[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lecz niezależnie od jego pragnień, Kelly zamierzała
utrzymać to, co ich łączyło, wyłącznie za drzwiami
sypialni. Nie pozwalała mu na wkroczenie w pozostałe
obszary jej życia. Zamknęła przed nim drogę do swo-
ich nadziei, marzeń i przyszłości.
Nie mógł jej za to winić. Wiedział, że tylko czas
S
R
może uleczyć takie rany. Jak miał ją jednak przekonać
do siebie, skoro za kilka dni musiał się stawić na służ-
bie?
Mike zatrzymał samochód na podjezdzie niewiel-
kiego domu. Ze zdumieniem wpatrywał się w coś, co
było śliczne jak domek dla lalek. Wszędzie kwitły
kwiaty. Tęcza kolorów pięła się po ścianach i spływała
z parapetów. Maleńki ganek wyglądał jak amazońska
dżungla. Kwiaty i inne rośliny zwieszały się z poręczy,
spływały po schodach i pięły się po słupkach balustra-
dy.
Mike widział to miejsce rok wcześniej w styczniu,
ale teraz wyglądało zupełnie inaczej. Jak rezerwat
przyrody na brunatnym morzu. Jak bezpieczna przy-
stań.
Wysiadł z samochodu, trzasnął drzwiczkami i ruszył
żwirową alejką Już w połowie drogi westchnął z ulgą.
Stary, rozłożysty dąb dawał dużo gęstego cienia. Dziś
było nieco chłodniej, choć powietrze wciąż przypomi-
nało gęstą zupę.
Nie ma jak lato na Południu, pomyślał.
Mike wspiął się po świeżo zamiecionych stopniach i
znalazł się na zacisznym ganeczku. Wcisnął guzik i z
zaskoczeniem usłyszał takty marszowej melodii. Echo
dziwnego dzwonka
S
R
rozbrzmiewało przez dłuższą chwilę we wnętrzu domu.
Kiedy drzwi się otworzyły, Michael wciąż głupio się
uśmiechał. Patrząc na mężczyznę, który pojawił się na
progu, jeszcze raz wcisnął dzwonek i roześmiał się,
słysząc wojskowy marsz.
- Widzę tu pewne zmiany, szefie - powiedział ze
śmiechem.
Zack Sheridan, dowódca oddziału Mike'a, uśmiech-
nął się szeroko i oparł o framugę.
- Kim trochę się wścieka, ale uważam, że też jej się
to podoba.
- A czego tu można nie lubić? - zapytał Mike i pu-
ścił oczko do dowódcy.
- To samo jej powtarzam. - Zack gestem zaprosił go
do domu. - Wchodz, Wściekły Psie. Chcesz piwo?
- Brzmi wspaniale. - Mike poszedł za nim do nie-
wielkiego salonu.
Tutaj też było widać pewne zmiany. Nie dało się
ukryć, że odkąd Zack poślubił Kim Danforth, sporo
zmieniło się w jego kawalerskim życiu. Ot, choćby sa-
lon. Na krześle wciąż wisiał mundur, a ściany po-
mieszczenia miały ten sam chłodny, niebieski kolor,
ale teraz ozdabiały je liczne zdjęcia. Nie tylko oddziału
SEAL, ale też ślubne oraz rodzin Kim i Zacka. Ulu-
biony fotel dowódcy wylądował pod ścianą, ale za to
jego kolekcja militarnych książek doczekała się godnej
wystawy w oszklonych biblioteczkach. Wnętrze stało
siÄ™ o wiele bardziej przytulne.
S
R
Zaledwie kilka miesięcy wcześniej Zack został od-
delegowany do ochrony snobistycznej gęsi, jak ją
wtedy nazwał. A teraz został mężem wspomnianej gę-
si.
- A gdzie twoja lepsza połowa?  zapytał Mike, gdy
dowódca wkroczył do pokoju z dwie ma butelkami
chłodnego piwa.
Zack opadł na jedną z biało-niebieskich sof, wycią-
gnął długie nogi i z lubością oparł je na niskim stoliku.
Jego dżinsy były przetarte na kolanach, a niebieska
koszulka z krótkimi rękawami i napisem  Wstąp do
marynarki" postrzępiona przy kołnierzyku. Szef wy-
glądał na bardziej odprężonego i zadowolonego niż
Mike go kiedykolwiek widział.
- Kim znów uczy delfiny jazdy na rowerach albo coś
podobnego - odparł z szerokim uśmiechem.
- Jeśli ktokolwiek jest w stanie to zrobić, to właśnie
ona. - Mike wzniósł piwo w niemym toaście.
- Diabelnie dobrze powiedziane - zgodził się Zack,
uśmiechając się pod nosem.
- Mówią o mnie złotousty. - Mike zaczął się zasta-
nawiać, czy sam też miewa taką głupią minę, kiedy
myśli o Kelly.
S
R
- A co porabiają chłopaki? Nie widziałem żadnego z
was w czasie tej przepustki.
- Uznaliśmy, że ty i Kim chcecie mieć trochę czasu
tylko dla siebie.
- Mądre z was chłopaki. - Zack pokiwał ochoczo
głową. - Ale skoro tu jesteś, powiedz coś więcej.
Wszyscy już marzą o powrocie do pracy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl