[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spędzą ją tylko we dwoje, nie licząc kotów, szczura Pana Serka, świnek morskich oraz kilkuset rybek.
Wcześniej Mitch pojechał do siebie, wykąpał się, przebrał i wrócił z pysznymi włoskimi potrawami.
W tym czasie Vanessa wzięła prysznic i włożyła wojskowe spodnie oraz podkoszulek z napisem
Kocham Sydney".
Teraz, syci i zadowoleni, leżeli przytuleni i obserwowali śpiące koty. A przynajmniej Vanessa się im
przyglądała, gdyż Mitchell był bardziej zainteresowany pieszczeniem jej szyi. Objęła go mocniej.
Pomyślała o czeku. Powinna poinformować Mitcha, że nie potrzebuje już kredytu, jednak dar ciotki
był tak oszałamiająco wielki, że Vanessa wolała jeszcze zaczekać, by się z tym
NOC W REZYDENCJI
95
oswoić. Poza tym nie chciała burzyć uroku chwili rozmową o pieniądzach i sklepie.
- Ciotka McKenzie zaopiekowała się mną po śmierci rodziców - powiedziała tylko. - Zginęli w
katastrofie lotniczej, gdy miałam sześć miesięcy.
- Och, tak mi przykro - powiedział szczerze poruszony. - To straszne nie znać swoich rodziców.
Zawsze musi boleć...
- Tak, Mitch... RekompensujÄ™ to sobie, znajdujÄ…c domy dla innych istot.
- Założę się, że pewnego dnia dokonasz jeszcze większych rzeczy.
- Dlaczego tak myślisz? - spytała zdziwiona.
- Może rzuciłaś na mnie urok - rzekł z uśmiechem.
- Jak syrena na żeglarza?
Nadal się uśmiechał, choć zarazem leciutko zmarszczył brwi.
- Czy powinienem uważać na niebezpieczne skały?
W tym momencie z kosza dobiegło ciche miauknięcie. Unieśli się na łokciach, lecz kocia rodzinka
wtulona w siebie słodko spała.
- Widocznie któremuś z nich coś się przyśniło - powiedziała z uśmiechem Vanessa.
- Skoro dzieci już śpią, dorośli mają wreszcie
96
ROBYN GRADY
czas dla siebie. - Pocałował ją w sposób przyprawiający o mocne bicie serca.
- Ty też lubisz pomagać innym - stwierdziła po chwili.
- Masz na myśli te kocięta? - Roześmiał się. - To nic takiego.
- Przeciwnie. I z pewnością kochasz swoją pracę.
Wolałby akurat teraz nie rozmawiać o sprawach zawodowych, niemniej odpowiedział:
- Za niespełna dwa tygodnie prawdopodobnie zostanę prezesem banku.
- Wspaniale, gratulujÄ™!
- To jeszcze nic pewnego. Jest ktoś, kto może zawetować mój awans.
- Twój wróg?
- Garret Jeffson był bliskim przyjacielem mojego ojca.
- Więc w czym problem?
- Zgodnie z testamentem ojca Garret ma podjąć ostateczną decyzję, czy sprostam kierowaniu rodzinną
firmą, a ostatnio zirytował się na mnie, ponieważ ośmieliłem się mieć prywatne życie. - W zamyśleniu
przeczesał palcami włosy. - Praca jest dla mnie wszystkim, lecz dziś chcę o niej zapomnieć i myśleć
tylko o tobie. - Oczy mu rozbłysły. - W sobotni
NOC W REZYDENCJI
97
wieczór mam wziąć udział w imprezie na cele dobroczynne. Pójdziesz ze mną? Przygryzła wargę.
- Jak rozumiem, obowiÄ…zujÄ… stroje wieczorowe?
- Naturalnie.
- Akurat na takie okazje moja szafa nie ma nic do zaoferowania.
- Więc coś kupimy.
- Koniec świata! - Przycisnęła dłoń do serca. - Facet, który lubi chodzić na zakupy!
- Kiedyś trzeba zacząć. A skoro mowa o ubraniu... - Odchylił elastyczny pasek jej spodni, wsunął dłoń
do środka i zaczął ją pieścić.
- Naprawdę, nie powinieneś tego robić...
- mruknęła już podniecona.
- Mam nadzieję, że mówisz o zakupach.
- Pocałował ją w szyję.
- Jasne, że o zakupach... - Przymknęła oczy, upajała się pieszczotami Mitcha. - To jedna z tych chwil,
które chciałabym zapamiętać na zawsze - szepnęła.
- Zapamiętajmy ją oboje, Vanesso. Zapamiętamy...
Gdy obudziła się o świcie, zobaczyła, że Mitch wpatruje się w nią z leniwym uśmiechem.
98
ROBYN GRADY
Od strony kosza dochodziły odgłosy wylizywania kociąt przez matkę i skrobania pazurków.
Vanessa wspomniała cudowne godziny, które przeżyli w nocy. Przeciągnęła się i zarzuciła Mitchowi
ramiona na szyjÄ™.
- Niestety, Avygląda na to, że cały świat się już obudził - pożaliła się.
Pragnęłaby spędzić cały dzień w łóżku z Mitchem, lecz czekały ją ważne sprawy, przede wszystkim
zrealizowanie czeku.
Odsunęła kołdrę, wstała i nastawiła czajnik, potem włożyła dżinsy i podkoszulek.
- Jakie masz plany na dzisiaj? - zapytał Mitch.
- Mam dość wypełniony dzień.
- Więc postaraj się znalezć czas, aby sprawdzić swoje konto bankowe. - Też podniósł się z łóżka.
Przetarła oczy i ziewnęła. O czym on mówi? Czyżby dowiedział się o czeku?
- Po co?
- Wczoraj zaaprobowałem twoje podanie o pożyczkę.
Vanessie na moment odebrało mowę.
- Zaraz... przecież niczego jeszcze nie podpisałam.
- Wszystko już załatwione. - Przyjrzał się jej uważnie. - Sądziłem, że będziesz szczęśliwa.
NOC W REZYDENCJI
99
- Jestem... tylko że to tak nagle.
- Wieczorem sfinalizujemy niezbędne formalności i do poniedziałku wszystko będzie gotowe.
Boże, nie! - pomyślała.
- Nie wiem... po prostu nie wiem, co powiedzieć.
Mitch zachichotał.
- Powiedz: Dziękuję", a ja odpowiem: Nie ma za co".
Z tych wszystkich emocji aż musiała przysiąść na krześle.
- Przepraszam, jestem jeszcze na wpół śpiąca.
ObjÄ…Å‚ jÄ….
- Tej nocy też się nie wyśpisz, obiecuję. - Pocałował ją. - Więc zdrzemnij się jeszcze choćby z
godzinkę, póki masz okazję. I przykaż tym kotom, żeby zachowywały się grzecznie, dopóki nie
wrócę. - Znów ją pocałował i ruszył do drzwi. - Zadzwonię do ciebie.
Po jego wyjściu Vanessa zaparzyła sobie mocną kawę. Pomyślała, że Mitch zadał sobie tyle trudu i
załatwił dla niej kredyt w ekspresowym tempie. Kto mógł przewidzieć, że wydarzy się cud i z nieba
spadnie jej milion dolarów?
Wolała nie wspominać Mitchowi, iż nie
100
ROBYN GRADY
potrzebuje już pożyczki, dopóki nie upewni się, że czek na pewno ma pokrycie. Oczywiście ciotka
świętych mogłaby uczyć cnoty rzetelności i uczciwości, ale... Ale milion dolarów?!
Usłyszała głośne miauczenie. To kocięta gramoliły się z kosza.
- Może któreś z was chce mi poradzić, jak powinnam postąpić?
Przytuliła do piersi kolejno wszystkie, zanim wreszcie podjęła decyzję. Miała nadzieję, że słuszną.
ROZDZIAA SIÓDMY
W życiu Mitchella Stuarta wszystko układało się coraz lepiej.
Po wyjściu od Vanessy wskoczył w samochód i odwiedził paru zaprzyjaznionych pośredników
nieruchomości, aby wybrać nowy lokal dla sklepu Duże i Małe. Ostatecznie wyselekcjonował dwa -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]