[ Pobierz całość w formacie PDF ]

1 Nie mogę pojawić się w domu ani w pracy, bo ściga
mnie jakiś maniak! I tobie się wydaje, że mogę tak
zwyczajnie wypoczywać?
 Masz inny wybór? Tak, możesz podciąć sobie żyły. Sam
podejmij decyzjÄ™  warknÄ…Å‚ Stone, kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™
drzwi.
 DokÄ…d idziesz?
 Spotkać się z naszą przyjaciółką.
- Zwietnie. Możesz powiedzieć tej swojej Annabelle, że
znajomość z takimi osobami jak ona zagwarantuje mi
kolonoskopiÄ™ bez znieczulenia.
W drzwiach łazienki pojawił się Paddy. Wyszedł prosto
spod prysz-nica, miał mokre włosy.
- Co siÄ™ dzieje?
- Caleb właśnie zabierał się do przyrządzenia ci śniadania,
prawda, Caleb? - odezwał się Stone.
- Co?
Paddy spojrzał na Stone'a, potem przeniósł wzrok na
Caleba i uśmiechnął się.
- Cholera, to bardzo miło z twojej strony.
W pierwszej chwili wydawało się, że Caleb zacznie
wrzeszczeć, ale udało mu się opanować. Poprzedniej nocy,
kiedy Paddy spał, Stone opowiedział o nim Calebowi, nie
ukrywając faktu, że mężczyzna był
umierajÄ…cy.
- Bądz co bądz, zajmuję się służbą publiczną  rzekł
uprzejmie Caleb.
- W takim razie zostawiam to tobie  powiedział Stone.
Stone szybko opuścił cmentarz, martwiąc się, że Annabelle
mogła znów uciec. Na szczęście pół godziny pózniej
znalazł ją w pokoju hotelowym pod adresem, który mu
podała przez telefon. Właśnie kończyła jeść śniadanie.
Nalała mu filiżankę kawy i przysiadła na brzegu łóżka. Była
owinięta w hotelowy szlafrok, wyglądała na zmęczoną i
zdenerwowanÄ….
- Co z Paddym?
- Dziś rano wygląda lepiej. Ma bardziej sprężysty krok.
- To przez tę wczorajszą akcję. Takie rzeczy mu służą.
- Mieliśmy szczęście, że wczoraj się tam znalazł. Uratował
nas.
- Wiem  odpowiedziała niezadowolona Annabelle. -
Strasznie mnie to wkurzyło. Wygląda na to, że powinnam
mu być bardzo wdzięczna.
Stone zmienił temat i zapytał, starannie ważąc słowa:
- Rozpoznałaś tego człowieka? Czy on pracuje dla
Baggera?
- Nie. Ale któż inny mógłby to być?
- Pamiętasz, jak wspominałem o swoim problemie?
- Pamiętam.
- Więc może tamten facet szukał mnie, a nie ciebie.
- Co? Ciebie?
- Ubieraj się. Czeka nas mała przejażdżka. Musisz się
czegoś o mnie dowiedzieć.
- DokÄ…d jedziemy?
- Na cmentarz Arlington. Coś ci pokażę.
ROZDZIAA 53
- Oliver, nie masz dość cmentarzy? To wygląda na jakąś
obsesję -odezwała się Annabelle, kiedy wędrowali
asfaltową ścieżką po cmentarzu Arlington, najświętszym
miejscu pochówku wojskowych. Większość nagrobków to
były zwykłe białe płyty, choć zdarzały się też rzezby
górujące nad grobami znanych i bogatych  niekiedy w
złym guście. Stone miał swoje zdanie na ten temat  im
prostszy nagrobek, tym większe zasługi zmarłego dla
ojczyzny.
 Chodz, to już niedaleko - powiedział.
Poprowadził ją znajomą ścieżką, w myślach licząc rzędy.
To była najcichsza część cmentarza, pojawiał się tu
często, żeby odzyskać spokój.
Chwilę pózniej poczuł, że traci równowagę. Tego dnia ta
część cmentarza wcale nie była cicha i spokojna. Przy
trzydziestym dziewiątym grobie w czwartym rzędzie
panowało spore zamieszanie. Jacyś mężczyzni rozkopywali
grób. Stone i Annabelle widzieli, jak wyciągają z ziemi
trumnę i przenoszą ją do czekającego w pobliżu
samochodu.
 Oliver?  zapytała Annabelle. - O co tu chodzi? Co się
dzieje? -Położyła mu rękę na ramieniu. Stone oparł się
ciężko o drzewo.
W końcu odzyskał głos.
 Nie idz teraz za mnÄ…. Spotkamy siÄ™ u mnie w domu.
 Ale...
 Idz już.  Ruszył za odjeżdżającym samochodem.
Grabarze zaczęli zasypywać dół w ziemi. Udająca
przypadkową spa-cerowiczkę Annabelle zbliżyła się do
grobu.
 Wydawało mi się, że trumny zakopuje się w ziemi, a nie
wykopuje  zauważyła.
Jeden z robotników spojrzał na nią, ale się nie odezwał.
Wrócił do swojego zajęcia.
Podeszła nieco bliżej i pochyliła się, żeby przeczytać
nazwisko na
tabficy.
-Może mi ktoś powiedzieć, gdzie tu odbywa się zmiana
warty?  zapytała kolejnego grabarza.
Robotnik odpowiedział jej, a ona, patrząc mu przez ramię,
w końcu odczytała wyryte w kamieniu nazwisko.
- John Carr  powiedziała do siebie.
Stone biegł za samochodem, aż ten wyjechał na główną
ulicę. Wkrótce stracił go z oczu. Samochód nie przejechał
przez most w stronę Waszyngtonu. Skręcił na zachód, do
Wirginii. Stone szybko zorientował się, dokąd jechał  do
Langley, siedziby CIA.
Zadzwonił z telefonu komórkowego do Reubena.
- Skontaktuj siÄ™ ze wszystkimi swoimi znajomymi z DIA i
sprawdz, dlaczego ekshumowano dziś grób na cmentarzu
Arlington.
- Czyj grób?  zapytał Reuben.
- Johna Carra.
- Znałeś go?
- Tak dobrze jak ciebie. Pospiesz się, Reuben, to ważne.
Stone rozłączył się i wykonał kolejny telefon, tym razem
do Aleksa Forda, jedynej osoby, prócz Annabelle Conroy,
która znała jego prawdziwe nazwisko - John Carr.
- Widziałeś, jak rozkopywali grób? - zapytał Alex.
- Tak. Proszę, powęsz, gdzie się da.
Stone wrócił piechotą do swojego domku, przekonany, że
zastanie tam już Annabelle.
Faktycznie, stała przy jego biurku, kiedy wchodził.
- Wyglądasz całkiem niezle jak na nieboszczyka.
- Gdzie jest Paddy i Caleb? - zapytał.
- Poszli do sklepu. Nie masz tu zbyt wiele do jedzenia.
Caleb był przerażony.  Wskazała na papiery leżące na
biurku. - Masz niezłą dokumentację na Jerry'ego.
- Na Jerry'ego i na ciebie  postraszył ją.
- Zbierasz kwity na starych przyjaciół?
- Nie. Mój znajomy zdobył papiery na Baggera. Te
dotyczące ciebie pojawiły się przy okazji.
Usiadł za biurkiem.
- Marna sprawa z tym cmentarzem, co?
- Powiedzmy, że będą bardzo zdziwieni, kiedy otworzą
trumnÄ™. Nie znajdÄ… w niej tego, kogo powinni, czyli mnie.
- W trumnie jest jakieś inne ciało?
Stone wzruszył ramionami.
- Nie miałem na to żadnego wpływu. Bardziej byłem
zajęty tym, żeby to rzeczywiście nie moje ciało się tam
znalazło.
- Dlaczego teraz dokonali ekshumacji?
- Nie mam pojęcia.
- Więc o co chodziło?
- Nie mogę o tym rozmawiać. Na jej twarzy pojawiła się
złość.
- I ty mi to mówisz? A ja powiedziałam ci o wszystkim! Po
raz pierwszy w życiu! Po raz pierwszy, rozumiesz?! %7łądam
prawdy!
Stone skrzywił się w duchu. Przez lata w parku Lafayette
stał jego transparent z takim samym napisem:  %7łądam
prawdy!".
- Annabelle, nie mogę o tym mówić...
- Przestań. Przestań się głupio wymigiwać. Stone usiadł, a
Annabelle zaczęła miarowo stukać obcasem w deskę
podłogi.
- SÅ‚uchaj, Oliverze czy Johnie, czy jak siÄ™ tam naprawdÄ™
nazywasz...
- Powiedziałem ci już wcześniej swoje prawdziwe
nazwisko. John Carr.
- To na dobry początek. Mów dalej. Stone podniósł się.
- Nie. Nic więcej nie powiem. I nie mogę ci pomóc w
sprawie Jer-ry'ego Baggera. Im prędzej znikniesz z
mojego otoczenia, tym lepiej. Zabieraj swojego ojca i
wykorzystaj pieniądze na to, żeby uciec stąd tak szybko i
tak daleko, jak możesz. Przykro mi, Annabelle. Naprawdę
mi przykro. Jeżeli będziesz blisko mnie, zginiesz. Nie mogę
za to wziąć odpowiedzialności.
Chwycił ją za ramię, doprowadził do drzwi i zamknął je za
niÄ….
ROZDZIAA 54
Matka Harry'ego Finna wstała wcześnie. Ból w kościach
nigdy nie dawał jej rano spać.
Skorzystała z łazienki, poczłapała z powrotem do łóżka i
jak każdego dnia zaczęła metodycznie przeglądać gazety.
Następnie przyszła kolej na wiadomości radiowe i
telewizyjne. W pewnej chwili zobaczyła na ekranie jego
twarz. Chwyciła pospiesznie pilota i szeroki triumfujący
uśmiech mężczyzny zniknął.
Aapiąc z trudem powietrze, spojrzała na telefon
komórkowy, który dostała od swojego syna. Nigdy z niego
nie korzystała, miał posłużyć tylko w razie nagłej potrzeby.
Nosiła go na pasku na szyi, a zdejmowała tylko wtedy,
gdy szła do łazienki. Musiała do niego teraz zadzwonić.
Musiała dowiedzieć się czegoś o mężczyznie, którego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl