[ Pobierz całość w formacie PDF ]
innego, to uciekaj ode mnie, bo jeśli zostaniesz, będziesz moja.
- N a dzisiejszÄ… noc?
- Na zawsze - odparł poważnie.
Z naturalną swobodą Alycia zbliżyła się do niego, prosto w jego
spragnione objęcia. Czuła się, jakby wróciła do domu. Westchnęła,
wargi jej drżały, gdy powoli zbliżał do nich usta. Ich wargi spotkały się,
niepewne muśnięcie, a potem zatracili się w namiętności. W miarę, jak
pocałunki stawały się gwałtowniejsze, czuła, jak cała krew odpływa jej z
żył. Każdy jej nerw drżał pożądaniem. Przylgnęła do niego mocno,
czując, jak napręża się jego ciało.
Powoli położyli się na trawie. Patrick leżał obok niej, szepcząc jej imię.
Delikatnie rozpinając jego koszulę, Alycia całowała go w szyję. Nagle
poczuła dreszcz wywołany dotykiem dłoni, które w znajomy jej sposób
pieściły drżące ciało. - Wiem, że nie powinienem - szeptał Patrick,
walcząc jednocześnie z paskiem u spodni.
- Wiem - powiedziała Alycia, pieszcząc gładką skórę jego bioder.
- Ale muszę. - Stanowczość w jego głosie była tak twarda, jak 'uda,
którymi oplótł jej nogi.
- Wiem.
Nastąpiła krótka chwila oczekiwania. Pochylony nad nią, Patrick
przyglądał się jej twarzy.
- Nie wiem, dlaczego - powiedział. - Nie wiem, jak to się stało, wiem
tylko, że cię kocham. Czuję, że zawsze cię kochałem. Musimy być
razem, musisz być moja na zawsze.
Nic nie mogło na nią bardziej podziałać niż te słowa. Słowa, które już
raz słyszała. Odnalazła utraconą miłość. Azy radości płynęły jej po
policzkach. Uśmie,chnęła się, a on pochylił głowę.
- Jestem twoja - wyszeptała, gdy dotknął ustami jej warg. - Na zawsze.
Jej wyznanie podziałało .elektryzująco na Patricka.Całował ją mocąo;
smakując językiem jej usta, zaś jego ciało przystosowywało się do niej
powoli.
Alycia wydała z siebie stłumiony okrzyk i zamarła. Uczucie było
niewiarygodner Tak jak za pierwszym razem! Szepcząc kojące słowa,
l?-atri,c.k czekał, dając jej ciału czas na dopasowanie się do niego. Po-
ruszył się, gdy poczuł, że napięcie jej mięśni zmalało. Była w siódmym
niebie. Czuła w tym coś nowego, a jednocześnie znanego. W jej umyśle
Patrick zlał się z Seanem, tworząc jedną postać. Byli teraz jednym
mężczyzną, jej jedyną miłością. Akając cicho, oddała się swobodnie i
radośnie swemu uczuciu.
Dni, które potem nastąpiły, upłynęły Alycii słodko i szczęśliwie. Zmiali
się razem, rozmawiali, a pózną nocą, gdy w domu panowała cisza, leżeli
na trawie na brzegu rzeki i kochali siÄ™ z rozkoszÄ….
Ale ich wspólne dni były policzone i oboje o tym wiedzieli. Ostatniego
dnia pobytu Patricka oboje odnalezli w swoich oczach tęsknotę i ból z
powodu rychłego rozstania.
Kiedy zapadła ciemność, w noc poprzedzającą dzień wyjazdu Patricka,
Alycia gorączkowo oczekiwała na chwile, które miała spędzić z
ukochanym. Założyła ubranie na koszulę nocną, wymknęła się z domu i
pobiegła nad rzekę. Czekał już na nią. Gdy rzuciła mu się w ramiona,
powstrzymał ją delikatnie.
- Zanim wyjadę, pojmę cię za żonę - powiedział to łagodnym, ale
stanowczym tonem.
Alycia miał ochotę rozpłakać się.
- Och, mój ukochany, najbardziej ze wszystkiego pragnę być twoją
żoną, ale nie ma czasu na ...
- Jest sposób - powiedział, przerywając jej. - Chodz! - Wyciągnął do niej
rękę.
Bez wahania Alycia podała mu swą dłoń i uklękła wraz z nim na ziemi.
Wzrokiem podążała za jego spojrzeniem, które skierowało się ku niebu.
Zaczął mówić, a głos jego brzmiał czysto i wyraznie.
- Mając Boga za świadka, ja, Patrick Sean Halloran, biorę ciebie ... -
Dalsze słowa ledwie do niej dotarły, jej umysł zawirował w
oszałamiającym tempie. Patrick S E A N Halloran!
Alycia odzyskała władzę nad zmysłami, gdy ręka Patricka mocniej
zacisnęła się na jej dłoni. Ponownie usłyszała jego głos: - ... aż do
śmierci.
Pózniej, leżąc w jej objęciach, Patrick potwierdził część niedawno
złożonej przysięgi małżeńskiej:
- J czczę cię swoim ciałem.
Ich ciała, doskonale pasując do siebie, zespoliły się w jedno. Alycia
zasnęła wtulona w opiekul1cze objęcia Patricka. Trawa była im łożem, a
dachem - niebo. Obudziła się przed świtem, czując czułe pocałunki
Patricka. Tym razem kochali się w pośpiechu zrodzonym z bezsilności.
Kiedy nadszedł świt, wstali i w milczeniu wrócili do domu. Pół godziny
pózniej, ubrany już w mundur, Patrick wziął ją w ramiona i pocałował
na pożegnanie. - Na zawsze, moja ukochana - wyszeptał, pieszcząc
opuszkami palców jej twarz, zanim dosiadł koma.
- Na zawsze, najdroższy - odpowiedziała Alycia, starając się
powstrzymać cisnące do oczu łzy, kiedyon sadowił się w siodle.
Patrick uśmiechnął się i uniósł dłoń w geście pożegnania. Azy płynęły
strumieniem po policzkach Alycii. Odprowadziła go wzrokiem, aż
zniknął za bramą i pogalopował. I tak oto odjechał jej poślubiony przed
Bogiem mąż.
Dni, które nastąpiły po wyjezdzie Patricka, były długie i puste. Alycia
strała się zachowywać zupełnie normalnie, robiła więc wszystko, co
zaproponowała
Karolina. 11 września minął spokojnie. Tylko Alycia wiedziała o
przegranej bitwie pod Brandywine Creek.
Po czterech dniach bez wieści o Patricku, Alycia zaczęła mieć nadzieję.
Gdy piątego dnia przygotowywała się do kolacji, Lettie powiedziała
jej;że będą mieli gościa, starego przyjaciela rodziny, który niedawno
przyjechał z Richmond. Nie będąc w nastroju do'zabawiania gościa,
Alycia zwlekała z wyjściem z pokoju, aż w końcu Lettie spojrzała na nią
wymownie.
Schodząc po schodach, usłyszała głosy dochodzące z salonu.
Przechodząc przez hall, przystanęła w drzwiach. Jakiś mężczyzna stał
przy kominku, odczytując na głos tekst z kartki papieru.
- Straciliśmy siedmiuset ludzi, martwych i rannych. Lafayette, choć
ranny w nogę, walczył dzielnie, aż krew poczęła wylewać mu się z buta.
Armia jest w odwrocie. Howe ma zamiar okupować FiladelfiÄ™· To
straszny czas dla naszych żołnierzy i moim obowiązkiem jest donieść o
śmierci jednego z najwspanialszych synów Williamsburga - majora
Patricka Hallorana. Poległ on na posterunku, broniąc pozycji, w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]