[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jej Wysokość  ciągnęła pani Lulworth  kupiła u mnie kiedyś kilka sukien, i bardzo chciałabym
odzyskać przywilej ubierania lady Conyngham.
 W takim razie powinna pani uszyć dla nas takie suknie, które zwrócą na siebie uwagę, gdy
pójdziemy do niej z wizytą  oświadczyła Penelopa.
Z typową dla siebie bystrością zorientowała się, że nazwisko markizy zrobiło na pani Lulworth
ogromne wrażenie.
 Proszę nie posądzać mnie o zarozumiałość  mówiła dalej Penelopa  ale wiem, że obie z siostrą
jesteśmy wdzięcznymi obiektami do ubierania i może to się okazać dla pani korzystne.
Pani Lulworth pojęła, że musi im natychmiast dostarczyć jakieś suknie, kazała więc przynieść kilka
już na wpół wykończonych.
Ponieważ młode damy wyglądały w nich niezwykle pięknie, właścicielka sklepu postanowiła, że odda
je siostrom, a klientce, która je zamówiła, uszyje następne.
Pomocnice pani Lulworth biegały po całym salonie,
znosząc tak śliczne materiały, że Alisa aż truchlała na myśl o ich cenie.
 Proszę cię... nie możemy sobie pozwolić na... tak wielkie wydatki  szepnęła do ucha siostrze przy
pierwszej sposobności.
 Zostaw to mnie  odparła Penelopa, odwijając z beli niebieski jedwab o odcieniu identycznym jak
oczy Alisy i przymierzając go do jej twarzy.  Spójrz tylko!  zawołała, i nie musiała używać słów,
by wyrazić jak pięknie Alisa w nim wygląda.
Kiedy w końcu wyszły ze sklepu, była już pora lunchu, i wiedziały, że ciotka będzie się na nie gniewać
za spóznienie. Nic nie miało jednak znaczenia, wobec obietnicy pani Lulworth, że następnego ranka
dostarczy na Islington Square 43 dwie suknie przedpołudniowe, a wieczorowe będą gotowe jutro pod
koniec dnia, jeśli siostry przyjdą po południu do przymiarki.
Alisę niepokoiło nieco podejrzenie, że Penelopa zamówiła też kilka innych strojów. I była pewna, że
otrzymane od hrabiego pięćdziesiąt funtów oraz dwadzieścia dwa funty za kremy nie pokryją
wydatków na suknie, kapelusze, rękawiczki, buty, pończochy i parasolki chroniące przed słońcem,
które Penelopa wybrała, uznając za absolutnie niezbędne.
W drodze powrotnej na Islington Alisa próbowała nawet podzielić się swoimi wątpliwościami z
Penelopą, ale szły tak szybko, że prowadzenie rozmowy, było niemożliwe i obie nie mogły złapać
tchu, kiedy wreszcie dotarły do domu.
Dla poprawienia ciotce humoru, po spóznionym o pół godziny lunchu Alisa doprowadziła do
porządku jeden ze śpiewników, a Penelopa uszyła z taniej i brzyd-
kiej szarej bawełny suknię, przeznaczoną dla jakiegoś biednego, nieszczęśliwego czarnego dziecka,
które bez wątpienia będzie w tym stroju wyglądało okropnie.
 Zaplanowałam dla was na jutro wspaniałą rozrywkę  oświadczyła siostrom lady Ledbury,
wchodząc do pokoju, w którym pracowały.
 A co, ciociu Harriet?  spytała Alisa.
 Zabiorę was do kościoła Zwiętej Marii na próbę chóru przed koronacją. Jesteśmy wszyscy bardzo
dumni, że nasi chłopcy zostali wybrani dla zasilenia chóru Opactwa Westminsterskiego i z pewnością
będziecie zadowolone z możliwości posłuchania, jak śpiewają.
 Przykro mi, ciociu Harriet  zareagowała natychmiast Penelopa, ubiegając Alisę  ale na jutro po
południu zaplanowałyśmy wizytę u markizy Conyngham.
Zapadła cisza, w czasie której ciotka wpatrywała się w Penelopę z wyraznym zdumieniem.
 Czy powiedziałaś: markizy Conyngham?  spytała wreszcie.
 Tak, ciociu  odparła Penelopa.  Wiesz o tym, jak sądzę, że swego czasu była bliską
przyjaciółką mamy, i chcemy zawiezć pamiątkę, która z pewnością sprawi jej przyjemność.
 Nie wierzę!  oświadczyła lady Ledbury.  Nigdy nie słyszałam, aby wasza matka zadawała się
z markizÄ…!
 Kiedy mama była młoda, ta dama nie była jeszcze markizą  wyjaśniła Penelopa.  Nazywała się
wtedy Elizabeth Denison, i mama często przebywała w jej domu. Ale od czasu, gdy mama wyszła za
mąż, i zamieszkała na wsi, trudno im było się spotykać.
 Nie mogę uznać za prawdę tego, co mi mówisz 
stwierdziła lady Ledbury.  I co więcej, uważam, że w chwili obecnej markiza nie jest osobą, z którą
powinnyście utrzymywać bliskie stosunki.
Penelopa popatrzyła na nią ze zdziwieniem.
 Co chcesz przez to powiedzieć, ciociu Harriet?
 Nie zamierzam rozwodzić się na ten temat ani dyskutować z osobami tak młodymi jak wy, uważam
jednak, że moim obowiązkiem jest powstrzymać was od zrobienia tego, co zamierzacie.
 Nie rozumiem twoich słów.  Penelopa nie dawała za wygraną.  Jeśli masz coś przeciwko mar-
kizie, byłoby lepiej, gdybyś powiedziała nam, o co chodzi.
 To jest coś, o czym nie będę rozmawiać z dwiema młodymi i niewinnymi dziewczętami  odparła
lady Ledbury, wstała i z godnością opuściła pokój, pozostawiając Alisę i Penelopę, wpatrujące się w
siebie w osłupieniu.
 O co jej może chodzić?  spytała Penelopa.
 Może jednak powinnyśmy jej posłuchać i nie zanosić listu do... markizy  odezwała się
zaniepokojona Alisa.
 Nie bądz śmieszna!  rozgniewała się Penelopa.  Jeśli ciotka Harriet odnosi się do niej z
niechęcią, to znaczy, że markiza jest z pewnością czarująca i właśnie taka, jakiej potrzebujemy.
Dostrzegłszy wyraz zmartwienia na twarzy siostry, Penelopa wyciągnęła ku niej ramiona.
 Przestań stwarzać problemy, Aliso  powiedziała  bo inaczej na starość staniesz się podobna do
ciotki!
Zabrzmiało to tak zabawnie, że Alisa roześmiała się.
 Jestem gotowa na wszystko, byle się tak nie stało!
 Ja też  zgodziła się z nią Penelopa.  I tym bardziej jestem przekonana, że musimy złożyć
markizie wizytÄ™.
W ieczorem Alisa poszła do sypialni i zastanawiała się, co tak długo zatrzymuje Penelopę. Aż
wreszcie siostra wpadła podekscytowana do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
 No i co o tym myślisz, Aliso?  zawołała.  Nie uwierzysz! Już wiem, czemu ciotka Harriet
pogardza markizÄ… Conyngham!
Alisa, która już się zaczęła rozbierać przed nocą, usiadła na łóżku.
 Co ona takiego zrobiła?  spytała.
 Wez głęboki oddech i słuchaj!  poleciła Penelopa, po czym powoli, dramatycznym tonem oświa-
dczyła:  Markiza jest nową faworytą króla!
ROZDZIAA 4
Markiza Conyngham była tęga, religijna, uprzejma, bogata i pazerna.
Mając pięćdziesiąt dwa lata i czwórkę dorosłych dzieci, nie bardzo mogła sama uwierzyć, że jej
nowym adoratorem mógłby zostać król Anglii.
Po dwudziestu siedmiu latach małżeństwa jej uroda zaczęła więdnąć, a choć podziwiano ją, nikt nie
uważał markizy za szczególnie powabną czy wyjątkowo inteligentną.
Była jednak sprytniejsza, niż przypuszczano, i król zaczął ją adorować.
Od pewnego czasu coraz rzadziej widywał się z lady Hertford, która płakała i złościła się z powodu
utraty względów monarchy i w rozmowach z przyjaciółmi nie szczędziła złośliwości pod adresem ma-
rkizy.
Jedną z rzeczy, które sprawiały nowej faworycie króla niekłamaną radość, była biżuteria.
Przywiązywała ogromną wagę do strojów i pieniędzy, ale tylko klejnoty, wywoływały w jej oczach
żywy blask i powodowały, że markiza stawała się wylewnie wdzięczna.
Król wiedział o tym i obsypywał ją nieustannie brylantami, perłami i szafirami.
Bliskie otoczenie monarchy od dawna zdawało sobie sprawę, że z niewyjaśnionych powodów przez
całe życie pożądał kobiet bardzo macierzyńskich i afektowanych, które robiły wokół niego wiele [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl