[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słów i tego lekkiego tonu.
Spojrzał na nią niby to karcąco, potrząsając głową z niedowierzaniem.
 No wiesz, Emily... Jesteś niemożliwa, niepoprawna. Uznała, że to komplement, ale
bezpieczniej było zmienić temat.
 Dostałam list od siostry O Reilly. Podobno misja otrzymała od rządu dodatkowe
fundusze. Siostra podejrzewa, że się do tego przyczyniłeś. To prawda?
 To, co zobaczyłem w Afryce, wywarło na mnie ogromne wrażenie. Kto wie, może i
szepnąłem słówko komu trzeba...
 Mimo że przeze mnie miałeś złamaną nogę?
 Oddzielam sprawy zawodowe od osobistych... Ogarnęło ją jakieś dziwne wzruszenie.
 Dobry z pana człowiek, doktorze James  szepnęła.  W moich ustach to komplement. 
Zaczerwieniła się i spuściła oczy.
Gdy je podniosła, stwierdziła, że Stephen ma jakiś dziwny wyraz twarzy, tak jakby
myślami błądził gdzieś daleko. Nagle uśmiechnął się ciepło, więc i ona się do niego
uśmiechnęła.
 No, dosyć już tych emocji  powiedział.  Mamy za sobą ciężki dzień. Cieszę się, że do
ciebie wpadłem. Przepraszam, że nie przyniosłem kwiatów ani butelki wina, ale byłem tak
zaabsorbowany tą sprawą, że nie przyszło mi to do głowy. No, lepiej się już pożegnam...  Z
trudem zaczął wstawać z kanapy; ból w nodze nadal mu dokuczał.
 Mam jakieś wino w domu  wtrąciła szybko.  Może wypijemy po kieliszku, na zgodę?
 Chętnie  odrzekł, ponownie siadając.
 Zjadłeś mi wszystkie ciasteczka  zauważyła ze śmiechem .  I cieszę się, że ci
smakowały. Ale ty chyba jesteś głodny. Może zrobię ci grzankę z serem?
 Siostro Grey, skąd siostra wiedziała? Uwielbiam grzanki z serem. I wprost umieram z
głodu.
Przyniosła butelkę czerwonego wina, którą podarowała jej jakaś wdzięczna mama
podczas jej wizyty na południowym wybrzeżu. Z aprobatą spojrzał na markę.
 No, no... Zawsze to kupujesz?
 Nie, to prezent. Od pacjentki.
Pobiegła do kuchni. Zrobiła grzankę i szybko przyrządziła sałatkę, którą również z
apetytem spałaszował. Rozmawiali swobodnie, z ożywieniem, i po raz kolejny stwierdziła w
duchu, że uwielbia jego towarzystwo. Gdy skończył jeść, wyniosła talerz i miseczkę,
uśmiechem dziękując za niewątpliwie szczere słowa uznania na temat jej zdolności
kulinarnych. Cieszyła się z tego wieczoru. Dobrze im zrobił taki relaks.
Wróciwszy do pokoju, sięgnęła po jego kieliszek  w tej samej chwili co on. Delikatnie
ujął dłoń Emily i przyciągnął ją do siebie. Gdyby chciała, z łatwością mogłaby się uwolnić.
Ale nie chciała...
Rozdzielał ich wąski, podłużny stolik. Wydawało się całkiem naturalne, że okrążyła go i
usiadła obok Stephena na kanapie. Teraz siedzieli tuż-tuż, zwróceni twarzą do siebie. Wciąż
czule ściskał jej rękę. W jego oczach wyczytała, co czuje, czego od niej chce.
Z westchnieniem przymknęła oczy i leciutko odchyliła się do tyłu. Pragnęła brać,
przyjmować, zostać obdarowana. Jej ciało chciało mu się poddać. Najpierw ledwie musnął ją
wargami i ostrożnie objął, przytulając swój pokryty zarostem policzek do jej gładkiej twarzy.
Miał rozpaloną skórę, cały był taki ciepły...
Leżeli blisko siebie, jakby po prostu odpoczywali. Ale szybko jego bliskość obudziła w
niej głód. Emily mocno go objęła i przylgnęła do niego całym ciałem. Znów ją pocałował 
nieco odważniej niż poprzednio, lecz wciąż jeszcze nieśmiało. Wyprężyła się i zrozumiał, że
ona czeka na coś więcej. Powiódł językiem po jej ustach, kusząc, drażniąc, prowokując...
Było to tak nieznośnie rozkoszne, że zaczęła głaskać dłonią jego kark i ramiona.
Od bardzo, bardzo dawna nie przeżywała czegoś podobnego. Przepełniała ją czysta
radość z jego pieszczot, jego ciepłej bliskości. Chciała czuć, jak narasta w niej pożądanie,
chciała oddać mu siebie całą. Teraz pocałunki były już zuchwałe, nieustępliwe, gorące. Nie
protestowała, gdy zdjął jej szlafrok i jednym ruchem odrzucił go na bok. Leżała z
zamkniętymi oczami, z błogością się uśmiechając. Była szczęśliwa. Bez oporu poddawała się
fali zmysłowości, która niosła ją ku... No właśnie  ku czemu?
Z bezbrzeżnym smutkiem uwolniła się z jego objęć i delikatnie go od siebie odsunęła.
 Już dość, przestańmy...  szepnęła. Głęboko zaczerpnął powietrza.
 Skoro... skoro tak sobie życzysz...  odparł z ledwie uchwytnym drżeniem w głosie. Ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl