[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twardo postanowiwszy zachować kamienny spokój.
- Ale to był jeden z powodów.
- Jak wiesz, powodów było wiele. Zdjęcia z plaży przyspieszyły wszystko -
przypomniał.
- Jeśli w ogóle istnieją. Ja ich nie widziałam - odcięła się.
- Mogę ci je pokazać, jeśli tylko chcesz. Chciałem ci oszczędzić wstydu -
tłumaczył.
- Znowu chronić - prychnęła wściekle. - A kogo tym razem chroniłeś? Siebie
S
R
czy mnie?
Alex zgrzytnął zębami.
- Jak mówiłem, mogę ci pokazać te zdjęcia...
- Ale to nie zdjęcia były tu ważne, nieprawdaż? Prawdziwym powodem
naszego małżeństwa był mój ojciec - zarzuciła mu z oczami pełnymi wrogości.
- Jesteś zdenerwowana, nie myślisz jasno - odparł. - Niemożliwe, żebym cię
poślubił, gdyby nie było czegoś między nami, czegoś bardzo silnego.
- Ale to nie miłość - nie patyczkowała się. - Nie wmawiaj mi też, że nie
potrafię sprawnie myśleć. To pierwsza jasna myśl od chwili, gdy cię spotkałam.
Powiedz mi więc, czy ci się opłaciło. Czy interes ubity z moim ojcem wart był
związania się ze mną? W końcu od czasu, kiedy mnie spotkałeś, mogłeś mieć z
tuzin kobiet.
UjÄ…Å‚ jÄ… za nadgarstek.
- Nasze małżeństwo nie ma nic wspólnego z twoim ojcem. Zapomniałaś już,
jak poprosiłem cię na wyspie, żebyś się do mnie wprowadziła?
- W tym czasie już prowadziłeś z moim ojcem jakieś negocjacje - odparła,
odwracając wzrok i uwalniając rękę. - Powinnam była wiedzieć. Tak łatwo
wszystko szło, a ty byłeś taki troskliwy. To nie mogła być prawda.
- To była prawda - zaprzeczył. - Wszystko, co robiliśmy, było prawdziwe.
Chodziło o to, co jest między nami.
- Nawet na mnie nie spojrzałeś, dopóki nie dobiłeś targu z moim ojcem -
zarzuciła mu.
- To prawda, że twój ojciec powiedział mi, że potrzebujesz męża, i wprost
zapytał, czy znam kogoś odpowiedniego - wyznał.
- Co takiego? - Jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdumienia.
- Spytał mnie, czy znam kogoś, kto by do ciebie pasował. Z początku, gdy
próbowałem się do ciebie zbliżyć, chodziło mi o poznanie twoich upodobań, by
potem przedstawić cię jakiemuś mężczyznie, który miałby szanse.
S
R
Szczęka jej opadła.
- Chyba żartujesz...
- Kłopot w tym, że im lepiej cię poznawałem, tym krótsza stawała się lista
możliwych kandydatów. W końcu uznałem, że sam najlepiej się dla ciebie nadaję.
Przyglądała mu się długo, jakby próbując przetrawić podane wytłumaczenie.
Potrząsnęła głową.
- Nie wierzÄ™ ci.
- Trudno. Spytaj ojca.
- Przecież nie wyzna prawdy - prychnęła. - Zgodzi się ze wszystkim, co
powiesz.
- Zgodzi się ze wszystkim - bardziej oznajmił, niż spytał.
Po dłuższej chwili odwróciła wzrok.
- Tak czy siak, to śmieszne. Chcę rozwodu. Nie pozostanę w tej parodii
małżeństwa.
Choć Alex był znany ze swoich umiejętności przekonywania, z mistrzostwa w
negocjacjach, istniało kilka spraw, w których nie uznawał kompromisów. Jedną z
nich było małżeństwo.
- Nie będzie żadnego rozwodu - powiedział miękko.
Popatrzyła na niego, jakby zwariował.
- Przepraszam bardzo? Nie możesz mnie zmusić, bym z tobą została. Zdrowy
rozsądek nakazuje, żebym się wycofała z małżeństwa opartego na kłamstwie.
Roześmiał się ponuro.
- Wszyscy poślubieni kłamią na potęgę. Kobieta udaje, że lubi sport.
Mężczyzna, że ceni sobie jej rodzinę. Małżeństwo bardzo często opiera się na
całym mnóstwie kłamstw. Oszukują się często w jak najlepszych intencjach, wciąż
jednak nie jest to prawda.
Jej mina świadczyła o tym, że chyba w ogóle go nie znała.
- Jesteś cyniczny. Nic dziwnego, że nie wierzysz w miłość. - Odwróciła
S
R
wzrok. - Jaka byłam głupia, mając nadzieję, że my... - przerwała i zapatrzyła się w
okno. - Nadal żądam rozwodu.
- Już mówiłem, że to nie wchodzi w grę. Megalosowie nigdy się nie
rozwodzÄ….
- Biorąc pod uwagę fakt, że w ogóle nie masz kontaktu z rodziną, dziwne, że
odwołujesz się do niej w argumentacji.
Puścił mimo uszu ten cios poniżej pasa.
- Takie zagranie nie pasuje do ciebie, Mallory.
Odetchnęła głęboko.
- Może rzeczywiście - przyznała. - Cała ta sytuacja ma na mnie paskudny
wpływ. Ty masz na mnie zły wpływ. Najmądrzej byłoby cichutko się rozwieść i
żyć dalej osobno. Bardzo niewiele czasu trzeba, by...
- Powiedziałem ci, że nigdy się nie rozwiodę. Będę z tobą walczył wszelkimi
dostępnymi sposobami.
- Dlaczego? - spytała gwałtownie, odwracając się. - Mogę wyliczyć mnóstwo
powodów, dla których nie powinniśmy być razem.
- Przysięgaliśmy - odparł. - Dlatego musimy być razem.
- Ale ta przysięga nie ma nic wspólnego z miłością ani kiedy ją składaliśmy,
ani teraz, ani w przyszłości. Ty nawet nie wierzysz w miłość. Dlaczego więc się
męczyć?
- Wcale nie trzeba cierpieć. Fakt, że stanęłaś twarzą w twarz z rzeczywistością
zamiast bujać w obłokach romantycznych marzeń, wcale nie oznacza, że nie
możemy być szczęśliwi. Możemy wypracować układ, który usatysfakcjonuje nas
oboje - powiedział.
Skrzywiła się.
- Brzmi to zupełnie jak negocjacje w interesach.
- Spytaj ojca. Spytaj przyjaciół. Spytaj kogokolwiek, kto jest po ślubie.
Małżeństwo to bezustanne negocjacje.
S
R
- A ty ożeniłeś się ze mną tylko dlatego, że myślałeś, że zdobędziesz
wszystko za jednym zamachem, bo jestem łatwa - rzuciła zdegustowana. - Muszę
się od ciebie uwolnić. Potrzebuję przestrzeni. Proszę mnie wysadzić przy Bellagio -
zwróciła się do taksówkarza.
- Nie. Proszę nas zawiezć pod ten adres. - Podał adres swojego domu pod
miastem. Chciał trochę prywatności.
- Nie zostanę z tobą - syknęła Mallory. - Nie mogę. A ty mnie nie możesz do
tego zmusić. Nie zniosę kolejnej nocy w twoim towarzystwie.
Zabolała go mocno ta zmiana z kobiety pełnej uczucia we wściekłą
przeciwniczkę, ale przełknął to.
- W moim domu jest wiele sypialni. Wybierzesz, która zechcesz.
Porozmawiamy rano.
Gdy tylko Alex otworzył drzwi, Mallory minęła go nawet nie zauważając
pięknego wystroju. Była tak wściekła, że prawie nie zwróciła uwagi na puszyste,
wzorzyste dywany, antyczne meble i błyski światła w kryształowych lustrach.
- Napijesz się czegoś? - usłyszała za sobą.
Zadrżała, słysząc jego pełen ciepła głos, i nienawidząc siebie za reakcję na
niego. Nie obejrzała się.
- Choć miałabym ochotę poprosić o największą butelkę wina, jaką masz,
wystarczy mi woda - odparła. - Możesz mi powiedzieć, gdzie jest kuchnia?
- Z hallu w lewo, ale we wszystkich sypialniach są małe lodówki z
butelkowaną wodą - usłyszała.
Skinęła głową.
- Dziękuję. A teraz, czy możesz mi powiedzieć, gdzie jest główna sypialnia?
Zdziwił się, aż uniósł brwi.
- Na górze, po lewej, na końcu.
- Będę spała po przeciwnej stronie budynku. Dobranoc - rzuciła i ruszyła
przed siebie, czujÄ…c, jak odprowadza jÄ… wzrokiem.
S
R
Na szczycie schodów skręciła w prawo, doszła do końca korytarza i otworzyła
drzwi gościnnego pokoju urządzonego w kojącej zielonej tonacji.
Gdyby nie była tak wściekła, może doceniłaby urodę pomieszczenia. Znalazła
małą lodówkę, dyskretnie zamaskowaną jako szafeczka. Wyjęła butelkę wody i
napiła się, nerwowo chodząc po dywanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl