[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tego wieczoru Nicholas miał dostać nazwiska konspiratorów. Madame Bellaire myślała, że
uciek¬nie z niÄ… do Ameryki, ale on zamierzaÅ‚ jedynie prze¬prowadzić jÄ… bezpiecznie przez granicÄ™.
- Biedna kobieta.
- Dopuściła się podwójnej zdrady, a poza tym to dziwka - oburzył się Peter, przepraszając
jednocze¬Å›nie za jÄ™zyk.
Eleonora nie zwracaÅ‚a na niego uwagi, pochÅ‚oniÄ™¬ta rozmyÅ›laniem o historii, którÄ… przed chwilÄ…
usÅ‚y¬szaÅ‚a.
- Chcesz powiedzieć, że Nicholas me należał do spisku? Ale ze mnie idiotka!
- Należał do spisku? Chyba nie myślałaś, że ... O mój Boże!
- SÄ…dziÅ‚am, że tkwiÅ‚ w tym po uszy. PerÅ‚y! _ krzyk¬nęła przestraszona. - Co on sobie pomyÅ›li? A
zresz¬tÄ…, nieważne. PoszedÅ‚ do niej i co potem? ZażądaÅ‚a dowodu, że kocha tylko jÄ…. Wszystko
widziaÅ‚a i sÅ‚y¬szaÅ‚a!
Oczy jej błyszczały i zaczęła się śmiać, wprawiając tym w osłupienie obu mężCzyzn.
- Dobrze siÄ™ czujesz, Eleonoro?
- Już wszystko rozumiem! Tak jak przypuszczałam, trzymano nas w domu madame BeIIaire. Potem
przy¬szedÅ‚ Nicholas i zrobiÅ‚ mi strasznÄ… awanturÄ™. ByÅ‚ chamski, obrażaÅ‚ mnie, krzyczaÅ‚. To do
niego niepo¬dobne. Jak ja go wtedy nienawidziÅ‚am - wyznaÅ‚a z uÅ›miechem. - Ale na koniec
powiedziaÅ‚ coÅ› dziwne¬go. ZarzuciÅ‚ mi, że zawsze urzÄ…dzam mu sceny i za¬mÄ™czam go swojÄ…
osobÄ…, co zupeÅ‚nie mija siÄ™ z praw¬dÄ…. Pózniej próbowaÅ‚ mnie udusić.
- Co?! - krzyknęli jednocześnie.
- Na niby, choć Amy mogła tak nie pomyśleć. Złapał mnie mocno za szyję i zaczął delikatnie
łaskotać po karku. Zorientowałam się, że odgrywa to wszystko przede mną, nie wiedziałam tylko
dlaczego. Dopiero teraz przyszło mi na myśl, że madame nas podglądała, a Nicholas musiał ją
przekonać o swoim uczuciu.
- Ale żeby potraktować cię w ten sposób - oburzył się Peter.
- Widocznie nie miał wyboru - ujęła się za mężem Eleonora. - Wolał mnie sponiewierać, niż ujrzeć
martwą. Wątpię, aby madame miała jakiekolwiek skrupuły. Zastanawiam się, co zrobi, kiedy dowie
się, że została oszukana.
- Nic. Do tego czasu sprawy posunÄ… siÄ™ tak dale¬ko, że bÄ™dzie już tylko myÅ›laÅ‚a o ucieczce z kraju.
¬Francis wyjÄ…Å‚ zegarek z kieszonki. - Minęła jedena¬sta. NiedÅ‚ugo powinniÅ›my dostać wiadomoÅ›ci.
A ty, Eleonoro, powinnaś pójść spać.
- MyÅ›lisz, że mogÅ‚abym zasnąć? Umieram z gÅ‚o¬du. Zjecie coÅ› ze mnÄ…?
Po chwili wszyscy troje zajadali kanapki, spoglÄ…da¬jÄ…c raz po raz na zegar. Nie upÅ‚ynęło dużo
czasu, gdy w drzwiach pojawił się markiz.
- Co się dzieje, Luc? - spytał lord Middlethorpe.
- Nie bardzo wiem. Wszystko w porzÄ…dku, Eleonoro?
- Tak - odparÅ‚a zniecierpliwiona. - Gdzie jest Ni¬cholas?
- U madame Bellaire. Zdążył mnie tylko poprosić , żeby tu przyszedł i cię przeprosił. Nie
powiedzial za co.
- Nieistotne. Dlaczego ciÄ…gle tam jest?
- Nie wiem. Mieliśmy spędzić u niej miły wieczór, udając że świetnie się bawimy. Co, przyznam
szczerze - uśmiechnął się szeroko - nie było znowu takie trudne. W każdym razie Nicholas zszedł
do nas, wręczył mi kopertę, którą mieliśmy zanieść Melchamowi i kazał nam wszystkim wyjść.
UdaÅ‚o mu siÄ™ w koÅ„¬cu zdobyć te listy - dodaÅ‚ wesoÅ‚o. - UciekÅ‚yÅ›cie?
- Nie, wypuścili nas. Madame Bellaire kazała nas uprowadzić, bo widocznie nie ufała Nicholasowi.
Po¬dejrzewam, że próbujÄ… teraz wydostać siÄ™ z kraju. Kiedy mogÄ™ siÄ™ go spodziewać w domu?
- Jutro. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem¬odrzekÅ‚ Lucien, marszczÄ…c brwi. - Nie chciaÅ‚bym
mieć do czynienia z tą kobietą.
- Przypuszczam, że dla niego to sprawa honoru.
- W niektórych sytuacjach ... - zaczął, ale zmienił temat i powiedział: - Nie rozumiem jednego ...
- Francis ci wyjaśni - przerwała mu Eleonora z poczuciem ogromnej ulgi. Teraz wszystko zmierza
ku szczęśliwemu rozwiązaniu.
- Teraz dopiero czujÄ™ zmÄ™czenie - oznajmiÅ‚a. ¬MogÄ™ już spokojnie pójść spać. Dobranoc. DziÄ™kujÄ™
za wszystko.
Jutro Nicholas wróci do domu i wszystko siÄ™ uÅ‚o¬Å¼y. PojadÄ… do Somerset i wreszcie bÄ™dÄ…
szczęśliwi. Eleonora rozmyÅ›laÅ‚a o malujÄ…cej siÄ™ w jasnych bar¬wach przyszÅ‚oÅ›ci i nawet nie
zauważyła, kiedy zasnęła.
*
Nicholas siedziaÅ‚ na eleganckim krzeÅ›le w budu¬arze madame Bellaire i sÄ…czyÅ‚ wyÅ›mienite porto.
Francuzka, jak zwykle uwodzicielsko piÄ™kna, siedzia¬Å‚a nieopodaL Prócz nich w pokoju
znajdowało się trzech mężczyzn, którzy stali, mierząc z pistoletów
w głowę Nicholasa.
_ Mam uwierzyć, że ukartowałaś to wszystko, aby wyrównać ze mną rachunki? - spytał z
rozbawie¬niem, choć wcale nie byÅ‚o mu do Å›miechu.
_ To tylko jeden z celów, mon ami.
_ Chcesz mi wmówić, że ten spisek nie istnieje, że to nieprawda? Wiedzą o nim rządy co najmniej
czterech państw.
_ Oczywiście, że istnieje. Jak na typowego mężczyznę przystało, nie doceniasz kobiet. Miałam o
tobie lepsze zdanie. Potrafię trzymać kilka srok za ogon, mój drogi. A spisek, owszem, istnieje, ale
to ... jak wy to mówicie ... oszustwo.
_ Mogłabyś to wyjaśnić? - poprosił, nadal spokojnie sącząc wino.
_ Z przyjemnością. Upadek naszego drogiego Napoleona przysporzył mi wielu kłopotów, ponieważ
trzon mojej klienteli stanowili jego najlepsi oficerowie i doradcy. Myślałam, tak jak wszyscy, że
Bonaparte podpisze porozumienie w Chatillon. Wprawdzie osÅ‚a¬biÅ‚oby to pozycjÄ™ Francji, ale do
wszystkiego można się przyzwyczaić. Niestety, wybrał wojnę i własną klęskę" To szaleniec.
Ponieważ pod rzÄ…dami Burbonów mój interes nie prosperowaÅ‚by tak jak dawniej, postanowi¬Å‚am
spróbować szczęścia w Nowym Zwiecie. Do tego potrzebne były fundusze. - Przerwała, i jak na
dobrÄ… gospodyniÄ™ przystaÅ‚o, ponownie napeÅ‚niÅ‚a jego kieli¬szek. PodziÄ™kowaÅ‚ skinieniem gÅ‚owy.
Najgorsze, że nie znał jej prawdziwych uczuć. Nie musiał się już wcielać w rolę wiernego
kochanka, ale gotów byÅ‚ udawać, jeÅ›li od tego miaÅ‚o zależeć jego życie. - Atrament na pod¬pisanej
przez Napoleona abdykacji dobrze jeszcze nie wysechł, a pewien mój dobry znajomy z Paryża już
za¬czÄ…Å‚ zabiegać o przywrócenie mu wÅ‚adzy - kontynu¬owaÅ‚a. - Biedny Gaston myÅ›laÅ‚, że ludzie
szybko znie¬chÄ™cÄ… siÄ™ do miÅ‚oÅ›ciwie panujÄ…cego nam Ludwika i za¬Å¼Ä…dajÄ… powrotu cesarza. Cóż -
wzruszyła ramionami _ głupich nie sieją. Ale kiedy zobaczyłam, ilu pomysł Gastona ma
zwolenników, pomyślałam, że mogłabym na tym skorzystać. - Wstała i przeszła się po pokoju,
rozsiewając wokół mocną woń perfum. - Chciwość jest wspaniała, Nicky! Chciwość zgubiła
niejednego m꿬czyznÄ™" Nawet nie wiesz, ilu Niemców, Hiszpanów, a nawet Anglików obawia siÄ™
koÅ„ca wojny i Napole¬ona. BojÄ… siÄ™, że mogÄ… na tym stracić. SpoÅ›ród nich re¬krutujÄ… siÄ™
członkowie tajnej organizacji, którą udało mi się sprytnie założyć. - Spojrzała na niego z
przebie¬gÅ‚ym uÅ›miechem. - Mężczyzni uwielbiajÄ… tajne stowa¬rzyszenia, prawda, Nicky?
ZwÅ‚aszcza jeÅ›li mogÄ… zaba¬wić siÄ™ w szpiegów ...
TrafiÅ‚a w samo sedno. Dobry Boże, jakim byÅ‚ gÅ‚up¬cem.
Teresa rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ i przestaÅ‚a gÅ‚askać go po po¬liczku.
- Dość powiedzieć, że każdy z nich wpÅ‚aciÅ‚ odpo¬wiedniÄ… sumkÄ™, otrzymujÄ…c w zamian pakiet
tajem¬nic, tajnych kodów, haseÅ‚ i symboli. DajÄ™ ludziom to, na co zasÅ‚ugujÄ….
Za wszelką cenę starał się zachować spokój, ale najwidoczniej dostrzegła błysk gniewu w jego
oczach, bo odsunęła się od niego ze śmiechem.
- Nie skąpią grosza, a cała pula trafia do mnie.
Uzbierało się tego jakieś sto tysięcy funtów, myślę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]