[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie, tego nie wolno jej było ryzykować. Odkrycie Laleczki było zdobyczą policji i tylko policja
winna wyciągnąć z tego odpowiednie konsekwencje.
Postanowiła pozbyć się Cabsa. Przystanęła i rozejrzała się po korytarzu. Cabs zatrzymał się
również, czekając, co zamierza uczynić panna Rouy.
Wtem drzwi od najbliższego pokoju otwarły się i na progu stanął Thomson.
Proszę bardzo zaprosił ją wytwornym ruchem do środka.
Panna Rouy nie zastanawiała się, czy kobiecie wypada odwiedzić bądz co bądz obcego
mężczyznę w jego pokoju hotelowym. Uznała, że milioner swoim przypadkowym zjawieniem się
na korytarzu uwolni ją od Cabsa. Dlatego też śmiejąc się wkroczyła śmiało do apartamentu
zajmowanego przez Thomsona. Milioner zamknął szybko za sobą drzwi i gangster pozostał na
korytarzu.
Wyszła po upływie kwadransa. Droga do panny Higgins była wolna. Przed numerem 109
zatrzymała się. Thomson pokiwał jej jeszcze ręką i zniknął za drzwiami. Głęboko odetchnąwszy
zapukała. Nikt nie odpowiedział po drugiej stronie drzwi. Zapukała ponownie. Widocznie
Higgins była głuchawa. Nacisnęła delikatnie klamkę. Drzwi nie były zamknięte. Otwarła je
wsadzając głowę do środka. I nagle z jej piersi wydobył się przerazliwy krzyk.
Pod drzwiami leżał skulony Cabs, poznała go od razu, a na środku pokoju, obok
przewróconego stolika, leżała kobieta z szeroko rozrzuconymi nogami i rękami. Panna Rouy nie
przestawała krzyczeć na cały hotel. Nie mogła się ruszyć z miejsca, jakaś siła trzymała jej nogi
na uwięzi.
Wielu gości wybiegło na korytarz; wśród nich Gregory Thomson. W kilka sekund pózniej
zjawił się przerażony Cottard. Bez ceremonii odsunął ją na bok i wpadł do pokoju Angielki.
Nachylił się nad kobietą i naraz zdumiony podniósł do góry rudawą perukę. Postać w sukni
kobiecej leżąca na środku pokoju była mężczyzną. Panna Rouy przekroczyła ciało Cabsa i
znalazła się przy Cottardzie. Na piersi przebranego mężczyzny powoli rozszerzał się krwawy
krąg. Nie żył. Widziała jego szeroko rozwarte oczy wpatrzone w sufit, otwarte usta, jakby
gotowe do krzyku. Zemdlała.
XXI
Inspektor Merlin przybył do "Tarasconu" parę minut po dziesiątej. Cottard, który wezwał go
poprzez prefekturę, czekał na niego przed hotelem.
Zrujnowali mnie! krzyknął na widok inspektora wysiadającego z samochodu. Podbiegł
do krawężnika i chwycił Merlina za rękaw. Trup, morderstwo w moim hotelu! Tego nikt nie
przeżyje.
Spokojnie, spokojnie inspektor skierował kroki do hallu. Cottard biegł za nim
pojękując. Policjanci obstawili cały budynek i sierżant Marly wkroczył za Merlinem do hotelu.
Obok recepcji zebrali się wystraszeni mieszkańcy. Kilku z nich nie zdążyło się nawet ubrać,
stali w piżamach, bladzi i zdenerwowani.
Cottard poprowadził insppektora na górę. Drzwi do pokoju panny Higgins były otwarte.
Merlin ujrzał zwłoki ze znaczną już plamą krwi na piersiach. Marly odsunął właściciela hotelu i
zabrał się z rutyną do przeprowadzania wstępnych badań.
Cottard pragnął udzielić wyjaśnień.
Na krzyk jednej pani przybiegłem tutaj i zobaczyłem tego pokazał miejsce, gdzie leżał
przedtem Cabs i tego wyciągnął ramię przyglądając się z odrazą trupowi mężczyzny w
sukni.
Jakiej pani? rzucił pytanie Merlin, oglądając z bliska ranę w piersi zastrzelonego.
Nie wiem, jak się nazywa. Jest tutaj. Nikomu nie pozwoliłem się oddalić. Ja wiem, co w
takim wypadku należy robić. Nikt nie opuścił "Tarasconu". Nikt, daję słowo.
A tu kto leżał? Merlin zaciekawiony relacją Cottarda podniósł się z klęczek przy
trupie.
Mój gość, mój drugi gość. Jak on się nazywa? Z tego wszystkiego zapomniałem, jak on
się nazywa. Zaraz, zaraz. Co to można zrobić z człowieka, wszystko naraz zapomniałem.
Nazywa się... nazywa się... już wiem. Cabs. Tu leżał, ale potem wstał. Dostał w szczękę i stracił
przytomność. Też jest na dole. Nikomu nie pozwoliłem ruszyć się przed przybyciem policji. Ja
wiem, co należy robić w takich wypadkach.
Spokojnie, spokojnie Merlin ruchem ręki kazał mu zamilknąć. Marly, obejrzyjcie
dokładnie pokój. Ja zajmę się gośćmi. Chodzmy skinął na Cottarda.
Zeszli na dół. Inspektor wybrał pokój za recepcją. W czasie tego dowiedział się od Cottarda,
że na tarasie grano w karty, potem kobieta, która przyszła około dziewiątej i pytała o pannę
Higgins, poszła grać w brydża, potem widział ją przechodzącą przez ogród, potem poszła w
towarzystwie Cabsa na górę i w jakiś czas pózniej, nie wie, czy było to pięć czy dziesięć minut,
posłyszał jej krzyk, popędził do góry i ujrzał ją właśnie w drzwiach pokoju 109, który zajmowała
panna Higgins, Angielka, która jak się okazało, jest mężczyzną. Potem kobieta zemdlała i
wniesiono jÄ… do pokoju milionera Thomsona, gdzie przebywa do tej pory.
Chciałbym ją widzieć rzekł Merlin.
Cottard wybiegł do hallu i po paru sekundach wrócił, prowadząc ze sobą młodego człowieka.
Nazywam się Robert Krauf przedstawił się po angielsku sekretarz pana Thomsona.
Merlin spojrzał pytająco na Cottarda. Tymczasem młodzieniec wyjaśnił:
Pan Thomson prosi pana o chwilę zwłoki, ponieważ pani, która znajduje się w jego
pokoju, czuje siÄ™ jeszcze bardzo zle. Szok nerwowy.
Dobrze zgodził się inspektor. Niech pan wezwie niejakiego Cabsa.
Cottard wybiegł z hallu i po paru sekundach wrócił z Cabsem.
Spotykamy się znowu, tym razem w innych warunkach zauważył Merlin sięgając po
notes, który znajdował się przed nim na stole.
Gangster miał niewyrazną minę i unikał wzroku inspektora.
Słyszałem, że pan znajdował się w pokoju zabitego.
Zabitego? zdziwił się Cabs. Przecież ona strzeliła do Higgins.
Ona? Więc pan widział, kto zabił Higgins?
Naturalnie. Kobieta, która wczoraj była w "Cacadou", a przedtem również w "Cacadou"
zamordowała Joego Browna.
Merlin spojrzał uważnie na Cabsa.
Czy jest pan tego pewien?
Najzupełniej. Stałem obok niej o krok. Kiedy weszliśmy do pokoju Higgins, otrzymałem
od niej potężny cios w szczękę, zrobiło mi się czarno przed oczyma. Słyszałem jeszcze huk
strzału i straciłem przytomność.
A więc pan nie widział strzelającej, tylko słyszał odgłos strzału?
Uderzyła mnie, co do tego nie ma wątpliwości ujął dłonią swój podbródek i wykrzywił
się z bólu dotąd jeszcze czuję ten cios.
Kiedy pan przyszedł do przytomności, dowiedział się pan, że Higgins nie żyje. Skojarzył
pan huk strzału z jej śmiercią, stąd wniosek, że strzelała kobieta.
Tak Cabs patrzył teraz otwarcie w oczy inspektora.
W jaki sposób znalazł się pan z ową kobietą pod drzwiami Higgins?
Ta kobieta została zaproszona do "Tarasconu" na partię brydża. Okazało się, że chce
widzieć się z panną Higgins, bo jest właścicielką psa podobnego do psa Angielki. Coś w każdym
razie z psem... Po prostu ułatwiłem jej spotkanie, bo ten stary babsztyl zachowywał się zawsze
nieodpowiednio.
Kto ją zaprosił?
Cabs zastanowił się.
Ja.
Zaprosił pan ją na brydża, a nie zna pan jej nazwiska?
Nie znam. Poznałem ją przez Thomsona.
Kim jest Thomson?
Amerykański milioner. Ma wielki koncern mięsny w Stanach Zjednoczonych. Mieszka w
"Tarasconie".
Co pan rozumie pod wyrażeniem: "ułatwiłem jej spotkanie z Higgins"?
Higgins była postrachem całego hotelu. Wiecznie niezadowolona, wiecznie gderająca,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]