[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wielu mężczyzn, lecz nigdy nic sprawiły, by jej krew stanęła w ogniu. No i mężczyzna taki
jak Slade nic szafuje komplementami na prawo i lewo. Siódmy zmysł podpowiadał, że nie
chodzi mu jedynie o piękno fizyczne.
Patrzyli sobie w oczy o chwilę za długo. Jessica przestraszyła teraz był jej jeszcze
bliższy niż wtedy na plaży.
- Musisz być bardzo dobrym pisarzem - skonstatowała. Nalała sobie wermutu.
- Czemu?
- Nie szafujesz zbędnymi słowami, ale zawsze mówisz właściwą rzecz we właściwym
momencie. - Stała do niego tyłem, więc pozwoliła sobie nerwowo zwilżyć usta językiem.
Zegar na kominku wybił godzinę. - Pewno nie zechcesz napisać dla mnie mowy przed
przyjściem Michaela.
- Wielkie dzięki, ale nie.
- Slade... - zawahała się tylko przez chwilę. Spojrzała na niego. Nic powinnam była
mówić ci tego wszystkiego dzisiaj rano na plaży. To nie fair wobec Michaela i wobec ciebie,
bo zwaliłam ci na głowę moje kłopoty. Jesteś idealną osobą do zwierzania się, chyba dlatego,
że umiesz słuchać.
- To część mojej pracy mruknął pod nosem i pomyślał o niezliczonych
przesłuchaniach świadków, sprawców i ofiar.
- Usiłuję ci podziękować - wyjaśniła Jessica. - Czy nie umiesz tego przyjąć?
- Nie dziękuj, dopóki czegoś nie zrobię - odciął się.
- Prędzej się udławię, niż jeszcze raz ci podziękuję. - Z hukiem odstawiła butelkę.
Akurat wtedy zadzwonił dzwonek.
%7ładen z mężczyzn nic był zachwycony obecnością drugiego, ale obaj usiłowali robić
dobrą minę do złej gry. Rozmowa wkrótce zeszła na sklep.
- Dobrze, że tam zajrzałeś, Michaelu. - Jessica nie tyle jadła, ile pastwiła się widelcem
nad krewetką. - David jest jeszcze za słaby, żeby przez cały dzień mieć sklep tylko na swojej
głowie.
- Wydawał się zdrów jak ryba. Zresztą w poniedziałki zawsze jest mały ruch.
Umoczył usta w winie. Poświęcał jedzeniu niewiele więcej uwagi niż Jessica Niepotrzebnie
siÄ™ zamartwiasz, kochanie.
- Nie było cię tu w zeszłym tygodniu. - Rwała bułkę na drobne kawałeczki.
Slade bez słowa podał jej masło. Jessica zerknęła na swój talerz i szybko sięgnęła po
wino.
Dzisiaj czuł się na tyle dobrze, że sprzedał tę komódkę z Connecticut pani Donningan.
- Scena z masłem nie uszła uwadze Michaela.
- David sprzedał coś pani Donnigan! - Zaskoczenie przerodził w śmiech. %7łałuj, że jej
nie znasz, Slade. Jest niesamowicie skąpa, najchętniej przez miesiąc żyłaby za jednego dolara.
Michael potrafi czasem namówić ją na zakup czegoś, bardzo rzadko mnie się to udaje, ale
żeby David... Jak tego dokonał?
- Bardzo się wzdragał przed rozstaniem z komodą. Kiedy przyszedłem, popychał
panią Donnigan w kierunku orzechowego stolika i wmawiał, że właściwie już obiecał
komódkę komuś innemu. Roześmiała się znowu.
- Nasz chłopak się uczy. Chyba się złamię i następnym razem wyślę go do Europy
razem z tobÄ….
Michael opuścił wzrok na talerz. Powoli, starannie wbił widelec w krewetkę.
- Jeśli tak sobie życzysz.
Nie sposób było nie zauważyć jej zdenerwowania. Zanim zdołała wymyślić sposób,
jak dalej poprowadzić rozmowę, wtrącił się Slade z pytaniem, na czym polega wyjątkowość
komody z Connecticut. Posłała mu spojrzenie pełne wdzięczności i pozwoliła, by Michael
odpowiedział na pytanie.
Dlaczego to powiedziałam? - pytała się w myślach. Jak mogłam zapomnieć, że prosił
mnie, bym towarzyszyła mu w następnej podróży? Bez apetytu grzebała widelcem w talerzu.
Nie poradzę sobie, stwierdziła. Wcale tego ładnie nie załatwię.
Jak bardzo są różni! Dostrzegła to nagle, gdy obserwowała, jak rozmawiają. Michael,
starannie ubrany, mówił modulowanym głosem i podkreślał słowa płynnymi gestami. Nagle
uświadomiła sobie, że najbardziej swobodny strój, na jaki sobie pozwalał, to koszulka polo i
płócienne spodnie. Był ucieleśnieniem czaru cywilizacji, wyrafinowanej zmysłowości.
Slade gestykulował bardzo oszczędnie, jakby wiedział, że język ciała może ujawnić
jego myśli. Choć najlepiej czuł się w wytartych dżinsach i swetrach, nie wyglądał niechlujnie.
Nie był czarujący, raczej rozbrajający, a jego seksualność nie miała w sobie ani krzty
wyrafinowania. Była pierwotna.
Slade wypytywał o antyki, ale prawie nic słuchał odpowiedzi. Tym sposobem Jessica
miała chwilę, żeby wziąć się w garść, a on miał szansę pociągnąć Michaela za język. Wydaje
się nieszkodliwy, ocenił. Przystojniak, na tyle inteligentny, żeby się utrzymać z pracy
umysłowej. Albo żeby uczestniczyć w przemycie. Na pewno nie ciągnie za sznurki, ocenił
instynktownie. Jest na to zbyt wielkim tchórzem.
Właśnie takiego mężczyzną wyobrażał sobie u boku Jessiki. Inteligentny, z ogładą
towarzyską. I przystojny, jeśli ktoś gustuje w takim typie. Najwyrazniej Jessica nie należała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl