[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krańców. Jeżeli dalej troszczą się o wszystkich miesz-
kańców tej niby wielkiej wyspy, jak nazywamy
naszą kulę ziemską, to przez to samo mają pieczę
również nad mieszkańcami zajmującymi części tej
wyspy, a więc Europę, Azję i Afrykę. Zatem kochają
też i mniejsze ich cząstki, jak Rzym, Ateny, Spartę,
Rodos. Oddzielnie zaś od całości tych miast kochają
poszczególnych ich mieszkańców. Na przykład w cza-
sie wojny z Pirrusem okazywali swą przychylność
Kuriuszowi, Fabrycjuszowi i Korunkaniuszowi,
w czasie pierwszej wojny punickiej Kalatynusowi,
Duelliuszowi, Metellusowi i Lutacjuszowi, w czasie
drugiej wojny punickiej Maksymusowi, Marcellu-
165
sowi i Afrykańczykowi, potem Paulusowi, Grak-
chusowi i Katonowi, a za pamięci naszych ojców
Scypionowi i Leliuszowi. Prócz tych osób zarówno
nasze państwo, jak i Grecja wydały innych niepo-
spolitych ludzi, z których żaden trzeba to przy-
znać nie mógłby się wybić inaczej niż z pomocą
bogów. Okoliczność ta skłoniła poetów, a zwłaszcza
Homera, do tego, że głównym bohaterom swoim,
jak Ulissesowi, Diomedesowi, Agamemnonowi i Achil-
lesowi, przydał pewnych bogów jako współuczestni-
ków niebezpiecznych przygód. Poza tym częste
objawianie się samych bogów, o czym już wyżej
wspominałem, dowodzi, że dbają oni tak o całe
państwa, jak i o pojedynczych ludzi. Wynika to
również ze znaków zapowiadających przyszłe zda-
rzenia, które to znaki otrzymujemy bądz we śnie,
bądz na jawie. Wiele ostrzeżeń odbieramy też
w postaci niezwykłych zjawisk, w postaci wskazówek
zawartych w trzewiach zwierząt ofiarnych oraz
w postaci różnych innych rzeczy, przy czym długo-
trwałe doświadczenie ustaliło to wszystko tak do-
kładnie, iż powstała stąd sztuka wróżenia. A zatem
nikt nie został nigdy wielkim człowiekiem bez pew-
nego natchnienia boskiego. I owszem, nie można
zaprzeczyć, iż jeśli burza zniszczy komuś zasiewy
lub winnice albo jeśli nieszczęśliwy wypadek pozbawi
kogoś wygód życiowych, uważamy, że dotknięty
którąś z tych przypadłości człowiek jest już to znie-
nawidzony, już to zaniedbany przez bogów. Bo
bóstwa troszczą się o rzeczy wielkie, a małymi się
nie przejmują. Zresztą wielcy ludzie zawsze i wszystko
166
mają za pomyślne. Zarówno nasi zwolennicy, jak
i twórca filozofii Sokrates dostatecznie to wyjaśnili,
gdy wskazali obfitość prowadzących poprzez cnotę
środków do szczęścia.
Otóż i prawie wszystko, co o naturze bogów
przyszło mi na myśl i co uważałem za godne powie-
dzenia. Ty zaś, Kotto, jeżeli zechcesz mnie posłu-
chać, broń tej samej sprawy, pamiętając, że jesteś
najpierwszym obywatelem i najwyższym kapłanem.
A ponieważ w czasie dyskusji wolno wam przema-
wiać za obydwu stronami, obierz raczej moją stronę
i raczej tutaj wykorzystaj tę zdolność rozprawiania,
jaką zdobyłeś przez ćwiczenia retoryczne, a pogłę-
biłeś w Akademii. Bo zły to i bezbożny zwyczaj
występowanie przeciw bogom, niezależnie od tego,
czy robimy to szczerze, czy tylko udajemy.
167
Księga trzecia
Gdy Balbus to powiedział, Kotta uśmiechając się
odezwał się w te słowa: Za pózno, Balbusie, dora-
dzasz mi, czego mam bronić. Bo już w czasie twego
wywodu rozważałem w sobie, co mam rzec przeciw
temu nie tyle dlatego, żebym chciał ciebie zbijać,
ile dlatego, że pragnę wyświetlić rzeczy mniej dla
mnie zrozumiałe. A że każdy winien iść za własnymi
osądami, trudno byłoby sprawić, bym myślał tak,
jak ty chcesz.
Na to Wellejusz: Nie uwierzysz, Kotto za-
wołał z jak wielką ciekawością będę ciebie słu-
chał. Wystąpienie twe bowiem przeciwko Epiku-
rowi było przyjemne dla Balbusa. Chciałbym i ja
z kolei okazać się wdzięcznym twoim słuchaczem,
gdy będziesz mówił przeciwko stoikom. Spodzie-
wam się, iż jak zwykle przyszedłeś należycie
przygotowany.
Wtedy Kotta: Na Herkulesa rzekł. I ja
chciałbym, żeby tak było, Wellejuszu. Lecz rozpra-
wienie się z Lucyliuszem nie jest dla mnie tak łatwe,
jak z tobą.
Dlaczegoż to? zapytał Wellejusz.
168
Bo zdaje mi się, że wasz Epikur nie spierał się
zbyt mocno o nieśmiertelnych bogów. Nie śmiał
on zaprzeczyć istnieniu bogów tylko dlatego, iżby
nie ściągnąć na siebie nienawiści lub oskarżenia.
Atoli utrzymując, że bóstwa nic nie robią i o nic
się nie troszczą, że mają wprawdzie ludzkie członki,
lecz wcale tych członków nie używają, wydaje się
żartować i zadowalać się stwierdzeniem, że jest
jakaś szczęśliwa i wieczna istota. Natomiast Balbus,
co jak sądzę zauważyłeś sam, powiedział bar-
dzo wiele i, choć może niezupełnie odpowiada to
prawdzie, jest jednakże zręcznie ujęte i wewnętrznie
zwarte. Zamyślam tedy, jak już powiedziałem, nie
tyle zbijać jego wywód, ile pytać się o to, co mniej
zrozumiałem. Dlatego pozostawiam do twego uzna-
nia, Balbusie zrób, jak wolisz: albo odpowiadaj
na poszczególne zapytania, które będą dotyczyły
rzeczy mało dla mnie zrozumiałych, albo wysłu-
chaj całego mego przemówienia.
Balbus zaś odrzekł na to: Jeżeli będziesz chciał
jakichś wyjaśnień, to wolę od razu udzielać odpo-
wiedzi; lecz jeśli będziesz zadawał pytania nie tyle
dla lepszego zrozumienia mych poglądów, ile dla
ich zbijania, postąpię tak, jak będziesz sobie życzył:
albo odpowiem natychmiast na każde pytanie
z osobna, albo pózniej, gdy zakończysz swe prze-
mówienie, dam odpowiedz na wszystkie naraz.
Wtedy Kotta: Bardzo dobrze powiedział.
Zróbmy więc tak, jak to wyniknie z samych roz-
ważań. Zanim jednak przystąpię do rzeczy, powiem
coś niecoś o sobie. Otóż powaga twa, Balbusie,
169
i uczynione na zakończenie twej przemowy przy-
pomnienie, abym pamiętał, że jestem Kottą i kapła-
nem, zrobiły na mnie niemałe wrażenie. Jak sądzę,
słowa twe zmierzały do tego, iżbym odziedziczone
po przodkach mniemania o bogach nieśmiertelnych,
świętości, obrzędy i wierzenia religijne wziął w obronę.
Ale ja przecież zawsze ich broniłem i będę bronił
nadal. I żaden wywód uczonego lub nieuczonego
człowieka nigdy nie odwiedzie mnie od przekaza-
nego przez przodków poglądu na składanie czci
nieśmiertelnym bogom. Jednakowoż, gdy chodzi
o religię, idę za najwyższymi kapłanami Tyberiu-
szem Korunkaniuszem, Publiuszem Scypionem oraz
Publiuszem Scewolą, a nie za Zenonem, Kleante-
sem albo Chryzypem, i wolę raczej słuchać tego,
co powiedział o religii w owej sławnej mowie augur
i mędrzec zarazem, Gajus Leliusz, aniżeli słów
jakiegoś znakomitego stoika. Ponieważ zaś cała
religia ludu rzymskiego dzieli się na ofiary i wróżby
z ptaków, do czego jako trzecia część dochodzą
przepowiednie i ostrzeżenia udzielane na podstawie
niezwykłych zjawisk i dziwów przez wykładaczy
ksiąg Sybilli i przez haruspików, oświadczam, że
żadnej z tych części składowych naszej religii nigdy
nie uważałem za godną pogardy. Przeciwnie, jestem
przekonany, że Romulus przez wprowadzenie wróżb
z ptaków i Numa przez ustanowienie ofiar założyli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]