[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Potem przywarli do siebie, pieścili się i dotykali.
Oboje robili to z równym zapamiętaniem.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
- Butelka? A co się stało z... - Wzrok Joshui bez­
wiednie powędrował na piersi Maddie.
- Zaczęłam karmić nią Dawida, kiedy wróciłam
do pracy. Chyba ci to nie przeszkadza, Zajączku, co?
- Synek uśmiechnął się, więc uśmiechnęła się i ma­
ma. - Jest taki wspaniały. Założę się, że będzie się
musiał kijem oganiać od dziewczyn.
- A może to raczej ty będziesz je od niego odga­
niała, co?
- Jeśli będą miłe, to nie.
Patrick poklepał Majora, potem podszedł do Joshui
i stanął obok niego z rękami złożonymi na piersi.
- Jak na dzieciaka nie jest taki zły. Nie wrzeszczy
dużo i w ogóle.
Maddie parsknęła śmiechem. Wiedziała, że
w ustach Patricka to ogromny komplement.
- Dzięki. Chętnie bym sobie przypisała jego dobry
charakter, ale przypuszczam, że zawdzięczamy go
prawidłowemu funkcjonowaniu układu pokarmo­
wego.
- To znaczy?
80
NIEGRZECZNANARZECZONA
- Że po każdym karmieniu ładnie beka. Wypusz­
cza powietrze, którego się nałykał, i dzięki temu nie
boli go brzuszek.
Patrick zawsze po kolacji szedł do siebie, tym ra­
zem jednak został z nimi.
- Chciałbyś go nakarmić? - spytała Maddie.
- Ja? No... może.
- Nie musisz. Pomyślałam, że może chciałbyś po­
trzymać takiego malucha.
Patrick znów wzruszył ramionami. Wyraźnie był
to jego ulubiony gest.
- Dobra.
- To usiądź obok mnie - zaproponowała Maddie
i podała mu Dawida. - Nie bój się, to nie potrwa
długo. Nasz Zajączek to istny odkurzacz. Wyglądasz,
jakbyś robił to od lat - uśmiechnęła się do Patricka.
- Czasami zdarza mu się karmić źrebaki - wyjaś­
nił Joshua.
- Tak, to pewnie dlatego.
Maddie wyczuła, że Patrick chciałby jej coś powie­
dzieć. Parę razy nawet już otwierał usta. Szybko do­
myśliła się, o co chodzi, i postanowiła mu pomóc.
- Rozmawiałeś już z Amy po tamtej zabawie?
Chłopak skinął głową.
- Czasem w szkole odzywa się do mnie.
- A ty odpowiadasz?
- Jakmi coś wpadnie do głowy.
- Czujesz się przy niej niepewnie?
NIEGRZECZNA NARZECZONA
Trochę - przyznał. - A jak wobec ciebie zacho­
wywali się chłopcy w szkole? - spytał po chwili.
Maddie wiedziała, ile kosztowało go to pytanie.
Uświadomiła sobie, że pewnego dnia o to samo może
ją zapytać Dawid.
- Na przykład do mnie dzwonili. Odprowadzali
mnie do szkoły i jedli razem ze mną obiad w szkolnej
stołówce. Pytali o różne rzeczy.
- O co?
- Jaką muzykę lubię, jakie filmy widziałam, co
oglądam w telewizji.
- Chyba już się najadł - przerwał jej Patrick. Bu­
telka była pusta, a Dawid drzemał.
- Zgadza się. - Maddie wzięła synka na ręce i de­
likatnie pomasowała mu plecki.
- I działało?
- Co działało? - Nie zrozumiała, o co mu chodzi.
- To zadawanie pytań i dzwonienie. Umawiałaś
się wtedy z nimi?
- Czasami. Zależy, jaki był to facet.
- A kwiaty pomagały?
- Kwiaty zawsze pomagają. I wcale nie muszą to
być róże - dodała. Nie ujawniła jednak faktu, że ona
sama nigdy jeszcze nie dostała kwiatów od mężczy­
zny. - Mogą też być drobne prezenciki.
- Drobne? - Patrick był wyraźnie zainteresowany.
- Bardzo drobne - uspokoiła go. - Kaseta z na­
graniem ulubionego zespołu. Breloczek do kluczy
81
82
NIEGRZECZNANARZECZONA
z moim inicjałem. - Wymieniała prezenty, których
nigdy nie dostała, ale o których marzyła. Przypo-
mniała sobie, że Clyde był zawsze bez grosza,
i uśmiechnęła się. - Najważniejsze jednak jest to, że-
byś jej słuchał. Jeśli uważnie będziesz słuchać, do-
wiesz się, co lubi.
- Kobiety rzadko są tak otwarte - wtrącił się
Joshua.
- A większość mężczyzn nie umie słuchać - od-
parowała.
- Powiedz jej, że jest piękna. Powiedz, że podoba-
ją ci się jej włosy i uśmiech. - Teraz Joshua przejął
rolę nauczyciela.
- W twoim przypadku to działało?
- Jak czary.
- Ale jeśli to jest tylko czcze gadanie, to dziew-
czyna na pewno szybko się zorientuje i cię rzuci -
oświadczyła Maddie. Nie była pewna, którego
z Blackwellów instruuje. - To musi być prawda. Na
przykład powiedz jej, jak się przy niej czujesz.
- Jakbym zaraz miał zwymiotować - przyznał Pa-
trick.
Joshua parsknął śmiechem i spojrzał z ukosa na Mad-
die. Sama się o to prosiłaś, mówiło jego spojrzenie.
- Chodziło mi o pozytywne uczucie. Ale to dopie-
ro później. Jak lepiej ją poznasz, możesz zmienić
zdanie. Może w ogóle ta dziewczyna przestanie ci się
podobać. Po to właśnie są randki.
NIEGRZECZNA NARZECZONA
83
- No dobrze, ale dokąd mam ją zabrać?
- Pierwszy raz najlepiej na lody - wtrącił się znów
Joshua. - Tanio i szybko. I nie może się nie udać.
Maddie spojrzała na niego z rozbawieniem. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl