[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i z książką w ręku zaszywam się w mojej norce za łóżkiem. Zegar przestaje tykać. Nie słychać
szumu telewizora. Wredna Monika z drugiej  c znika w granatowym tłumie mundurków. Pokój
traci kontury i przelewa się w rzekę. Płynę łódką w stronę wyspy. Czuję, że mam w sobie
zdolność dokonywania rzeczy niemożliwych i niespożytą inwencję do wygłupów&
Kilka godzin pózniej natrętne zapachy zwabiają mnie ze szwedzkiej wioski prosto do
buchajÄ…cej dymem kuchni. Dzieciaki w blizniaczym szale majstrujÄ… coÅ› przy piekarniku.
W jednej chwili z beztroskiej dziewczynki zmieniam się w mamuśkowatego kontrolera.
 Co się tutaj wyprawia?! Chcecie się wysadzić w powietrze czy co?
 Franek chce wyciągnąć kurczaka, ale z niego się dymi  wyjaśnia rzeczowo Zośka, nie
odrywajÄ…c zafascynowanych oczu od piekarnika.
 No pewnie, że się dymi! Z każdego przypalonego kurczaka się dymi!  wybucham
wściekle.
 Ale ten nie jest przypalony, tylko jakiś dymiący&  tłumaczy się Franek.
WyciÄ…gam dymiÄ…cego nieprzypalonego kurczaka. To prawda, nie jest przypalony, jest
SPALONY.
W ramach rehabilitacji Wojtek i blizniaki serwujÄ… placki ziemniaczane. SmakujÄ… prawie tak
samo jak wtedy, gdy miałam dziesięć lat. Wieczorem mąż zaczyna się już o mnie niepokoić, na
szczęście zasypia przy swoim nieśmiertelnym  PC Magazine . Po północy wymykam się
z Bullerbyn Astrid Lindgren do Bullerbyn Majkowych snów.
Następnego dnia zakręcam cieknący nos i raz jeszcze rysuję mapę celulozowego kraju.
Zaznaczam na niej różnobarwne skrawki, z których szyłam patchwork swojego dzieciństwa.
Mały Książę. Dorosłe łzy dziesięciolatki. Siedziałam z podciągniętymi pod brodę kolanami
i uczyłam się słowa  samotność . Nikt nie rozumiał, dlaczego kapelusz ma być wężem, który
właśnie połknął słonia. Nikt nie pokochał róży. To był czas, kiedy siedziałam w ławce
z chłopcem, którego nazywano Lalusiem. Mściłam się na nim za to, że nie siedzę z dziewczyną.
Aamałam mu ołówki i smarowałam okładki zeszytów maścią tygrysią na katar.
Czy moje dzieci też czują się samotne? Czy mają swoją planetę, na której rośnie tylko jedna
róża? Rzadko zdarza nam się rozmawiać o takich uczuciach. Zaglądam do ich pokoju w nadziei,
że tym razem się uda.
 Przeczytałam Małego Księcia. Wiecie, że się prawie popłakałam?  zwierzam się, sadowiąc
swoją obolałą Majkowatość na podłodze.
 Dlaczego się popłakałaś? Przecież to nie jest książka do płakania.  Franek ni w ząb nie
łapie moich intencji. Zośka udaje, że nie słyszy. Bazgrze coś namiętnie w zeszycie.
 Wzruszyłam się, bo zobaczyłam w Małym Księciu siebie  tłumaczę.
Franek wzrusza ramionami.
 Ale mamo, przecież ty jesteś zupełnie inna! Ty nigdy nie narysowałabyś węża, który
połknął słonia.
 Ale może kiedyś byłam do niego podobna? Jako dziecko często czułam się bardzo samotna
 wyjaśniam, pocierając mięśnie pośladkowe.
 Ja też się tak nieraz czuję, jak się kłócicie z tatą  mamrocze Zośka, nie odrywając wzroku
od zeszytu.
 Czujesz się samotna, jak kłócimy się z tatą? Dlaczego?
 Bo wyobrażam sobie, że się rozstaniecie i wyślecie mnie do domu dziecka!  Głos Zośki
zaczyna się niebezpiecznie łamać.
 Zosienkuś, jak coś takiego w ogóle mogło ci przyjść do głowy?  Przytulam moją smutną
latorośl. Franek dołącza do nas w trybie natychmiastowym.
 Wiesz, mamo, kiedyś czytaliśmy w gazecie&
 Przestań, miałeś nie mówić!  Zośka przerywa mu w pół słowa.
 Kochani, czy nie rozumiecie, że jesteście dla mnie najważniejsi? Nikt, nigdy, nigdzie was
nie zostawi  deklaruję uroczyście.
Jak to jest możliwe, że tak mało wiem o własnych dzieciach? Ich światy połykają coraz to
nowe światy. Ich przestrzeń się zapętla. Ja stoję w miejscu, naiwnie licząc, że wciąż są tylko
beztroskimi dziećmi.
W środę pojawia się mama. Sprawnie opanowuje kuchnię i z odkurzaczem w ręku zdobywa
po kolei każdy skrawek mojego domowego azylu. Zwlekam się z łóżka, próbując przejąć stery,
ale mama jest jak żołnierz na warcie  w ogóle nie reaguje na moje prośby. Chcąc nie chcąc,
wracam do swojej norki. Zakładam słuchawki wypełnione ariami Bacha i zakopuję się
w pościeli. Razem ze zdobyczą z biblioteczki dzieci. Wybrałam jeden z tomów Opowieści
z Narnii  Srebrne krzesło.
Raz jeszcze leżę w łóżku upstrzona kwiatem ospy. Czerwone pryszcze zamazane białą ciapką
przypominają kolonie sinych robaków. Radek i Iwka przyglądają mi się zza uchylonych drzwi.
Nie mogą się zdecydować, czy budzę w nich obrzydzenie, czy współczucie. Mama wraca do
domu z tajemniczą miną. Wyciąga z torebki jedyne sensowne lekarstwo: niewielką książkę
z czarno-białymi rycinami. Czwarta część Opowieści z Narnii miała dla mnie największe
znaczenie. Byłam Julią Pole, która wreszcie znalazła sposób, by uciec ze znienawidzonej szkoły.
Byłam Błotosmętkiem  pokracznym chuderlakiem z przerośniętym sercem. Dotarłam do Ker-
Paravelu. Wyzdrowiałam. Nie zostawiłam sobie na pamiątkę żadnej ospowej krostki.
Mama budzi mnie koło południa talerzem knedli ze śliwkami. Wyczołguję się ze swojej nory
ze zmysłami przytępionymi gorączką i hipochondryczną paniką. Piję maminą herbatę
z malinami, jej najskuteczniejszy lek na grypę. Tym razem cieszę się, że znów mogę być małą
dziewczynkÄ….
Wieczorem udaję się z petycją do moich słodkich diabląt.
 Słuchajcie, może namówicie tatę, żeby wziął was jutro do biblioteki? Wypożyczycie coś
dla mnie?  Rzucam dzieciakom bolesne spojrzenie, próbując wziąć je na litość.
 Mamo, ale my jesteśmy zapisani tylko do biblioteki dla dzieci& Znowu chcesz czytać
książki dla dzieci?  Franek uznaje moją prośbę za przejaw dziwacznej fanaberii.
Udaję, że nie rozumiem, co ma na myśli.
 Tak, chcę czytać książki dla dzieci! Te, które poznałam w podstawówce! Co w tym złego?
 Mamo, ty naprawdę zachowujesz się dziwnie!  Zośka jak zawsze staje po stronie brata.
 Dziwnie? Dlatego że czytam książki, na które właśnie mam ochotę?  pytam z przekorą.
 Mamo& przecież wiesz, o co mi chodzi!  Franek zaczyna się już denerwować.
 A może ja też jestem dzieckiem?
 Może jesteś, ale wolałbym, żebyś znów była dorosła.
SÅ‚owa Franka w pierwszym momencie mnie zaskakujÄ…. ChwilÄ™ siÄ™ waham, ale potem
postanawiam trzymać się obranej ścieżki. Franek kiedyś zrozumie, dlaczego to takie ważne.
 Macie tu listę. Pogadamy pózniej  dodaję, zagrzebując się w pościeli.  Franek& Każdy
czasem potrzebuje zrobić coś dla siebie, wiesz?
 Wiem!
Następnego dnia blizniaki targają do mojej sypialni pakunek z biblioteki. Książki lądują na
łóżku. Przewidująco zamawiam wielką rodzinną pizzę. Podciągam kołdrę pod brodę i otwieram
na oścież kolejne światy, korytarze, drzwi&
O psie, który jezdził koleją. Niezapomniana lektura z podstawówki. Kiedy chodziłam
z mysimi ogonkami i poobijanymi kolanami, marzyłam, żeby mieć psa. Otoczona kotami
wyobrażałam sobie wpatrzone we mnie miodowe ślepia. Szukałam tego psa, kiedy wracałam ze
szkoły, kiedy jezdziłam nad rzekę (siedząc na ramie ojcowskiej ukrainy), kiedy mama brała mnie
na lody jagodowe w winogronowym ogródku. Wypatrywałam go za każdym razem, gdy
jezdziłam pociągiem, ale znalazłam dopiero wtedy, gdy to marzenie stało się udziałem moich
własnych dzieci. Kiedy wzięliśmy Borysa, nie mogłam wyjść z podziwu, że pies może być tak
ludzki.
Chłopcy z Placu Broni. Chuderlawy Nemeczek  wieczny szeregowy  przypominał mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl