[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odświeżający.
Stojąc w kolejce do bufetu, zapytała Juanita, czy jego rodzice znają najstarszego
brata jej matki. Wymieniła tylko nazwisko wuja i słowem nie wspomniała, że to jej
krewny.
- Oczywiście, papa robi z nim interesy, ale teraz Don Guillerno jest razem z żoną za
granicÄ…. Dlaczego pytasz?
Wyjaśniła, że oglądała stary dom i dowiedziała się od dozorczyni, do kogo należy.
- No, to lepiej, że go tu nie ma. Gdybyś wspomniała o tej obdrapanej ruderze,
popełniłabyś gafę.
- Dlaczego?
- O, to się wiąże z czymś, co zdarzyło się wiele lat temu... Oni dotąd o tym nie
mówią. Mama zna tę historię i opowiadała ją Carolinie, by dać jej przykład, co może
się przydarzyć dziewczynie nie słuchającej rodziców. Ale szczegółów nie pamiętam. -
Zniżył głos tak, by nie mogli nic słyszeć ludzie stojący w pobliżu. - Don Guillermo
miał siostrę, która uciekła z domu i zaszła w ciążę, ale umarła przy urodzeniu
dziecka i łatwo było zatuszować sprawę.
- Czy twoja matka znała jego siostrę?
- Tak przypuszczam. W Meridzie wszyscy znają wszystkich. Nie możesz na milimetr
zboczyć z drogi, by całe miasto nie dowiedziało się o tym. To dlatego Carolina lubi
jezdzić do Nowego Jorku i Paryża. Może tam robić, co chce.
Po kolacji rozległ się uroczysty gong. Gospodarz miał wygłosić mowę z okazji
zaręczyn syna. Goście wyszli do ogrodu, żeby lepiej słyszeć i wtedy Maria zobaczyła
Caroline. Tuż za nią szedł Raul. Gdy dziewczyna przycupnęła na kamiennej
balustradzie, stanął za nią i wyciągnął ramię, by chronić ją przed upadkiem.
Carolina oparła się o niego i odrzuciła w tył głowę, by powiedzieć mu coś poufnego,
on zaś pochylił się nad nią, by lepiej słyszeć. Marii ich pozycja wydała się tak
intymna, że aż sprawiła jej ból. Czy widywali się także za granicą, gdzie
Meksykanka mogła zlekceważyć surowe konwenanse rodzinnego miasta? Czy byli
kochankami?
Ojciec Juanita rozpoczął przemówienie. Wyraził radość z powodu bliskiego
małżeństwa swego syna Cezara z Aną-Luisą, panną obdarzoną najpiękniejszymi
zaletami jej płci. Gdy zaczął wyliczać owe zalety: skromność, słodycz charakteru,
uległość wobec rodziców, Marii przyszło na myśl, że powinna być przy pannie Dysart
i tłumaczyć, przypomniała sobie jednak, że pan Huntingdon zna trochę hiszpański.
Po bardzo podobnym przemówieniu ojca Any-Luisy, który z kolei chwalił swego
przyszłego zięcia, zaproszono gości do jadalni, gdzie w bufecie oczekiwały na nich
kolejne dania.
- Chodz, wsuniemy się od tyłu i będziesz mogła obejrzeć desery, kiedy wyglądają
najpiękniej - szepnął Juanito.
Po chwili oczy Marii rozszerzyły się ze zdumienia na widok stołów, ozdobionych
girlandami kwiatów, zastawionych przepięknie ułożonymi tropikalnymi owocami,
ciastami, wyszukanymi wyrobami cukierniczymi z merengi i waty cukrowej i
srebrnymi salaterkami lodów, udekorowanych owocami i orzechami. O takich wspa-
niałościach czytała w książkach, ale nie miała nadziei, że ich kiedykolwiek
skosztuje.
- Byłam pewna, że pojawisz się tu pierwszy, łakomczuchu - rozległ się głos za ich
plecami. Odwróciwszy się, zobaczyli jego matkę. - Juanito jest taki jak ja, lubi
słodycze - powiedziała wyrozumiale do Marii. - Czy dobrze się tobą opiekuje?
- Znakomicie. Dziękuję, senora.
- Muszę pochwalić twoją suknię, moja droga. Wiele osób o niej mówiło. Wzór jest
niebanalny, a jaki wypracowany haft... Przyjemnie jest, kiedy dziewczyna w twoim
wieku woli tradycyjny strój od nowoczesnych fasonów. Czy ten huipil kupiłaś w
sklepie, czy też zamówiłaś prywatnie?
- Wykonałam go sama.
- Doprawdy? Niezwykłe. Moja córka nie umie nawet nawlec igły i nie znam dziś
żadnej dziewczyny, która umiałaby haftować. Raul mówił, że mieszkasz na
Wschodnim Wybrzeżu i nigdy nie byłaś w Mendzie. A jednak odnajduję w twojej
twarzy coś znajomego... tak jakbym cię już gdzieś widziała. Gdzie my mogłyśmy się
spotkać?
- Jestem pewna, że nigdzie, senora, i dlatego to niezwykle uprzejme z pani strony, że
pozwoliła mi pani przyjść na tę wspaniałą uroczystość.
- Wszyscy przyjaciele Raula sÄ… zawsze mile widziani w tym domu. Przepraszam...
Jest jeszcze tyle osób, z którymi muszę zamienić parę słów. - Chwilę zwlekała, nie
spuszczajÄ…c oczu z Marii i marszczÄ…c z zastanowieniem brwi. - Jest coÅ› w tobie... ale
nie mogę tego uchwycić - lekko wzruszając ramionami, uśmiechnęła się i odeszła.
Około pierwszej w nocy, gdy zabawa trwała w najlepsze, towarzystwo Raula
pożegnało się i wyszło.
- Boję się, że wyciągnęliśmy cię za wcześnie - powiedziała ciotka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl