[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyglądało jak wyżłobiona w skale grota, otwarta ku morzu gardziel.
 To laguna  powiedział Ismael.  Jest jak owal osłonięty od prądu i połączony z
morzem maleńkim przesmykiem. A po drugiej stronie znajduje się Grota Nietoperzy. W tym
tunelu wgłębiającym się w skałę, widzisz? Ponoć w roku tysiąc siedemset czterdziestym szóstym
sztorm wyrzucił na te skały piracki galeon. Szczątki okrętu i piratów wciąż tam są.
Irène spojrzaÅ‚a naÅ„ z niedowierzaniem. Ismael może i byÅ‚ dobrym sternikiem, ale w
kłamaniu z trudem łapał się na majtka.
 To szczera prawda  brnÄ…Å‚ dalej Ismael.  Czasem tam nurkujÄ™. Jaskinia prowadzi
głęboko w skałę i nie ma końca.
 Zabierzesz mnie tam?  zapytaÅ‚a Irène, udajÄ…c, że Å›wiÄ™cie wierzy w idiotycznÄ… historiÄ™
o rzuconym na skały statku pirackim.
Ismael lekko się zaczerwienił. To brzmiało jak zaproszenie do dalszego ciągu. Jak
zobowiązanie. Jednym słowem, kryło się w tym niebezpieczeństwo.
 Tam jest mnóstwo nietoperzy. Stąd nazwa zresztą&  ostrzegł chłopak, nie znajdując
innego, bardziej odstręczającego argumentu.
 Uwielbiam nietoperze. LatajÄ…ce myszki  odgryzÅ‚a siÄ™ Irène, gotowa nadal pokpiwać z
chłopaka.
 Kiedy tylko zechcesz  odparł Ismael, rezygnując z dalszego oporu.
Irène uÅ›miechnęła siÄ™ ciepÅ‚o. Ten uÅ›miech caÅ‚kowicie zbiÅ‚ z pantaÅ‚yku Ismaela. Przez
dobrą chwilę nie mógł się zorientować, jaki jest kierunek wiatru i do czego właściwie służy
rumpel. A najgorsze, że dziewczyna zdawała się domyślać, że coś jest z nim nie tak. Najwyższy
czas zrobić zwrot. Odpadając od wiatru, tak szybko luzował grot, że po zwrocie, zanim
skontrowaÅ‚, łódz siÄ™ przechyliÅ‚a. Fale nieomal musnęły twarz Irène. ChÅ‚odne jÄ™zyki. Dziewczyna
pisnęła, nie przestając się śmiać. Ismael odpowiedział uśmiechem. Nie potrafił jeszcze wyczuć,
co takiego specjalnego w niej jest, ale wiedział na pewno, że nie potrafi od niej oderwać wzroku.
 Płyniemy na latarnię  oznajmił.
Kilka sekund pózniej  Kyaneos , prowadzony niewidzialną dłonią wiatru, prześlizgnął się
nad grzbietami fal. Ismael poczuÅ‚, jak Irène chwyta siÄ™ jego dÅ‚oni. ZdawaÅ‚o siÄ™, że łódz zaraz
wzbije siÄ™ w powietrze, zostawiajÄ…c za sobÄ… warkocz biaÅ‚ej piany. Irène spojrzaÅ‚a na Ismaela,
spostrzegajÄ…c, że chÅ‚opak na niÄ… patrzy. Przez chwilÄ™ jego oczy zatopiÅ‚y siÄ™ w jej oczach, a Irène
poczuła, jak chłopak delikatnie ściska jej dłoń. Zwiat nigdy nie był tak daleko.
* * *
W południe owego dnia Simone Sauvelle przekroczyła próg osobistej biblioteki Lazarusa
Janna, znajdujÄ…cej siÄ™ w ogromnej owalnej sali w samym sercu Cravenmoore. Bezkresny kosmos
książek wznosił się nieprawdopodobną spiralą ku świetlikowi z barwionego szkła. Tysiące
nieznanych i tajemniczych światów współistniały w tej bezmiernej katedrze książek. Przez
chwilę Simone z nieukrywanym zadziwieniem przyglądała się wizji rozciągającej się przed jej
oczyma, nie mogąc oderwać wzroku od mgiełki unoszącej się ku sklepieniu. Dopiero po kilku
minutach zdała sobie sprawę, że nie jest tu sama.
Przy biurku, w kręgu padającego bezpośrednio ze świetlika światła, siedziała postać w
eleganckim garniturze. Usłyszawszy kroki Simone, Lazarus odwrócił się i uśmiechnął do niej
ciepło i serdecznie, zamykając rozłożoną przed sobą książkę, stary, oprawiony w czarną skórę
egzemplarz.
 Ach, to pani, madame Sauvelle. Witam w moim maleńkim zaciszu  odezwał się,
wstajÄ…c.
 Nie chciałam przeszkadzać&
 Nie, skądże, bardzo jestem rad, że pani się tu zjawiła  odparł Lazarus.  Chciałem z
panią omówić kwestię zamówienia, które chcę złożyć firmie Arthur Francher&
 Arthur Francher w Londynie?
Twarz Lazarusa pojaśniała.
 Zna pani tÄ™ firmÄ™?
 Mój mąż zazwyczaj kupował tam książki podczas swych wyjazdów. Burlington Arcade.
 No i miałem rację, że do tego typu obowiązków lepszej osoby od pani nie znajdę 
stwierdził Lazarus, przyprawiając Simone o rumieńce. I dodał:  Może omówimy to przy
filiżance kawy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl