[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lisbeth.
Hm. Lisbeth jest zbyt stara, żeby potrzebować guwernantki, panno Vale, ioile mi
wiadomo, nikt zRedmondów nie uczęszczał do akademii, wktórej pani pracuje. Matka
Lisbeth oraz hrabina Ardmay jeszcze nie przyjechały, aja znam pannę Lisbeth Redmond
od dwóch sezonów i&
Hrabina Ardmay? Akto to taki, ulicha&
A tak! Violet Redmond. Obecnie żona hrabiego.
Zatem, chyba się nie pomylę, jeśli uznam, że przez kilka następnych dni będzie
pani występowała wroli& no powiedzmy, kogoś wrodzaju płatnej damy do towarzystwa?
Phoebe wymusiła na sobie blady uśmiech.
Przyznam, że zabrzmiało to dość dwuznacznie, szanowny panie.
Nie sugerowałem niczego zdrożnego, atylko próbowałem panią rozśmieszyć.
Przecież oboje wiemy, że jest pani bardzo świątobliwą osobą.
Phoebe ztrudem powstrzymywała śmiech, chociaż wiedziała, że zamiast się
śmiać, powinna pójść po torebkę.
Tak czy inaczej, całkiem słusznie pan dedukuje. Matka Lisbeth, która nie mogła
przyjechać, uznała, że Lisbeth powinna mieć towarzyszkę wzbliżonym wieku. Więc
Lisbeth zwróciła się do mnie. Kiedyś, gdy była młodsza, udzielałam jej prywatnych
lekcji imiędzy nami nawiązała się nić przyjazni. Aobecnie moim zadaniem jest, jak
sÄ…dzÄ™, chronienie jej przed takimi osobnikami jak pan.
W odpowiedzi na to śmiałe stwierdzenie oczy markiza zamigotały rozbawieniem.
Ach, więc jest pani przynętą. Jak te drewniane kaczki wpuszczane na jeziora
wsezonie Å‚owieckim?
Sugeruje pan, że pana przyciągam, lordzie Dryden?
Uśmiechnął się do niej leniwie.
Ona odpowiedziała mu takim samym uśmiechem.
To było doprawdy zaskakujące& jak bardzo przyjemne było to ich
przekomarzanie, jak szybko rozpalało wnich&
Chyba nie jest pani dużo starsza od swojej podopiecznej, panno Vale?
Ach widzę, że podstępnie próbuje pan poznać mój wiek. Ale tak, znów ma pan
rację. No proszę, kto by pomyślał. Jest pan równie sprytny, jak bogaty. Jednak ma pan do
czynienia zkobietą obeznaną ze sprawami świata, która nie da się naciągnąć na taką,
nazwijmy to, błazenadę.
Och, jaka szkoda.
Mimo że tego nie chciała, Phoebe musiała się uśmiechnąć.
No cóż, niestety tak jest. Tyle lat byłam zmuszona opierać się błazenadzie, że
stało się to, widzi pan, moją drugą naturą.
To było ostrzeżenie. Ale iwyzwanie.
Przyjął je do wiadomości, posyłając jej jeden ztych swoich uśmiechów, szybkich
iłobuzerskich, tych, które zapierały dech wpiersiach.
Wtakim razie proszę mi opowiedzieć, na czym polegają obowiązki płatnej damy
do towarzystwa?
Oparł się ościanę, jakby się szykował na dłuższą rozmowę.
O Boże. To się zle skończy. Phoebe rzuciła nerwowe spojrzenie wstronę salonu.
Następnie wkierunku schodów.
A potem, niech Bóg ma ją wswojej opiece, ona też oparła się ościanę.
No cóż& nie do końca jest to jasne. Sądziłam, że przede wszystkim będę
musiała rozsyłać uprzejme uśmiechy, rozmawiać zgośćmi, wysłuchiwać paplaniny
Lisbeth iznosić obecność Jonathana. Wsumie to dość nieokreślona rola, dająca pole do
improwizacji. Jednak Lisbeth wysłała mnie po torebkę iobawiam się, że wten sam sposób
przebiegnie reszta mojej wizyty.Oczywiście, dzięki Lisbeth moja praca tutaj to sama
przyjemność dodała pospiesznie. Wszyscy wiedzą, że to bardzo miła, słodka
iczarujÄ…ca panna.
To prawda, że jest ogromnie czarująca zgodził się markiz po chwili
zastanowienia.
Phoebe wolałaby, żeby jego głos nie brzmiał aż tak żarliwie.
Wtakim razie może powinien pan rozmawiać znią, anie ze mną, lordzie Dryden.
TrochÄ™ za ostro. Aniech to.
Już rozmawiałem odparł, wyraznie rozbawiony jej irytacją.
Ijuż pan wyczerpał wszystkie tematy? Zadziwiające. Mnie się zawsze
wydawało, że jeśli rozmowa jest prowadzona wodpowiedni sposób, to bardzo trudno jest
ją zakończyć.
Markiz spojrzał wstronę salonu ipo chwili wahania rzekł:
Kłopot wtym, że nikt tu nie rozmawia ze mną wsposób, wjaki pani to czyni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]