[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przetransportowali do Moskwy, bo głównie tajemnice Moskwy zdradzałem Amerykanom.
Oni poinstruowali mnie, abym w razie wpadki się nie bronił, bo to by pogorszyło
sprawę. Dawali do zrozumienia, że mogliby mnie z tego wyciągnąć. Wiedziałem
jednak, że wpadka oznacza śmierć. Ci tutaj nie poszliby na żadną wymianę. Nie
wybaczyliby mi, że pod samym ich nosem działałem bez przeszkód przez tyle lat. W
jednej tylko sprawie posłuchałem swoich amerykańskich przyjaciół - przestałem
nosić broń.
Wtedy zszedłem ze strychu na dół i zajrzałem do sypialni. Natasza naprawdę
spała, po dawnemu zwinięta w kłębek, oddychała równo, jak człowiek śpiący
spokojnym snem. Ja już nie mogłem zmrużyć oka.
Rano rozmawialiśmy, jak gdyby nigdy nic, o głupstwach, byliśmy na spacerze nad
rzeką, a po południu wyjechaliśmy do Moskwy.
Podwiozła mnie pod internat. Kiedy się żegnaliśmy, spojrzała mi prosto w oczy i
rzekła:
- NienawidzÄ™ go.
Domyśliłem się, że mówi o ojcu.
Przez kilka kolejnych dni żyłem podszyty strachem. Byle kroki na schodach
przyprawiały mnie o szybsze bicie serca. Ale nikt po mnie nie przyszedł. Pod
koniec tygodnia Natasza zadzwoniła. Umówiliśmy się na spotkanie.
Spotykaliśmy się przez cały ten czas, kiedy byłem w Moskwie. Zwykle wtedy, gdy
jej koleżanka gdzieś wyjeżdżała albo gdy Natasza ją prosiła, aby przenocowała u
rodziców. Nie, na daczę już nie jezdziliśmy. Chyba oboje mieliśmy stamtąd złe
wspomnienia. Nigdy pózniej mnie nie spytała, dlaczego fotografowałem te
materiały, mimo że z pewnością nie uwierzyła w bajeczkę, którą jej
opowiedziałem. Była na to zbyt inteligentna.
W ciągu tego roku staliśmy się sobie bardzo bliscy, chociaż oboje wiedzieliśmy,
że ta sprawa nie ma przyszłości. W Polsce czekała na mnie rodzina. Nigdy nie
mówiliśmy o uczuciach, ale kiedy się żegnaliśmy, Natasza miała łzy w oczach.
Flesz iosną siedemdziesiątego szóstego roku, wkrótce po moim powrocie z Moskwy,
byłem o krok od zdemaskowania. Nie podawałem Amerykanom danych o obecności wojsk
sowieckich w Polsce, bo dokumentacja na ten temat była potężną księgą z mapami
rozmieszczenia ich sił. Wyniesienie dokumentów zakrawałoby na cud, tym bardziej
że przechowywano je w archiwum. Nadarzyła się jednak okazja i mogłem dotrzeć do
tej księgi. Nie byłem w stanie skopiować
tylu map w swoim gabinecie, musiałem je wynieść poza teren sztabu,  wypożyczyć"
Amerykanom i jak najszybciej odnieść na miejsce. Czasu było niewiele.
Korzystając z przerwy obiadowej, nadałem pilny komunikat do kogo trzeba, że
musimy się spotkać. Odpowiedz przyszła błyskawicznie. W umówionym miejscu czekał
samochód. Przekazałem mapy i miałem się po nie zgłosić za dwie godziny. Ale
kiedy już wysiadałem z auta, błysnął flesz. Ktoś z ukrycia zrobił mi zdjęcie.
Zacząłem oddalać się szybkim krokiem. Obejrzałem się po jakimś czasie,
stwierdzając, że nikt za mną nie idzie. Ale to oczywiście nic nie znaczyło.
Wchodziłem do różnych bram i podwórkami przedostawałem się na ulice. Miałem
ciągle wrażenie, że jestem obserwowany. To było okropne uczucie, czułem się
dosłownie jak zwierzyna łowna. Każdy mijany przechodzień mógł mnie zajść od tyłu
i przystawić mi broń do pleców. W końcu dotarłem na dworzec Warszawa Zródmieście
i w ostatniej chwili wsiadłem do wagonu kolejki podmiejskiej. Wydawało mi się,
że śledzący mnie ludzie zrobili to samo. Kiedy pociąg ruszył ze stacji Po-wiśle,
przytrzymałem automatyczne drzwi i wyskoczyłem. Nikt nie wyskoczył za mną. To
był moment ulgi, nie miałem jednak wcale pewności, czy ci ludzie, kimkolwiek
byli, nie jechali za pociÄ…giem samochodem i czy teraz nie majÄ… mnie z powrotem
na muszce.
Długi czas krążyłem po nabrzeżu, a potem wszedłem na most Gdański i pustą teczkę
zrzuciłem do wody. Piechotą dotarłem do postoju taksówek, każąc taksówkarzowi
zawiezć się na Dworzec Główny, gdzie całą dobę czynny był salon fryzjerski.
Fryzjer ostrzygł mnie najkrócej, jak tylko mógł. Zadzwoniłem też do syna i poprosiłem go, aby zabrał
mój samochód zaparkowany w pobliżu
miejsca, w którym przekazywałem mapy Amerykanom. Powiedziałem mu, że trochę
wypiłem i nie chcę sam prowadzić.
Do domu wróciłem nad ranem. Zdjąłem cywilne ubranie, które miałem na sobie, i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl