[ Pobierz całość w formacie PDF ]
eksperymentować z grudką gliny.
- Zrobisz dla mnie miseczkę, Polly? Jak to się robi, żeby to stwardniało i było
kolorowe? Piecze siÄ™? Jak pudding?
- Kiedy uzyskam już kształt, jaki chcę - odpowiadała cierpliwie Polly modelując
glinę palcami - postawię to na półce, gdzie bardzo wolno będzie wysychało. Potem
wypala się to w specjalnym piecu. Po wyjęciu z pieca można już pokryć glazurą -
specjalnymi środkami, które zmieniają kolor podczas drugiego wypalania.
- A więc zrób to! - błagała Vicky.
- Na tym polega cały problem, Vick. Dlatego właśnie zawracamy sobie głowę
całą tą fabryką. Jest tam kilka starych, nie używanych pieców, które, mamy nadzieję,
uda nam się uruchomić. Dobre piece są bardzo drogie, a mama i tak nie chce mieć
70
S
R
czegoś takiego w domu. Nawet elektrycznego, więc ta stara fabryka jest moją jedyną
nadziejÄ….
- Dlaczego? - Vicky wyglądała na zaskoczoną. - Dlaczego mieli te piece w
fabryce lalek?
- Pamiętasz tę starą lalkę, którą ciocia Mac dała ci na Gwiazdkę? Tę, która
należała do twojej babci? Miała porcelanową głowę. Teraz oczywiście nie robi się już
lalek z porcelany, ale te głowy powstawały z takiej gliny jak ta. Po wymodelowaniu
wypalano je w straszliwie wysokiej temperaturze. Porcelana wymaga dużo wyższej
temperatury niż ceramika. Josh obejrzał te piece i stwierdził, że może jeden z nich
wylepić tak, aby jeszcze działał.
Vicky zamyśliła się, a Polly znów skoncentrowała całą uwagę na kole.
- Polly - powiedziała wreszcie Vicky - uważam, że Josh jest bardzo miły. A ty?
JesteÅ› w nim zakochana?
- Wielkie nieba, dlaczego o to pytasz? - spytała Polly nie podnosząc wzroku.
- Oj, nie wiem. Ale jeśli jesteś, to lepiej nie przyprowadzaj go tutaj częściej, niż
musisz.
- Vicky, o co ci chodzi? - Polly przestała pedałować.
- O nic! Tylko jeśli chcesz wyjść za niego lub coś z tych rzeczy, to trzymaj go z
dala od Tish. Ona go chyba lubi, a wiesz, że zawsze zdobywa to, co chce.
- Victorio Wallace, grywasz w zbyt wielu romantycznych sztukach. Nie jestem
zakochana w Joshu ani też nie mam zamiaru wychodzić za mąż za niego lub za kogo-
kolwiek innego. Wątpię, czy Tish też o tym myślała. Popatrz lepiej, jak odcinam to od
koła...
Tego wieczoru Josh przyjechał po Polly i razem ruszyli do fabryki. Polly wzięła
ze sobą kilka jasnych żarówek, by mogli pracować po zapadnięciu wrześniowego
zmierzchu. Josh zabrał narzędzia i zaprawę i od razu wziął się do pracy w środku
lepszego z pieców.
71
S
R
Przez drzwi dobiegło znajome pogwizdywanie i pojawił się Kevin. Miał na sobie
stare ubranie.
- Znajdzie się tu dla mnie jakaś robota? - zawołał.
Polly nie widziała go od tego wieczoru, gdy zostawiła go w ogrodzie z Enid.
Teraz poczuła, że robi się jej bardzo miło, kiedy Kevin - nie zapowiedziany - zjawił się
gotowy do pracy. Musiał chyba coś o nich usłyszeć w redakcji gazety.
- Hej, hej - powiedział. - Niezłe miejsce. Mogę o nim napisać ciekawy artykuł.
Ale jest wielkie jak namiot cyrkowy. Może uda się je jakoś podzielić tymi kratami.
Josh wysunął się z pieca. Otrzepał z włosów zeschłą zaprawę i usiadł na jednej ze
skrzynek.
- Dlaczego nie zabrałeś Enid? - spytał.
- Jest czymś zajęta z matką. Przeprasza, że nie mogła przyjść pomóc.
Polly rzuciła mu szybkie spojrzenie. A więc utrzymywał kontakt z Enid, nawet
zaprosił ją na ten wieczór.
- Co z piecem, Josh? - spytał Kevin, najwyrazniej nic nie dostrzegając. -
Zdążymy go wypróbować na czas, żeby mieć już coś do pokazania?
- Możemy spróbować. Ale będzie to tylko eksperyment, więc lepiej ograniczmy
nasze przyjęcie tylko do rodziny. Nie wciągajmy w to jeszcze ludzi z miasteczka, bo
wszystko może zakończyć się wielką klapą. Polly, zaprosimy twoją rodzinę,
oczywiście Svensena, twoją ciotkę, drugą malarkę, Kevina i naturalnie Enid.
Polly zastanawiała się nad reakcją matki. Co będzie, jeśli zdecydowanie się temu
sprzeciwi? Polly bardzo potrzebowała jej aprobaty.
- Czy uważasz, że mądrze jest zapraszać moją mamę tutaj... do tego całego
zamieszania?
- Oczywiście - odparł zdecydowanie Josh. - My tymczasem będziemy mogli
trochę posprzątać. Uważam, że obecność twojej matki tutaj jest ważniejsza niż ko-
gokolwiek innego.
72
S
R
- Nie byłabym taka pewna... - Polly nadal była pełna wątpliwości. - Ona może
[ Pobierz całość w formacie PDF ]