[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymagając od nich wrażliwości na dotyk tak lekki, że na tych fortepianach nie mógł już grać
nikt inny oprócz niego. Hupfer słyszał dziesiątki opowieści o Gouldzie krążących wśród
techników; również tę, jak kiedyś uparł się nawet, by jeden z nich wymienił cały komplet
czarnych klawiszy, ponieważ wydawały się za wąskie". Hupfer nie zgadzał się na to.
Steinway to steinway - powiedział -i właśnie taki fortepian dostanie Glenn Gould". Gould
zaś ze swej strony sądził, że firma nie rozumie wymagań jego artyzmu. Po latach Henry Z.
Steinway, człowiek, który zawsze usiłował zrozumieć obie strony sporu, ujął to
dyplomatycznie: Gould działał zgodnie ze swoim głębokim przekonaniem, a to mogło
zirytować stroiciela". Potem doszło do tego incydentu z ramieniem. Z latami strach Goulda
przez zarazkami i jego obsesja na punkcie zdrowia rozwinęła się w prawdziwą,
pełnoobjawową hipochondrię14. Izraelski pianista David Bar-Illan wspominał, jak pewnego
razu odebrał... telefon od Goulda. Podniósłszy słuchawkę, Bar-Illan kichnął i zakaszlał, zanim
zdążył powiedzieć halo". Z nutą niepokoju w głosie Gould zapytał: Co się stało?" Gdy Bar-
Illan odpowiedział, że ma katar, Kanadyjczyk szybko odłożył słuchawkę. Skłonności Goulda
do hipochondrii z latami narastały. Był wrażliwy na przeciągi, które nieuchronnie prowadziły
do kłopotów z gardłem i przeziębień. Objawy, nawet jeśli początkowo wyimaginowane,
stawały się prawdziwe. Przez całe życie zasięgał rad wielu lekarzy, ale niewielu mu pomogło.
Bywało, że mierzył temperaturę co godzinę i wierzył, że byłoby lepiej, gdyby mieszkał na
szczycie jakiegoś wzgórza, ponieważ to zmniejszałoby prawdopodobieństwo zachorowania
na raka. Garściami łykał witaminy i zawsze miał przy sobie kilkanaście recept, by mieć środki
zwalczające wszelkie możliwe ewentualności związane ze zdrowiem. Pewnego razu, gdy jego
kariera pianistyczna była w pełnym rozkwicie, powiedział, że wyszedł z jakiejś sali
koncertowej zbyt szybko i w rezultacie takie zimno uderzyło mnie w twarz, że przez kilka
miesięcy nie mogłem żuć lewą stroną".
Gould był szczególnie podatny na dolegliwości i bóle układu mięśniowo-szkieletowego,
związane prawdopodobnie z nieprawidłową postawą, i zażywał mnóstwo przepisywanych mu
tabletek. Często uprzedzał pracowników Steinwaya, że jest wyjątkowo wrażliwy na kontakt
fizyczny, a jego awersja do uścisków dłoni była powszechnie znana. Z obawy, by nikogo nie
urazić, Gould uciekł się do drukowanego wyjaśnienia, którego nie można było zle zrozumieć
ani zignorować. Przygotował sobie niewielki list i umieszczał go na drzwiach garderoby
wszędzie, gdzie dawał koncerty. List ów głosił:
WYRAZY WDZICZNOZCI ZA ZROZUMIENIE I WSPÓADZIAAANIE RÄ™ce pianisty
czasami w sposób trudny do przewidzenia ulegają kontuzjom, które - nie trzeba dodawać -
mogą być naprawdę poważne. Będę zatem bardzo wdzięczny za unikanie uścisków dłoni, co
pozwoli wyeliminować ogólne zakłopotanie. Zapewniam, że nie zamierzam być nieuprzejmy;
chcę po prostu zapobiec wszelkiej możliwości kontuzji.
Dziękuję GLENN GOULD
Gould szczególnie obawiał się Billa Hupfera, którego silne uściski dłoni wytrącały go z
równowagi. Możliwe, że pianiście działała na nerwy potężna postura Hupfera, a może
wyczuwał jego lekką dezaprobatę. Bez względu na powód, Gould posunął się tak daleko, że
dał do zrozumienia kierownictwu Steinwaya, iż uściski dłoni Hupfera przyprawiają go o
wyjątkowe rozdrażnienie. Pewnego dnia, pod koniec 1959 roku, będąc w Nowym Jorku,
Gould wpadł do gabinetu Winstona Fitzgeralda, kierownika Działu Koncertowego, z którym
był zaprzyjazniony. Gdy gawędzili, wszedł Hupfer, żeby się przywitać. Wiedział już, że ma
unikać uścisku dłoni, więc - prawdopodobnie w poszukiwaniu sposobu na serdeczne
powitanie - przechodząc obok Goulda, poklepał go po ramieniu.
Hupfer zapewne nie wziął pod uwagę faktu, że wszelki kontakt fizyczny mógł sprawić, iż
pianista natychmiast się wzdragał. Nie rób tego - rzekł. - Nie lubię być dotykany". Hupfer
stał przez chwilę zakłopotany, a potem wyjąkał przeprosiny. Gould osunął się na krzesło i
umilkł, ale na krótko. Po minucie lub dwóch całkiem wrócił do siebie i dalej prowadził
konwersację. Jednak pózniej tego samego dnia zadzwonił do Fitzgeralda, aby się poskarżyć,
że Hupfer zadał mu ból, kładąc rękę na jego ramieniu. Początkowo Fitzgerald, który był już
przyzwyczajony do nieustannych narzekań Goulda na rozmaite fizyczne dolegliwości, nie
poświęcił temu wiele uwagi, ale to był uraz", który nie ustępował.
Gould zaczął odwoływać koncerty, łącznie z całym europejskim tournee, które było
zaplanowane na luty 1960 roku. Aby oszczędzić Steinwayowi zakłopotania, powiedział
prasie, że zwichnął ramię w czasie jakiegoś upadku, ale w listach do producenta fortepianów
winą obciążył Williama Hupfera. Poprzez swego agenta Waltera Homburgera Gould uskarżał
się, że konieczność odwołania koncertów jest podwójnie niefortunna wobec faktu, iż do
kontuzji doszło w waszych szacownych biurach i z rąk jednego z waszych pracowników".
[ Pobierz całość w formacie PDF ]