[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak jest, proszę pani.
Holly aż skuliła się w sobie, usłyszawszy te słowa. Rick tak samo
do niej mówił.
118
Ty i Charity macie ze sobą wiele wspólnego powiedziała. Oboje
jesteście dobrymi i uczciwymi ludzmi, którzy nigdy by nie skłamali, żeby
zarobić kilka dolarów.
Nie tacy jak Rick Dunbar? Byron nie musiał się bardzo wysilać,
żeby domyślić się, co Holly chodzi po głowie.
Właśnie. Guido miał rację. Od początku mu nie dowierzał.
Wiesz, nie byłbym tego taki pewien. Byron się zamyślił. Ten
facet z całą pewnością nie jest dobrym aktorem.
Nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć.
Moim zdaniem, jemu naprawdę na tobie zależało, chociaż nie
bardzo chciał się do tego przyznać. Na moich zajęciach wyrzezbił nawet
twoje popiersie. Całkiem niezłe.
Co się stało z tą rzezbą?
Zniszczył ją.
Mnie też chciał zniszczyć powiedziała z goryczą Holly. Ale mu
na to nie pozwoliłam.
Rick nie jest w tej całej sprawie jedynym winowajcą
przypomniał jej Byron. W końcu to twój ojciec go wynajął.
Ani na chwilę o tym nie zapomniałam.
No i co masz zamiar w tej sprawie zrobić? Byron miał
świadomość, że Holly potraktuje to jako wyzwanie. Dokładnie o to mu
chodziło.
Mam zamiar do niego pojechać i powiedzieć, żeby nigdy więcej nie
ważył się wysyłać za mną żadnych prywatnych detektywów.
Bardzo słuszna decyzja, Holly ucieszył się Byron. Naprawdę
bardzo słuszna.
Następnego dnia, zaraz po południowych zajęciach, Holly pojechała
do Seattle. Nie widziała ojca od lat i właściwie nie bardzo wiedziała,
czego po tym spotkaniu oczekiwać. Musiała się jednak z nim zobaczyć i
porozmawiać o tym świństwie, które jej ostatnio zrobił.
119
Było dwadzieścia po trzeciej, kiedy jak burza wpadła do gabinetu
ojca.
Podobno mnie szukałeś powiedziała od progu. Jestem i
oświadczam ci, żebyś już nigdy więcej nie próbował wtrącać się w moje
życie.
Ktoś musi tobą kierować skrzywił się Redmond.
Jeśli cię to interesuje, to od dawna już sama kieruję swoim
życiem. A co gorsza, odnoszę same sukcesy. I nic mnie nie obchodzi, że
tobie nie podoba się to, co robię.
Pleciesz głupstwa. Jesteś taka sama jak twoja matka. Nigdy
niczego nie przemyślisz do końca.
Nie waż się obrażać mojej matki! Nie zasługiwałeś na taką
wspaniałą kobietę.
Nie pytałem cię o zdanie.
Jasne. Nigdy w życiu nie przyszło ci do głowy, żeby kogokolwiek o
coś zapytać. Zawsze sam podejmujesz decyzje i wszystkie są
niewłaściwe.
Jak śmiesz odzywać się w ten sposób do własnego ojca!
Jak śmiesz nasyłać na mnie prywatnych detektywów!
Jesteś taka sama jak twoja matka.
To najwspanialszy komplement, jaki w życiu usłyszałam.
To wcale nie miał być komplement. Gdyby nie była taka głupio
naiwna i nie chciała zbawić całego świata, to pewnie do dzisiaj by żyła.
O czym ty mówisz? Mama zginęła w wypadku samochodowym!
Kiedy wracała do domu z zebrania tej swojej idiotycznej
organizacji.
Nigdy mi o tym nie mówiłeś.
Bo to nie twoja sprawa warknął Redmond. Twoja matka mnie
zostawiła! Kochałem ją, a ona tak mi się odwdzięczyła.
Mama cię zostawiła?
Przecież umarła.
120
Nie uważasz, że zrobiła to... niechcący?
Mogła walczyć o życie. A przede wszystkim nie powinna była
prowadzić samochodu w środku nocy. Stanowczo zabroniłem jej
dokądkolwiek wychodzić. Jak ona śmiała mi się sprzeciwić! Jak mogła
umrzeć i zostawić mnie samego!
Mimo upływu lat Howard Redmond wciąż był wściekły na swoją
nieposłuszną żonę. Holly nigdy w życiu do głowy by nie przyszło, że
ojciec obwinia żonę za to, że ośmieliła się umrzeć, nie pytając go o
zdanie. Dopiero teraz pojęła wszystko, czego przez tyle lat zrozumieć nie
potrafiła. Ojciec zawsze się złościł, kiedy wspominał mamę, tylko że
Holly nie rozumiała, dlaczego. Teraz wreszcie pojęła. Zawsze wszystko i
wszystkich kontrolował, tymczasem śmierć żony była czymś, nad czym
nie umiał zapanować. Dlatego tak się wściekał.
Po co chciałeś się ze mną zobaczyć? zapytała. Rozumiem, że to
coś ważnego, skoro zdecydowałeś się poświęcić część swoich
ukochanych pieniędzy na wynajęcie prywatnego detektywa.
Interesy.
Wiesz, że mnie twoje interesy nic nie obchodzą prychnęła Holly.
Matka zapisała ci w testamencie swoje udziały w Redmond
Imports. Dostaniesz je, jak skończysz trzydzieści lat, czyli już niedługo.
Do tego czasu ja zarządzam twoimi udziałami, ale nie mogę ich
sprzedać bez twojej wiedzy i zgody. Pieniądze ze sprzedaży będą
należały do ciebie.
To coś nowego.
Nie było sensu mówić ci o tym wcześniej.
Oczywiście sam zdecydowałeś, co ma sens i kiedy ten właściwy
moment nadejdzie.
Odbiegasz od tematu.
To nieprawda. Wciąż rozmawiamy o twojej obłędnej potrzebie
kontrolowania wszystkich i wszystkiego.
Nawet własnej firmy nie mogę kontrolować.
121
Co, oczywiście, doprowadza cię do szału.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]