobaczysz go jutro. To
wprawdzie spotkanie pań, ale John może przecież wypić z nami herbatę.
- A więc John jest już w Londynie? - Serce Sary zabiło mocniej. W wirze
towarzyskich zobowiązań udało się jej chwilowo zapomnieć o Johnie, w
każdym razie odsunęła myśli o nim na dalszy plan, ale teraz z niecierpliwością
oczekiwała na spotkanie. - Mam nadzieję, że zajrzy do nas jutro.
- Ja również - powiedziała Elizabeth i uścisnęła serdecznie dłoń Sary. -
Jestem gotowa uczynić dla ciebie wszystko, co w mojej mocy, moja droga, ale
teraz muszę już iść.
Sara wróciła zamyślona do salonu. Była zadowolona, że nie przyjęła
żadnych zaproszeń na następny dzień, jakby czekała na spotkanie u Elizabeth.
Pozna jej przyjaciółki, będą rozmawiały o literaturze i czytały na głos... Ale
najwspanialsze było to, że być może zobaczy Johna.
- Nie rozumiem, co Cavendish ma do księcia Pentyre - odezwała się z
pretensją w głosie pani Hunter, kiedy córka stanęła w progu salonu.
- Coś mi się obiło o uszy - powiedziała Tilda i zamilkła, gdy damy wbiły
w nią wzrok, po czym podjęła: - Mówią, że Pentyre ma za sobą bogatą
przeszłość, ale nie wiem, co to dokładnie oznacza.
- Nawrócony hulaka to najlepszy materiał na męża - stwierdziła pani
Hunter, posyłając Tildzie krzywe spojrzenie. - Jestem pewna, że to samo co o
księciu dałoby się powiedzieć o bardzo wielu panach.
Sara podeszła do okna. Nie usłyszała odpowiedzi Tildy ani nie śledziła
dalszego ciągu toczącej się za jej plecami konwersacji. Myślała tylko o tym, że
następnego dnia ujrzy Johna.
Czy zauważy, jak bardzo jest odmieniona po kilku tygodniach pobytu w
mieście? Słyszała tyle komplementów na temat swojego wyglądu... Zapewne
nowa garderoba dodawała jej blasku. Może John dostrzeże w niej atrakcyjną
kobietę? Czy też nadal kocha żonę i inne niewiele go obchodzą?
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Saro... słyszysz mnie? - dobiegł ją ostry głos matki. - Mówię, żebyś
poszła do swojego pokoju odpocząć. Musisz ładnie wyglądać dzisiaj
wieczorem.
- Tak, mamo, oczywiście. - Odwróciła się i wyszła posłusznie z salonu.
Innym razem odparłaby, że nie potrzebuje wypoczynku, ale dzisiaj była rada,
że może zostać sam na sam ze swoimi myślami.
Rozdział czwarty
Było to najbardziej olśniewające wydarzenie towarzyskie, w jakim Sarze
zdarzyło się wziąć udział. Tłum gości wypełnił trzy ogromne, wspaniale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl