[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To z kim masz walczyć?
Z jakimś wielkoludem, Aondo. Podobno jest większy ode mnie.
Każą ci bić się z małpą?
Małpa na pewno by przegrała rzekł Conan. Przypomnieli sobie oboje o jego dawnych
bitwach z niezwykłymi przeciwnikami, ale Valeria nie znalazła w tym żadnej pociechy.
Potrzebowała pewności, że nawet gdyby Conan przegrał, ona nie zostanie na łasce Ichiribu.
Zrozumiała jednak, że takiej pewności nie zdobędzie.
Pocieszała ją myśl, że ów Aondo nie zdoła pokonać Cymeryjczyka w uczciwej walce. Co
można zrobić, żeby ta walka pozostała uczciwa? Gdy uświadomiła sobie, że bardzo niewiele,
deszcz zmył z niej resztki spokoju. Po cichu przeklęła szaloną myśl, która kazała jej skierować
się na południe po ucieczce z fortu. Kiedy następnym razem ucieknie z niechcianych objęć,
rozejrzy się, dokąd idzie. Będzie uważać, żeby nie skończyć w kraju, którego języka, praw ani
tradycji nie zna& i gdzie będzie na łasce cudzej wiedzy!
Ryku nie widział Najwyższego Kapłana wśród ósemki, która próbowała zwabić %7ływy Wiatr
do kuli, mimo to kapłan zdradzał oznaki ogromnego zmęczenia i ciężko opierał się na swojej
złoconej lasce. Oczy, zapatrzone w leżącą na podłodze lwią skórę, wyglądały pusto, jakby
były niewidome, albo jakby widziały coś, czego nawet Ludzie Bogowie nie powinni widzieć.
Jak obyczaj nakazywał Cichemu Bratu, Ryku leżał przed kapłanem twarzą do ziemi. Leżał
tak, aż chłód kamiennej posadzki przeniknął jego członki i sięgnął serca. Może to tylko
złudzenie, ale skała wydawała się zimniejsza niż zwykle. Jakby %7ływy Wiatr wyssał z niej całe
ziemskie ciepło.
Dobrze, że twarz miał tuż przy ziemi, kiedy ta myśl przeszła mu przez głowę.
Powstań, Ryku.
Ryku nie mógł podnieść się od razu, bo zesztywniał z zimna. Jednak starał się wstać nie
tracąc równowagi ani godności.
Wezwałem cię tu, ponieważ Kapłani %7ływego Wiatru potrzebują cię.
To honor, o jakim nie śmiałem marzyć&
Kapłan podniósł rękę. Ryku zauważył, że była chudsza i bledsza niż kiedy ostatnio go
widział. Mocniej też drżała.
Zachowaj swoją pokorę. Nie jesteś obcy Chabano, Najwyższemu Wodzowi
Kwanyjczyków. To nie było pytanie.
Ryku dostrzegł, że nadarza się okazja, ale też niebezpieczeństwo. Uznał, że lepiej będzie
powściągnąć język.
Czy przyrzekłeś mu coś w imieniu kapłanów? To już było pytanie, które wymagało
odpowiedzi.
Nie, panie. Co było prawdą, jako że Ryku nie był idiotą.
Czy uwierzy ci, jeżeli teraz przyrzekniesz?
Ryku zmieszał się, co nie było udawane.
Co mam przyrzec? Chabano nie jest głupcem, czego nie muszę ci mówić, Najwyższy
Kapłanie.
O tak, nie trzeba mi przypominać czegoś, co i tak wiem. Możesz mu przyrzec w moim
imieniu część tego, o co prosił, a czego nie otrzymał.
Co ma nam dać w zamian?
Nie bÄ…dz bezczelny, Ryku.
Mówię tak, by przypomnieć ci o charakterze Chabano, Mistrzu. Jest zuchwały jak
lampart, który zakrada się do zagrody z bydłem, by oderwać nowo narodzone cielę od
matczynego łona. Zawsze tak postępuje, kiedy chce coś zdobyć.
Gdybym sądził, że Chabano ma władzę nad duchami, pomyślałbym, że uczynił cię swym
sługą. Zachowujesz się, jakbyś śpiewał hymn pochwalny.
Ryku zamilkł. Staruch mógłby przestać mówić zagadkami.
Gdyby Chabano miał władzę nad duchami, sam zrobiłby większość tego, o co nas prosił
w przeszłości. Zatem nie wątpię, że twoje słowa są prawdą, którą nosisz w sercu.
%7ładen człowiek nie może mówić inaczej, Mistrzu. Spojrzenie, jakim kapłan obdarzył
Ryku, przypomniało mu, że Chabano nie był jedynym człowiekiem zdolnym bez podnoszenia
głosu stłumić nieposłuszeństwo i przepełnić nielojalnych ludzi strachem. Miał ochotę znów
paść na twarz.
Najwyższy Kapłan skrzyżował ręce na wiszącym na jego szyi medalionie z brązu.
Możesz iść do Chabano, Cichy Bracie Ryku. Obiecasz mu naszą pomoc i poprosisz, by
powiedział nam, kto przybył do Ichiribu.
Może zdobywcy Xuchotl?
Po minie kapłana Ryku poznał, że lepiej o tym głośno nie mówić. Zrobił pokorną minę.
Mamy swoje sposoby, by się tego dowiedzieć ciągnął kapłan. Lecz gdybyśmy ich
użyli, ci, którzy władają magią, odkryliby to. Poznaliby naszą moc i stali się dla nas
śmiertelnym zagrożeniem. Oczy, które widzą i uszy, które słyszą bez magii, nie wysyłają
ostrzeżenia. Tymi włada Chabano.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]