[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a w do dat ku na ho ry zon cie po ja wi ło się dziec ko. Na tu ral nie, że był wy trą co ny
z rów no wa gi.
Ni ko wi bra ko wa ło em pa tii i wy obraz ni. Clau dio już daw no za uwa żył, że choć jego
brat był bły sko tli wy, bar dzo in te li gent ny i do sko na le po tra fił pro wa dzić ne go cja cje
w biz ne sie, czuł się zu peł nie za gu bio ny, gdy w grę wcho dzi ły emo cje. Te raz jed nak
wi dział wy raz nie, że Nik pró bu je coś zro zu mieć. Miał tyl ko na dzie ję, że prę dzej czy
póz niej Bet sy też to za uwa ży.
ROZDZIAA SZÓSTY
Był wcze sny wie czór. Sto jąc na schod kach przed wej ściem do La ven der Hall, Bet -
sy pa trzy ła na wiel ką cię ża rów kę fir my prze pro wadz ko wej oraz sto ją cą obok eki pę
i po wta rza Å‚a po raz dru gi:
 Mu sie li ście po my lić ad res. Ja się ni g dzie nie prze pro wa dzam ani nikt się tu taj
nie wpro wa dza.
Ostat nie jej sło wa za głu szył gło śny war kot he li kop te ra. Wszy scy pod nie śli gło wy,
ale tyl ko Bet sy była w sta nie zi den ty fi ko wać logo na ma szy nie, któ ra zni ża ła się nad
lÄ… do wi skiem zbu do wa nym przez Nika za do mem. Za mru ga Å‚a ze zdzi wie nia. Nik
przy le ciał do niej w od wie dzi ny? Może chciał po roz ma wiać o dziec ku i po czy nić ja -
kieś usta le nia? Ale dla cze go nie zro bił tego przez praw ni ków? To chy ba by ło by
prost sze niż ko lej ne trau ma tycz ne spo tka nie.
Pięć dni mi nę ło od dnia, kie dy spo tka li się w domu Clau dia. Złość Bet sy na Nika
jesz cze nie mi nę ła. My śląc o tym, jak wy gło si ła swo je mu pra wie by łe mu mę żo wi kil -
ka bar dzo po trzeb nych słów praw dy, czu ła sa tys fak cję, ale za ra zem kur czy ła się ze
wsty du. Nie szczę śli wie się sta ło, że uczy ni ła to przed pu blicz no ścią. Mia ła wra że -
nie, że po win na go za to prze pro sić. Z dru giej stro ny Nik nie był zbyt re flek syj ny
i za pew ne strzą snął z sie bie jej kry ty kę już po kil ku mi nu tach. Nie był wraż li wym
męż czy zną i nie ko chał jej, więc cóż go mo gło ob cho dzić, co jego była żona mó wi ła
o nim po roz sta niu? Ob cho dzi ły go tyl ko usta le nia praw ni ków. Ale dla cze go na ko -
niec ją po ca ło wał? Jaki to mia ło sens?
Sze ro ko otwar ty mi ocza mi pa trzy ła na Nika, któ ry prze dzie rał się przez krza ki,
idąc w jej kie run ku od stro ny lą do wi ska. Cóż mu przy szło do gło wy, żeby znów ją
od wie dzać? Zwy kle zrzu cał tego ro dza ju obo wiąz ki na ko goś in ne go, a sam wo lał
się zaj mo wać bar dziej sty mu lu ją cy mi in te lekt in te re sa mi. Zdzi wi ła się, gdy za trzy -
mał się przy cię ża rów ce i za mie nił kil ka słów z eki pą. Cie ka wa była, co im po wie -
dział. Zwy kle nie miał cier pli wo ści do błę dów in nych lu dzi, za pew ne więc ode słał ich
stąd i ka zał po szu kać wła ści we go ad re su.
 Bet sy!  za wo łał, wbie ga jąc na schod ki.
Bar dzo się sta ra ła za cho wać zim ną krew.
 Co ty tu ro bisz? Nie mo głeś przy naj mniej za dzwo nić i uprze dzić, że się po ja -
wisz?
Z domu wy padł fu trza ny kłę bek i za czął się ra do śnie ocie rać o nogi Nika.
 Gi zmo  upo mnia Å‚a go Bet sy.
 Chy ba jest za do wo lo ny, że znów wi dzi nas ra zem  ro ze śmiał się Nik. Po chy lił
się i po dra pał psa za uchem.
 Bę dzie roz cza ro wa ny, kie dy zno wu stąd od je dziesz  za uwa ży ła z na pię ciem. 
Na praw dę, Nik, po wi nie neś mnie uprze dzić, że się tu po ja wisz.
Nik zmarsz czył brwi.
 Czy mo że my przez chwi lę po roz ma wiać na osob no ści?
Po nad jego ra mie niem do strze gła, że eki pa prze pro wadz ko wa otwie ra tył po tęż -
nej cię ża rów ki.
 Oczy wi ście  mruk nę ła.  Czy coś się sta ło?
 Nic, czym po win naś się mar twić  za pew nił ją i po cią gnął w stro nę ba wial ni,
a po tem za mknÄ…Å‚ za nimi drzwi.
 A więc jed nak coś się sta ło  po wie dzia ła, wpa tru jąc się uważ nie w jego twarz.
Nik ode tchnął głę bo ko. Po wrót do La ven der Hall w pierw szej chwi li wy da wał mu
siÄ™ naj prost szym roz wiÄ… za niem, ale te raz, pa trzÄ…c na oszo Å‚o mio nÄ… twarz Bet sy, po -
czuł, że sy tu acja jest bar dziej skom pli ko wa na, niż są dził wcze śniej. Clau dio na ma -
wiał go, żeby naj pierw z nią po roz ma wiał, Nik jed nak wo lał unik nąć dra ma tycz nych
scen i nie chciał jej da wać oka zji, by mo gła po wie dzieć: nie. Uznał, że po sta wie nie
jej wo bec fak tu do ko na ne go bę dzie sku tecz niej sze. W koń cu, gdy przej mo wał ja kąś
fir mę, nie uprze dzał wcze śniej o swo ich pla nach jej za rzą du.
 Dla cze go nic nie mó wisz? Za czy nam się bać. Co się sta ło?  Na pię cie Bet sy sta -
wa ło się co raz wy raz niej sze.  Czy coś jest nie w po rząd ku z Clau diem i Bel lą? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl