[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W tym pokoju chciałabym mieć na ścianach kolor przydymionego różu.
Caroline wróciła do tematu. Tu mam próbkę tapety.
To łoże z baldachimem wymaga stylu wiktoriańskiego.
Też tak uważam. To była sypialnia Katherine i Samuela. Chciałabym,
żeby ten pokój był inny, żeby miał jakiś szczególny charakter.
Postały w milczeniu kilka minut, przyglądając się wysokiemu sufitowi i
rzezbionej boazerii.
Jaka szkoda, że niewielu już zostało fachowców od takiej roboty
Strona nr 107
Glenda Sanders
mruknęła ciocia Essie. Jeśli nie zachowamy tego, co mamy, to nikt już nie
będzie w stanie odtworzyć tych dzieł. Potrzeba nam więcej ludzi z
obywatelskim sumieniem, takich jak Jared.
On ma wielki sentyment do tego domu. Dobrze, że stać go na
odnowienie i zachowanie go. Nie każdy mógłby sobie na to pozwolić.
My wszyscy mamy szczęście, że go na to stać sprostowała ciotka
Essie. Wielu ludzi po prostu zburzyłoby taki stary dom i wybudowało na
tym miejscu byle jaką chałupę, za to z klimatyzacją. Ktoś musi się opiekować
takimi starociami.
Od tego mamy ciebie i twoje Towarzystwo uśmiechnęła się
dziewczyna.
Robimy co możemy, ale to kropla w morzu potrzeb. Ciocia Essie
wzruszyła ramionami.
Po chwili milczenia Caroline zmieniła temat.
Jared prosił mnie, bym pomogła mu przygotować broszurkę o Katherine
Taggart. Czytałam artykuły o tamtej katastrofie kolejowej. Wiem, że byłaś
wtedy bardzo młoda ale może coś pamiętasz?
Och, oczywiście, to było wielkie wydarzenie. Okropne, choć na
szczęście nie mieliśmy jeszcze telewizji, więc oszczędzono nam widoków
katastrofy. Ale wszyscy o tym mówili. I o tym, jaka szkoda, że spotkało to
taką piękną kobietę jak Katherine Taggart.
Czytałam, że w katastrofie zginął prawdopodobnie jeszcze jeden
mieszkaniec Taggartville: Sven Yorick, roznosiciel lodu.
O, co do niego, to nigdy nie było pewności. Trochę ludzie gadali.
Ciocia Essie pociągnęła nosem. Byłam dzieckiem, więc wiedziałam tylko
to, co udało mi się podsłuchać. Wówczas nie o wszystkim rozmawiano przy
dzieciach.
A co o nim mówiono?
%7łe był łobuzem. Przystojny był jak diabli. Pochodził ze Skandynawii,
mówił z obcym akcentem. Matka zawsze przeganiała nas, gdy miał się
pojawić, ale obie z siostrą starałyśmy się zerknąć na niego, gdy przynosił lód.
Był wielki jak góra, miał kręcone blond włosy i rumiane policzki. Wydawał
nam siÄ™ wikingiem.
A dlaczego matka was przeganiała?
Ciocia Essie zachichotała.
Uważano, że to niewłaściwe, by młode panienki narażać na takie...
podniecenie. Roześmiała się. Ale i tak zawsze przyglądałyśmy się mu.
Miał niesamowicie szerokie ramiona. I oczy niebieskie jak głębokie jezioro.
A co mówiono o jego zniknięciu?
Krążyły plotki, że zamierza uciec z mężatką. Powiedział jakimś
kumplom w knajpie, że się z kimś spotyka i chce wyjechać z tą kobietą.
Strona nr 108
TRZECIA NAD RANEM
Znowu zachichotała. Niejeden mąż się obawiał! Mleczarz nie przekraczał
progu, ale dostawca lodu wchodził do kuchni. No, a kobieta musiałaby być
ślepa, by nie dostrzec takiego mężczyzny jak Sven Yorick!
Więc gdy zniknął, uznano, że uciekł z czyjąś żoną?
Tak. I w wielu domach odetchnięto z ulgą, że nie była to kobieta z
Taggartville.
Czy kiedykolwiek udowodniono, że był w tym pociągu?
Nie, i zastanawiano się, czy umieścić jego nazwisko na pomniku: Jeśli
wsiadł do pociągu, to nie w Taggartville.
A może po prostu dał nogę przypadkiem akurat tego samego dnia?
I co, umieszczono jego nazwisko?
Nie, bo nikt go w pociągu nie widział, a poza tym żadne ciało nie
odpowiadało opisowi. Nie można było go nie rozpoznać, ostatecznie niewielu
mężczyzn ma dwa metry wzrostu.
Dwa metry?
Mówiłam ci, że był wielki jak góra. W obecnych czasach taki facet
grałby w serialu telewizyjnym albo tańczył w męskim balecie.
Ciociu! Co ty wiesz o męskich baletach?!
Jak to co? Był taki jeden zespół w Orlando dwa lata temu. Pojechałam
go zobaczyć. Zabrałam moją najstarszą prawnuczkę. Trzeba być na bieżąco,
moim zdaniem. Nawet mili chłopcy, choć przydałby im się fryzjer.
Caroline poddała się chęci uściskania starej kobiety.
Ciociu Essie, jesteś niezrównana!
O co chodzi?
Obie kobiety obróciły się, zaskoczone obecnością Jareda.
Ciocia właśnie mi opowiadała, jak pojechała obejrzeć męski balet
wyjaśniła Caroline.
Ach tak? A skoro już mówimy o tańcu, to czy Caroline pokazała ci
gramofon?
Odebrałeś go już z naprawy? wykrzyknęła ciocia Essie.
Tak, wymagał tylko oczyszczenia. Może pójdziemy na górę i
wypróbujemy go?
Jared z galanterią pomógł cioci Essie wejść po schodach, posadził ją, a
potem nakręcił gramofon i otworzył szufladę z płytami.
Znalezliśmy uroczego walca. O, jest!
Caroline poznała naklejkę i popatrzyła na Jareda zaskoczona, ale on
spokojnie założył płytę i uruchomił gramofon.
To siÄ™ nazywa...
Trzecia nad ranem wpadła mu w słowo ciocia Essie. Znam tę
piosenkę. Zwykle grano ją na zakończenie balu. Zamknęła oczy i z błogim
uśmiechem zaczęła nucić do wtóru, wspominając tańce z lat swojej młodości.
Strona nr 109
Glenda Sanders
Jared skłonił się przed nią głęboko.
Czy mogę mieć ten zaszczyt?
Otworzyła oczy.
Co? Mam tańczyć? Nie tańczyłam chyba od wesela mojej najmłodszej
córki. Ta współczesna muzyka...
Ale walca chyba nie odmówisz? Jared uśmiechał się z całym swoim
wdziękiem. To jak jazda na rowerze, nigdy się nie zapomina.
Ach, ty! wykrzyknęła ciocia Essie, ale nie protestowała, gdy ją objął i
obracając w tańcu wyprowadził na środek pokoju.
Patrząc na nich, Caroline zastanawiała się, co Jared knuje. Znała go na
tyle, by wiedzieć, że za jego pozornym szaleństwem kryje się metoda.
Pierwsze tony walca wywołały u niej gęsią skórkę, ale teraz zmusiła się do
rozluznienia i głębokich oddechów.
W tym pokoju nie ma teraz żadnych duchów. To po prostu uroczy pokój
w uroczym starym domu, a Jared tańczy z uroczą starszą panią w takt uroczej
starej melodii.
Piosenka skończyła się i Jared uwolnił swoją partnerkę.
No, no! powiedziała ciocia Essie. Prawie już zapomniałam.
Nie bądz taka skromna, ciociu. Wiesz, że nie zapomniałaś niczego od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]