[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przystojny lekarz, Daniel Sanders, który właśnie poprosił ją o rękę.
- Oboje zakochaliśmy się we właściwych osobach we właściwym czasie - powie-
działa do Tahlii, gdy ta po weselnym przyjęciu wsiadała do samochodu.
Tahlia obawiała się spotkania z Meliną, ale jej szwagierka szczerze wyznała, że za
całe nieszczęście wini jedynie swojego byłego męża.
- Myślisz, że Daniel spodobał się Thanosowi? - spytała z niepokojem, zanim Tahlia
wsiadła do samochodu.
- Na pewno! - zapewniła Tahlia. - Szkoda, że nie mogę być twoją druhną. Za pół
roku będę wyglądać jak wieloryb.
Gdy wsiadła do limuzyny, Thanos spytał:
- O czym tak szeptałyście z Meliną?
- Chciała wiedzieć, czy polubiłeś Daniela - odparła, machając przez szybę rodzi-
com.
- Myślę, że będzie z nim szczęśliwa - powiedział Thanos i pocałował żonę w rękę.
- Ja na pewno zrobię wszystko, żeby ciebie uszczęśliwić.
Miesiąc miodowy spędzili na Karaibach, a następnie pojechali do Aten, gdzie Tha-
nos miał piękną willę.
- Wcale nie wyglądasz jak wieloryb - zapewniał Tahlię, gdy zbliżał się termin po-
rodu. - Jesteś piękna nawet w ciąży. Kocham cię coraz bardziej.
Wreszcie nadszedł dzień rozwiązania i urodził im się syn. Nazwali go Petros. Kie-
dy Tahlia przytuliła do piersi noworodka, Thanos pochylił się nad nią i wyszeptał:
- Nigdy więcej nie będziesz tak cierpiała. Gdybym wiedział, przez co będziesz mu-
siała przejść, nie zgodziłbym się na dziecko. Szkoda, że nie mogłem cię zastąpić.
- Nie było tak zle. - Tahlia uśmiechnęła się słabo.
R
L
T
Patrząc na syna, niemal zapomniała o ciężkim porodzie.
- Kiedy byłam mała, marzyłam o rodzeństwie. Nie chcę, żeby Petros wychowywał
się sam. Trójka dzieci mi wystarczy. Co ty na to?
Thanos odgarnął mokry kosmyk włosów z jej twarzy.
- Jeśli zechcesz, możemy mieć tuzin dzieciaków, ale na razie mamy Petrosa i
cieszmy się z tego. Nie śmiem prosić cię o więcej. Jesteś dla mnie wszystkim.
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]