[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trzydzieści sześć do czterdziestu - wykłada, przyjąwszy pozy-
cję na prawym boku. - W tym czasie moralność może od-
kształcić się w nieprzewidywalnym kierunku. Optymistycznie
zakładam, iż niezłomny naród amerykański wytrzyma ofensy-
wę różnych dywersyjnych tendencji i pozostanie wierny swej
męskiej tradycji kowbojów, żołnierzy i astronautów. Dlatego
naszego najstarszego z zaplanowanej trójeczki wychowamy na
jednoznacznego mężczyznę. Rozumiesz?
- Rozumiem, ale proszę dookreślić.
- Umysłowo będzie kształcony jak Aleksander Macedoń-
ski przez Arystotelesa. Kojarzysz te wybitne jednostki?
- KojarzÄ™.
- Fizycznie będzie kształcony po amerykańsku. Pływanie -
od niemowlęctwa. Potem pływalnia dorosła. Potem gimnasty-
ka, futbol amerykański, dżudo, narciarstwo, boks, żeglarstwo,
skoki spadochronowe, lot kosmiczny dokoła Ziemi. Również
przeszkolenie aktorskie oraz gra na dwóch, trzech instrumen-
tach.
- Jak Bill na saksofonie?
- Właśnie!
- Czy wytrzyma tyle wytężenia?
- Wytrzyma! %7ływność naturalna plus multiwitaminy. Du-
żo witaminy E, aby górował wzrostem nad konkurentami. Aha,
basketball! Amerykanie szczególnie respektują koszykarzy.
- Bo sÄ… wysocy?
- Bo są wysocy. Wszyscy prezydenci XX wieku - prócz
Trumana i Cartera - mieli co najmniej metr osiemdziesiÄ…t. Co
do córki...
- Właśnie, mężu. Dlaczego między synów wkładasz
dziewczynkÄ™?
- Z powodu feminizmu - mąż na to, chmurząc się. - Femi-
nizm zatacza coraz szersze kręgi, nawet w męskich Stanach
Zjednoczonych. Ruch kobiet przekroczył bariery nawet w
Kongresie. Przewiduję zwycięstwo kobiety w najbliższym już
dwunastoleciu. Jednakże jej prezydentura prawdopodobnie
zostanie ośmieszona odpowiednim skandalem, być może na tle
seksualnym, i Ameryka powróci na cztery-pięć kadencji do
wzorca męskiego, sprawdzonego przez historię. Ale hydra fe-
minizmu podniesie znowu głowę. I w takim razie wystawimy
kandydaturę naszej córki.
- Czy nie daj Boże zaplanowałeś ją na feministkę?
- Nie, żono miła - zaprzecza pan Jimmy, co słysząc pani
Iga odwdzięcza się uśmiechem ulgi. - Wychowamy ją na taką
pełnokrwistą kobietę jak ty, ale z atutem, że aby wygrać, potra-
fi udawać feministkę.
- A po zwycięstwie?
- Po zwycięstwie niepostrzeżenie, krok po kroczku, na-
prowadzi Amerykę na właściwą autostradę historii.
- Brawo, mężu! To mi się podoba! Jakie jej damy imię?
- Martha!
- Jak żona prezydenta Washingtona?
Pan Jimmy wzrusza się całą twarzą.
- Kocham cię, żono, za tę znajomość historii Stanów Zjed-
noczonych! - ogłasza zaimponowany. - Będę miał w tobie
wspaniałą sojuszniczkę. Wspólnie osiągniemy zamierzony cel!
Pani Iga kraśnieje z zadowolenia i kontynuuje indagację:
- A trzeci zaplanowany potomek? Ów wyżej wymieniony
drugi syn? Z jakÄ… intencjÄ… go wychowamy?
- Hm, hm - krzywi się mąż. - Może o tem potem.
- A to dlaczego? - zaciekawiło żonę.
- Bowiem z nim będą największe kłopoty.
- A to z powodu?
- Z powodu ewentualnych rozwidleń moralności.
- Jakież to kłopotliwe odgałęzienie zachmurzyło twoją
twarz, mężu?
Pan Jimmy faktycznie zachmurzył się, biorąc na swe barki
przyszłość świata jako planujący ojcostwo przyszłego prezy-
denta.
- Obok walczącego feminizmu - rzecze posępnie - spo-
strzegam niebezpieczeństwo rozchwiania mężności Ameryki z
powodu maniery homoerotyzmu.
- Masz na myśli skłonność mężczyzn do mężczyzn?
- Oraz kobiet do kobiet, żono - uzupełnia mąż. - Jak za-
pewne zapamiętałaś z życiorysów Pierwszych Dam, niektóre z
nich wolały przebywać w towarzystwie przyjaciółek niż przy-
jaciół, kiedy ich mężowie byli nazbyt zajęci lub przemęczeni
przywództwem narodu.
- Owszem, zauważyłam w biografiach aluzje nawet do
Eleonory Wielkiej! Wspaniałej, mądrej Eleonory Roosevelt.
- A mnie zwłaszcza denerwuje podważanie mężności wie-
lu, nazbyt wielu prezydentów! - wyznaje pan Jakub. - I dzieje
się tak nieprzypadkowo. Wysyp książek o kochankach prezy-
dentów, ukrytych skłonnościach, oziębłości, a nawet impoten-
cji, to robota wrogów Ameryki, jej potęgi i znaczenia. Zwłasz-
cza celują w takich rewelacjach Francuzi! Czegóż nie wypisują
o wyczynach Kennedy'ego! Ach, nie ma dla nich świętości!
Szargają pamięć nawet Lincolna! Nawet Jeffersona! Nie mó-
wiąc już o Buchananie, Eisenhowerze, Nixonie...
- Ależ, mężu, autorami obydwu książek, które mi udostęp-
niłeś, są Amerykanie!
- Owszem. Lecz są też wewnętrzni sojusznicy zewnętrz-
nych Ameryki wrogów! Rozkwitający wewnętrzny ruch femi-
nizmu i homoerotyzmu rozkwita dzięki światowemu wsparciu
liberałów, komunistów, muzułmanów oraz Francji i Chin! Tyl-
ko przywódcy i kasjerzy tych dywersji znają prawdę, miliony
zaś poczciwych Amerykanów i Amerykanek brną w te ma-
nowce nieświadomie, na pasku liberalnych redaktorów, reżyse-
rów i pisarzy, w przekonaniu, że to postęp i nowoczesność.
- Zaraz! - Pani Iga nagle strzela wzrokiem z obydwu pięk-
nych oczu jak z dwóch ozdobnych koltów naraz. - Czyżbyś
zamierzał wychować trzeciego kandydata pozapłciowo?
- Właśnie obmyślam takie psychologiczne ustawienie,
aby... - zaczyna wywód, lecz przerywa mu żona strwożona.
- O nie! Nasz syn homoerotykiem? Nigdy!
I błyskawicznie chwyciwszy spod poduszki intymny szcze-
gół, unosi stopy ku sufitowi i nadziewa szczegół wzdłuż łydek,
ale jeszcze jedwabiątko nie przekroczyło kolan, już obdarzony
szybkim sportowym refleksem mąż powstrzymuje szczegół,
obsuwając go ku kostkom, ze słowami: - Mężczyzną będzie
jednopłciowym!
- Na pewno?
- Na pewno!
Słysząc zdecydowane zapewnienie, pani Iga zsuwa różowy
jedwabny szczegół ze swych wąskich szlachetnych stóp o ary-
stokratycznych paznokciach i ścisnąwszy w kulkę, chowa po-
wtórnie pod swą poduszkę.
- Zacznijmy od imienia - kontynuuje pani Iga wznowionÄ…
wymianę zdań. - Imię, które mu planujesz, więcej mi powie niż
dywagacje wokół jeża.
- Abraham - odpowiada mąż, zwracając na nią spojrzenie,
by obserwować, jak małżonka kartkuje encyklopedię swej pa-
mięci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]