[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Cholera jasna. Wcale nie uważam, że jesteś stara. Ale myślę, że
jeszcze się nie otrząsnęłaś po śmierci taty. Mam prawo się martwić, że się
w coÅ› pakujesz...
- Pracuję w swoim zawodzie, w małym szpitaliku, w którym jestem
naprawdÄ™ potrzebna. To nazywasz pakowaniem siÄ™ w coÅ›, w co nie powin-
nam? - Zniecierpliwiona potrząsnęła głową. - Wiem, że dobrze mi życzysz,
ale to moje życie, a ja nigdy nie podejmuję decyzji pochopnie. Chcę być z
Dymitrem. - Jej głos nabrał przedziwnej łagodności. - A Dymitr chce być
ze mnÄ….
S
R
- I z twoimi pieniędzmi - żachnął się.
- Wiesz co, Michael? Wracaj do domu. Zacznij żyć własnym życiem,
zamiast interesować się moim, bo podjęłam decyzję i jej nie zmienię. Do-
ceniam twoją troskę, ale to nie znaczy, że masz prawo mieszać się w moje
sprawy. - Wstała i pocałowała go w czoło. - Jesteś świetnym lekarzem, ale
nie samą pracą człowiek żyje.
- Ognista kobieta - zauważył Dymitr, wchodząc do sali parę chwil po
wyjściu Maggie. - Zupełnie jak Alek. Uparta, pomysłowa, z pasją.
- Zaczynałem wątpić, czy kiedykolwiek się poznamy - odparł Michael
sztywno.
- Gdyby twoja matka postawiła na swoim, to nie mielibyśmy okazji
porozmawiać. A Alek tylko by jej przyklasnęła. Nasze panie spiskują, że-
byśmy się nie poznali. Ale to było nieuniknione. Będę odtąd w życiu Mag-
gie, a więc pośrednio i w twoim.
- Jako ten, na kogo moja matka wypisuje wszystkie czeki.
- Owszem, ale zapewniam cię, że jest inaczej, niż myślisz.
- Jakbym słyszał Alek. Powtarza mi, że jest inaczej, niż myślę, ale nie
raczy mi powiedzieć jak. Mam prawo uważać, że pan wykorzystuje moją
matkÄ™.
- Próbujesz ją chronić jak każdy dobry syn.
- Widać nie dość dobry, skoro chce, żebym stąd wyjechał.
- A ja proszę, żebyś został. Michael szczerze się zdziwił.
- Po co? - spytał, podejrzliwie mrużąc oczy. - Czemu akurat pan o to
prosi?
S
R
- Nie chcę wchodzić między ciebie a twoją matkę. Moim zdaniem
oboje potrzebujecie czasu, żeby rozwiązać swoje problemy.
- Pan jest moim jedynym problemem.
- Twoim jedynym problemem jest to, że twoja matka próbuje żyć
własnym życiem. Po śmierci żony przez długi czas nie zrobiłem nic. Nie
chciałem niczego zmieniać, ale było coś, co nie pozwoliło mi zamknąć się
w sobie. A właściwie ktoś. Więc wróciłem do życia. Nie było łatwo, bo
straciłem kogoś, kogo kochałem całe lata, twoja matka wie, jak to jest, ale
miałem szczęście, bo została mi Alek. Maggie na szczęście ma ciebie. Ale
wspierać kogoś a próbować kimś zawładnąć to dwie różne rzeczy. Wiem,
że robisz to z miłości i jestem przekonany, że jeśli dostatecznie długo bę-
dziesz ją przekonywał, złamie się i wyjedzie z tobą. Być może dla ciebie
tak byłoby najlepiej, ale czy byłoby to najlepsze dla twojej matki?
Michael próbował wzbudzić w sobie nienawiść do Dymitra, jednak już
zaczynał go lubić. Rozumiał, co matka w nim widzi: spostrzegawczego,
ciepłego i szczerego do bólu człowieka.
- Pożyjemy, zobaczymy - odparł w końcu.
- Ze względu na Maggie i na Alek mam nadzieję, że jakoś się doga-
damy.
- A co Alek ma tu do rzeczy?
- Kochasz jÄ….
- Skąd taki pomysł? - spytał Michael, nie wiedząc, jak zareagować.
- Spędziłeś z nią trochę czasu. Jest piękna, inteligentna, utalentowana.
- Dymitr zaśmiał się. - Ty za to wyglądasz mizernie. Co to może być, jeśli
nie miłość?
S
R
- Trzy dni. To za krótko na miłość. Zresztą nawet gdybym się w niej
zakochał, niczego by to nie zmieniło. Alek mnie nie pokocha. Nie chce się
z nikim wiązać i tak steruje swoim życiem, aby to jej nie groziło.
- Może i masz rację. Ale to, co naprawdę cenne, nigdy łatwo nie przy-
chodzi. - Uśmiechnął się serdecznie. - Alek bardzo mnie kocha, ale wiedz,
że latami pracowałem na jej uczucie. Trwało to bardzo długo, ale warto
było czekać. Zrozumiałem to, kiedy pierwszy raz wdrapała mi się na kola-
na. Alek nie ma łatwego charakteru, Michael, ale warto na nią czekać, choć
nie sądzę, żebyś musiał czekać długo. - Stanął w drzwiach i dodał jeszcze: -
Gdybyś przypadkiem postanowił wypisać się stąd na własne życzenie, ra-
dziłbym ci iść prosto do przytulnego małego domku przy drodze. Mieszka
tam pewna ognista rosyjska lekarka, o którą warto powalczyć.
- Obawiam się, że w tym przytulnym domku natychmiast zaczęłoby
zionąć lodem.
- Nawet lód można stopić, jeśli jest się cierpliwym.
Zaledwie w korytarzu ucichły kroki Dymitra, Michael zerwał się z
łóżka, ubrał się i pobiegł do najbliższego wyjścia. Alek udaje, że go nie
zauważa, matka się na niego złości, Dymitr daje dobre rady. W normalnej
sytuacji wskoczyłby do dżipa i wyjechał stąd, aż by się kurzyło, a tych troje
pozostawił samym sobie.
Jednak coś mu nie pozwalało: wspomnienie krótkiej rozmowy w sa-
molocie, przebłysk prawdziwej Alek i już wiedział, czego chce. Pierwszy
raz w życiu.
S
R
- Tylko proszę mi się nie przyzwyczajać do takiego wiktu - oznajmiła
Alek, stawiajÄ…c na ziemi blaszane miski.
Psi obiad składał się z mieszanki najróżniejszych smakołyków, które
trafiały do zamrażalnika z przeznaczeniem na szybką" kolację, i które po-
tem podgrzewała w wielkim garnku. Psy przymilały się do niej i lizały ją
po rękach.
- Nie wszystkim psom jest tak dobrze - oznajmiła, głaszcząc swoje
zwierzaki.
- Znam ludzi, którzy jedzą gorzej - zauważył Michael, stając w tylnych
drzwiach jej domu.
- Myślałam, że zatrzymają cię na noc w szpitalu.
- A ja myślałem, że do mnie przyjdziesz. Czekałem.
- Byłam zajęta.
- To dobrze, bo dzięki temu mogłem porozmawiać z Dymitrem. Cał-
kiem miły gość.
Spojrzała na niego z ukosa.
- I obeszło się bez rękoczynów? Twoje szczęście, bo Dymitr spokojnie
by sobie z tobą poradził. Niedawno, oberwałeś, więc może się nad tobą
ulitował - powiedziała lekkim tonem, zaskoczona jego poważną miną. -
Więc zmieniłeś o nim zdanie?
- Być może. Z matką też rozmawiałem, a przynajmniej próbowałem.
Ale powiedziała mi tylko, że to nie moja sprawa.
- To samo usłyszałam od Dymitra. I w moim poczuciu to zamyka
kwestiÄ™.
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]