[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uniosła ku niemu twarz i nadstawiła do pocałunku. Zamknęła oczy przed
oślepiającym blaskiem słońca.
Smutek i napięcie zmniejszały się stopniowo, gdy jego ciepłe usta pieściły jej
wargi, budząc tęsknotę, która wiedziała to wkrótce odsunie w cień wszystko
inne. Całą siłą swojej osobowości Owen nakazywał jej, by zapomniała. Rozpiął
kurtkę i otulił nią ich oboje, po czym wsunął dłonie pod jej bluzę i nakrył piersi.
Wczepiła się w jego ramiona.
Chcę tylko ogrzać ręce... to najlepszy sposób, jaki znam powiedział z
żartobliwą skruchą.
O tak, to im się na pewno przyda. Jakie warunki muszę spełnić, żebym mogła
znowu tu z tobą przyjechać? wyszeptała.
Powiem ci za chwilÄ™ mruknÄ…Å‚. Najpierw to...
pod ubraniem zsunął ręce wzdłuż jej bioder, pogłaskał delikatne uda. I to...
Uśmiechnął się z zadowoleniem, widząc jej reakcję na znajomy dotyk. Ale nie
był swobodny; czuło się w nim ogromne napięcie.
Muszę być ciebie zupełnie, zupełnie pewien... Nie mogę ryzykować
powiedział.
Alanna zakwiliła pod jego intymną pieszczotą. Fala ekstazy zmyła wszystko
inne.
Owen... Owen... ktoś może nas zobaczyć. Te słowa z trudem wydobyły się
z jej ust.
Nie ma obawy szepnął bez tchu tuż przy jej uchu.
W wiosce wszyscy o nas wiedzą... wiedzą, że jesteśmy tutaj. Będą nas omijać
z daleka... co najmniej przez trzy godziny.
Wszyscy... wiedzÄ…?
Jasne! Wszyscy co do jednego!
Och... %7łar zapłonął w jej piersi i rozlał się na całe ciało. Och...
SÅ‚owo dajÄ™!
Owen niecierpliwie ściągnął z niej zbędne części ubrania. Nie stawiała oporu.
NogÄ… odsunÄ…Å‚ je na bok.
Och... szepnęła znowu, odnalazłszy pod koszulą jego ciepłe ciało.
Zostań ze mną, Alanno... na stałe powiedział gorączkowo. Wyjdz za
mnie... wszystko, co tylko chcesz. To jest mój warunek. Bądz ze mną na zawsze.
Proszę... nie odmawiaj. Zrobię wszystko, żeby cię mieć... Możemy mieszkać w
Anglii, jeśli tego chcesz, albo w Vancouver... gdziekolwiek. Możemy co jakiś czas
wracać tutaj. Razem możemy góry przenosić... w pracy i poza pracą. To, co jest
między nami, to nie tylko więz fizyczna. Myślałem, że to mi się nigdy nie zdarzy.
Alanna, śmiejąc się i płacząc, spojrzała mu w twarz. Malowało się na niej wiele
uczuć. Lęk przemieszany z pożądaniem i determinacją. Arogancja przepadła bez
śladu.
Wiedziałam to od dawna rzekła spokojnie, czule. Wiesz, że cię kocham,
najdroższy... Oczywiście, że za ciebie wyjdę. Jak mogłeś w to wątpić? Nie
musiałeś...
To znaczy, że mogę przestać?
Och, nie... nie, proszę. Więz fizyczna" też się liczy...
Z okrzykiem radości i triumfu pochwycił ją w talii, uniósł i zakręcił dokoła
siebie. Odrzucił głowę i zaśmiał się. Napięcie uleciało.
Owen, jest zimno! zaprotestowała, ale roześmiała się razem z nim.
Ich szaleńczy śmiech wtopił się w letni wiatr znad oceanu.
W takim razie, moja kochana... Podsadził ją przez otwarte drzwi do kabiny
ciężarówki. Schowamy się. Wskakuj!
Wsunęła się na szerokie siedzenie, a on wspiął się za nią. Oczy jej się
rozszerzyły, gdy zobaczyła, że rozpina koszulę, potem pasek od spodni. Nie
spuszczając z niej elektryzującego wzroku, mówił:
Możemy wziąć ślub w anglikańskim kościele w wiosce. Mieszkańcy będą
zachwyceni... zaprosimy wszystkich... będzie feta na kilka dni. Im szybciej, tym
lepiej, co?
Tak...
Jej oczy płonęły miłością. Nagle uprzytomniła sobie, że w tym wszystkim on
nie powiedział, że ją kocha. Niełatwo było wypowiedzieć te dwa słowa...
Chodz tu rozkazał gardłowym głosem.
Ale zanim zdążyła się poruszyć, uniósł ją i położył na swoich obnażonych
biodrach. Szorstkie włosy połaskotały jej nagie piersi.
Mmm... cudownie... moja najdroższa... Odrzucił głowę na siedzenie, oczy
zaszły mu mgłą, rozchylił wargi. Będziemy tu przyjeżdżać latem... już po
ślubie... kochać się w tundrze, wśród kwiatów... mruczał.
Tak... proszÄ™... Kochaj mnie.
Powoli uniósł głowę i skupił wzrok na jej twarzy. Dzwignął ją za biodra, jakby
nic nie ważyła, i powoli, czule zagłębił się w jej ciało. Przywarła do niego bez
tchu, jakby byli jednością. Pieściła jego twarz, włosy, szeptała słowa miłości. Za
jej plecami Owen zapinał swoją wielką kurtkę, tak że objęła ich oboje. Była teraz
ciasno przykryta, wtulona w niego.
Jesteś cudowna... cudowna. Mówił zduszonym głosem, jakby trudno mu
było uwolnić się z pęt żelaznej woli, która dotąd nie pozwalała mu się w pełni
odkryć. Teraz jednak bez reszty zatonął w rozkoszy. Chciałbym być tak z tobą
bez końca... na zawsze.
Tak i w każdy inny sposób. Jestem taka szczęśliwa, że cię znalazłam.
Alanna leżała osłabła. Teraz cała wioska mogłaby tu przyjść i stanąć nad nimi,
a nie ruszyłaby się. W odpowiedzi na jego ekstazę jej ciałem co chwila targały
kolejne fale szczęścia. Będzie z nim, na dobre i złe. Nie może ją spotkać nic
lepszego.
Tak... wyrzekł, poruszając się pod nią niemal niedostrzegalnie, mocno,
zaborczo przytrzymujÄ…c jej biodra. Na zawsze... Kocham ciÄ™... Uwielbiam ciÄ™...
Wszystko, wszystko...
Nad ich głowami przeleciało stado śnieżnych gęsi. Szum ich skrzydeł
zawtórował ludzkim wyznaniom miłości. I ptaki, i oni ciałami i duchem
wzlatywali ku zorzy polarnej. I wtedy Alanna zrozumiała, że Wielki Duch
przyszedł do niej, dotknął jej i powiedział, choć nie wprost, którędy droga. Ta
droga wiedzie na Północ, tam, gdzie ona jest tiguaq.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]