[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znaczy, że jego ofiara wyglądała mi na jadalną. Nie gustuję w stworzeniach o pięćdziesięciu
zaciskających się naraz odnóżach. Co nie znaczy, że nie zjadłbym teraz czegoś bardziej
cywilizowanego.
Travis zerknÄ…Å‚ na Ashe a i zaabsorbowanego Renfry ego.
 Wygląda na to, że jeśli mamy dziś cokolwiek zjeść, to ty i ja musimy się tym zająć. Oni
znalezli nagranie pokazujące wnętrze płyty sterowniczej.
 Noooo, to już niezle!  Ross wdrapał się cały do sterówki i spojrzał nad ramieniem Ashe a
na niewielki ekran.  Powiedziałbym, że bardziej przypomina mi to plany zaprojektowanej przez
złośliwego gnoma czteropasmowej autostrady  stwierdził zgryzliwie.  Lepiej jednak pójdę
poszukać puszki z pieczenia.
Renfry i Ashe zostali siłą odciągnięci od czytnika i zjedli posiłek w roztargnieniu cechującym
ludzi, którzy myślami są zupełnie gdzie indziej. Gdy skończyli jeść i wrócili do sterówki, Ross
wyprostował się i spojrzał na Travisa.
 Co byś powiedział na małą wycieczkę na własną rękę?  spytał z obojętnością, która
obudziła podejrzliwość Apacza.
 W którą stronę?
 Do tego lejkowatego domku. Pamiętasz& przedni korytarz jest zarzucony różnymi sprzętami,
jak gdyby mieszkańcy chcieli się wyprowadzić, ale w pośpiechu musieli zostawić bagaż?
Chciałbym się mu przyjrzeć.
 Jeśli dobrze pamiętam, jest tam też dosyć solidna krata w wejściu  przypomniał mu Travis.
 Mam sposób, żeby ją ominąć. Chodz. Sposób, w jaki Ross chciał obejść zagrodzone drzwi,
był dziecinnie prosty. Jeden z krajowców podleciał do okna na pierwszym piętrze, trzymając w
dłoniach zwój linki ze statku. Zagrodziła mu drogę okiennica zasłaniająca okno, ale za pomocą
włóczni zdołał podważyć mocującą sztabę i po chwili lina przywiązana do zawiasu okiennicy
zwisła wzdłuż ściany budowli w jawnym zaproszeniu do wspinaczki.
Galeryjka, na którą się w ten sposób dostali, nosiła wiele śladów pospiesznej ewakuacji.
Porwane strzępy delikatnej siateczki, rozpadające się w proch po dotknięciu, wciąż zwisały ze
ścian. Stały tam również meble o dziwnych kształtach, teraz pokryte całunem kurzu. Na zakurzonej
podłodze widniały gdzieniegdzie jakieś ślady, na widok których Skrzydlaty silniej ściskał włócznię
i, z oczami utkwionymi w przyglądających mu się Ziemianach, energicznie pchał ostrzem swojej
broni w te ślady, jakby atakował przeciwnika.
Następne gniazdo łasic? W panującym w budowli półmroku Travis przyjrzał się owym śladom i
uznał, że nie. Zlady zadziwiająco przypominały odciski ludzkich stóp. W jego umyśle pojawiła się
wizja jednego z dawnych władców tego świata, żyjącego wciąż i dzielącego swą samotność z tym
miejscem.
Tutaj po raz pierwszy ujrzeli schody, chociaż ich stopnie były tak wąskie i tak stromo ułożone,
jak gdyby miały uzmysłowić Ziemianom, że wybudowane zostały dla istot o innych kształtach niż
oni. Ross pierwszy ruszył w dół, szukając hallu, który widzieli przez kratę, ale jego pasję odkrywcy
mocno hamowało przeczucie czającego się gdzieś niebezpieczeństwa.
Travis pociągnął nosem. W powietrzu unosił się słaby, nieprzyjemny zapach, różny jednak od
woni kurzu i starości, rozkładających się liści naniesionych wiatrem do wnętrza budynku; był to
zapach legowiska jakiegoś małego zwierzęcia. Wydał się on Travisowi znajomy.
Odór legowiska łasicy? Raczej nie. Ten zapach nie był tak ostry i świdrujący w nosie jak fetor
panujący w czerwonym budynku, który te stworzenia zajęły na swe gniazdo. Nie była to również
obca, chociaż nie tak przykra woń siedziby Skrzydlatych.
Zauważył, że szczelina w twarzy ich towarzysza, pełniąca rolę nosa, rozszerzyła się, a głęboko
osadzone oczy błyszczały, omiatając spojrzeniem otoczenie. Nie po raz pierwszy Apacz żałował, że
nie znajÄ… sposobu szybkiego porozumiewania siÄ™ z tubylcami. Ziemianie nie byli w stanie
naśladować pomruków składających się na mowę krajowców, ci zaś, pomimo wielokrotnie
ponawianych prób, nie wydawali, się zdolni do wymówienia jakiegokolwiek ludzkiego słowa.
Wnętrze budynku było pogrążone w półmroku, choć do hallu, do którego zeszli, wpadało nieco
więcej światła przez przegrodzone kratą drzwi. Ross ostrożnie obszedł stos pudełek i oparł lewą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl