[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przestarzałe ideały naszych rodziców. Dla mnie, i chyba dla wielu innych, tych parę
dóbr materialnych to było zaledwie minimum potrzebne do życia. Ale do tego musi coś
jeszcze dojść. Coś takiego, co nadaje życiu sens. Ale jakoś nigdzie tego nie było
widać. Parę osób, między innymi ja, mimo wszystko dalej szukało czegoś, co by
nadawało jakiś sens życiu.
Kiedy dyskutowaliśmy w szkole o narodowym socjalizmie, miałam bardzo sprzeczne
odczucia. Z jednej strony flaki mi się przewracały, jak sobie pomyślałam, do jakich
potworności zdolni są ludzie. Z drugiej strony podobało mi się, że dawniej było jeszcze
coś takiego, w co ludzie wierzyli. Powiedziałam nawet wtedy na lekcji: Chyba bym
nawet chciała dorastać w czasach nazistowskich. Młodzież przynajmniej wiedziała
wtedy, w co wierzyć, miała jakieś ideały. Wydaje mi się, że dla takich jak my lepiej
jest, jak się ma złe ideały niż żadne. Nie myślałam tak całkiem na serio, ale coś w
tym musiało być.
Tam na wsi młodzież też już próbowała wszystkiego, co się dało, bo życie, jakie
mieli do zaproponowania dorośli, przestało jej odpowiadać. Nawet moda na brutalność
też już dotarła do naszej małej wioski. Rozdawać ciosy zamiast rozumieć. Tak jak
widziałam już dwa lata temu w Berlinie, trochę chłopaków i dziewczyn strasznie
napaliło się na ruch punkowców. Mnie to zawsze przerażało, jak widziałam, że ludziom,
którzy normalnie byli całkiem fajni, zaczynają imponować punki. No bo to już właściwie
sama przemoc. Nawet ich muzyka jest po prostu pozbawiona fantazji i tylko ten
potwornie ordynarny rytm.
Jednego punkowca od nas nawet dobrze znałam. Zanim wpiął sobie agrafkę w
policzek i zaczął chodzić z kastetem, można z nim było całkiem fajnie pogadać. Dorobił
się potem w naszej gospodzie. Rozwalili na nim dwa krzesła i wpakowali mu w bebech
obtłuczoną butelkę. Ledwie go potem odratowali w szpitalu.
Najgorsza była dla mnie ta brutalność w układach między chłopakami a
dziewczynami. Wszyscy tyle gadają o emancypacji, a mnie się wydaje, że jeszcze nigdy
chłopaki tak brutalnie nie traktowali dziewczyn, jak teraz. Normalnie chyba
wyładowują na nich całą swoją frustrację. Chcą władzy i sukcesu, a, że nigdzie im nie
wychodzi, to odbijajÄ… sobie na babach.
Normalnie bałam się większości tych typów z dyskotek. Może dlatego, że troszkę
inaczej wyglądałam od innych dziewczyn, ciągle się jacyś do mnie przywalali. A te
gwizdy i to: te, lala, masz chęć? bardziej mnie wkurwiały, niż zachowanie facetów z
samochodów na Kurfürstenstrasse. Jak taki klient w Berlinie kiwa, żeby podejść do
niego do samochodu, to się chociaż uśmiecha. A te mocne typy od nas nie musiały się
wysilać. Tak przynajmniej uważali. Wydaje mi się, że większość klientów jest bardziej
miła i nawet delikatniejsza w stosunku do dziewczyn, niż ci młodzi szpanerzy z
dyskotek. Bo oni chcieli tylko dymać bez cienia czułości czy delikatności, nie mówiąc
oczywiście o płaceniu.
Tak się bałam tych chłopaków, że absolutnie nie pozwoliłam się nawet dotknąć. Już
same reguły macanek wydawały mi się dosyć perwersyjne. To, że taki chłopak
najpózniej przy drugim spotkaniu uważał, że ma już automatycznie prawo się do
dziewczyny dobierać. A dziewczyny się zgadzały, nawet jak nie miały najmniejszej
ochoty się z takim migdalić. Po prostu dlatego, że taka była zasada. I dlatego, że
każda się bała, że taki chłopak przestanie z nią chodzić, a inne chłopaki zaczną o niej
gadać, że jest oziębła flądra.
Nie potrafiłam tak. Nie chciałam nawet. Nawet jak polubiłam jakiegoś chłopaka i
chodziłam z nim, to od razu jasno stawiałam sprawę: Nie próbuj się do mnie
przystawiać. Trzymaj łapy przy sobie. Jak będę chciała, to sama powiem. Przez te pół
roku, które minęło od mojego wyjazdu z Berlina, ani razu nie chciałam. Każda przyjazń
urywała się od razu, jak tylko chłopak chciał się ze mną przespać.
Oczywiście odgrywała tu pewną rolę kolejna sprawa z przeszłości, za którą musiałam
teraz płacić. Nawet jeśli mi się wydawało, że takie łażenie na zarobek nigdy tak
naprawdę mnie nie dotyczyło, że było to tylko nieuniknione zjawisko uboczne związane z
moim uzależnieniem od heroiny, mój obecny stosunek do chłopaków był właśnie tym
uwarunkowany. A to, jak się przeważnie zachowywali, tylko wzmacniało jeszcze moje
przekonanie, że teraz znowu chłopy chcą mnie wykorzystać.
Starałam się przekazać dziewczynom z mojej klasy co nieco z moich doświadczeń z
mężczyznami. Oczywiście bez mówienia dokładnie, jakie to były doświadczenia. Ale
nigdy jakoś nie docierało do nich to, co mówię. W klasie byłam wprawdzie czymś w
rodzaju kącika porad sercowych i musiałam wysłuchiwać wszystkich problemów z
chłopakami i dawać rady, bo dziewczyny skapowały, że jestem jakoś tak bardziej
doświadczona w tych sprawach niż one, ale nigdy nie załapały tego, co im naprawdę
starałam się powiedzieć.
Większość dziewczyn myślała tylko o chłopakach. Całkowicie akceptowały całą
brutalność tych związków. Jeśli powiedzmy chłopak puścił swoją dziewczynę kantem i
zaczynał chodzić z inną, to nie były złe na niego, tylko na tę nową.
O niej wtedy mówiły, że stara świnia, ostatnia kurwa i co tam jeszcze. No i dla
wielu dziewczyn im bardziej chłopak był brutalny, tym bardziej był obłędny.
Tak całkiem zrozumiałam to dopiero na klasowej wycieczce. Pojechaliśmy do
Palatynatu. Niedaleko od miejsca naszego zakwaterowania była dyskoteka. Większość
dziewczyn polazła tam oczywiście jeszcze tego samego wieczora. Po powrocie stamtąd
wszystkie marzyły o obłędnych chłopakach z genialnymi maszynami, znaczy motorami.
Taki chłopak z obłędną maszyną to był już dla nich szczyt szczęścia.
Też poszłam się rozejrzeć do tej dyskoteki i dosyć szybko skapowałam, co tam
jest grane. Z całej okolicy zjeżdżały się chłopaki na motorowerach, motorach i
samochodami, żeby zarywać dziewczyny, które przyjeżdżają tu z klasą na wycieczki.
Próbowałam więc wytłumaczyć dziewczynom z mojej klasy, że te chłopaki z dyskoteki
tylko je wykorzystują. Ale żadna nie chciała mnie słuchać. Już na godzinę przed
otwarciem dyskoteki dziewczyny stały przed lustrem, malowały się, układały włosy. A
potem starały się w ogóle nie poruszać, żeby im się fryzura nie popsuła.
Przed tym lustrem kompletnie odrzucały swoje ja. Były już tylko własnymi maskami,
które miały się podobać chłopakom z obłędnymi maszynami. Pierońsko mnie wściekało,
jak to widziałam. W pewien sposób przypominało mi to mnie samą. Ja też malowałam
się jak głupia i przebierałam, najpierw, żeby podobać się palącym hasz, a potem
ćpunom. Ja też rezygnowałam z własnego ja, żeby tylko uznali mnie za swoją.
Cała nasza wycieczka kręciła się wokół tych beznadziejnych szpanerów, chociaż
większość dziewczyn miała w domu stałego chłopaka. Elke, taka dziewczyna, z którą
spałam w pokoju, pierwszego wieczora napisała jeszcze list do swojego chłopaka.
Drugiego wieczora poszła na dysk i wróciła kompletnie zgnębiona. Powiedziała mi, że
pieściła się z takim jednym. Ona chyba zrobiła to tylko dlatego, żeby udowodnić innym
dziewczynom, że nią też się zainteresował któryś z tych chłopaków. Miała niesamowite
wyrzuty sumienia z powodu swojego stałego chłopaka i nawet się poryczała. Ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]