[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przy konsolecie.
Silnik zawył, jakby dzgnięty ostrogą.
- Zwariowałaś? Porwiemy im sieci!
- Zwietnie - stwierdziła spokojnie.
- O Bo\e - jęknął Dean, wychodząc z kabiny. - Wiedziałem, \e
wszystko idzie zbyt Å‚atwo.
- Nic nie widzę na radarze - powiedział sucho Craig. -
Kompletna pustka.
Jess stał osłupiały przez parę sekund, zanim zrozumiał, co się
dzieje. Kiedy ochłonął, chwycił mikrofon radiostacji i ścisnął go
mocno w dłoni.
- Konik Morski", tu Miss Santa Fe". Za chwilę przepłyniemy
obok. Nie rozwijać sieci! Powtarzam: nie rozwijać sieci!
Chwycił Kelsey za ramiona i chciał bez namysłu cisnąć ją w kąt.
Nagle zrozumiał, co zamierza zrobić, i zamarł. Bezwiednie zaciskał
palce na jej wątłych barkach. Nie panował ju\ nad swymi
odruchami. Lada chwila w kabinie mógł się rozlec dzwięk
łamanych kości. Ale Kelsey nie zwa\ała na nic.
Rybacy u\ywali du\ej, obcią\onej u spodu sieci, która przy
wciąganiu zachowywała się jak portmonetka, jeśli znajdowały się w
niej ryby. Miała około półtorej mili długości. Kuter wydawał się
przy niej łupinką. Jess zauwa\ył, \e mniej więcej połowa sieci
znajdowała się w wodzie. Rybacy, mimo ostrze\enia, nie byli w
stanie zwinąć jej na czas. Zresztą mo\liwe, \e w ogóle go nie
słyszeli...
Ale jeśli nawet tak było, to teraz musiał ich zaniepokoić statek
płynący z wielką szybkością w ich kierunku. Zwłaszcza \e Kelsey
prowadziła Miss Santa Fe" tak, jakby rzeczywiście chciała
roztrzaskać Konika Morskiego". Nie mogła ju\ uniknąć wpłynięcia
na sieci i rybacy nareszcie to zrozumieli. Jess widział ich pobladłe
twarze i wzniesione pięści. Niemal słyszał przekleństwa, które
wykrzykiwali. I kiedy ju\ wydawało się, \e nic się nie da zrobić i
katastrofa jest nieunikniona, Kelsey wyłączyła silniki i w jakiś
nieprawdopodobny sposób ominęła sieci, zbli\ając się do kutra.
Na czoło Jessa wystąpił zimny pot. Dziewczyna włączyła
zewnętrzne głośniki i sięgnęła po mikrofon.
- Uwaga, Konik Morski". Uwaga, uwaga! Jej głos
zahuczał nad wzburzoną wodą.
Z trudem oderwał dłonie od jej ramion. Odepchnął ją od steru i
włączył silniki. Po chwili jednak zrezygnował z ucieczki i rzucił
kotwicÄ™.
- Uwaga, Konik Morski" - ponownie krzyknęła Kelsey. -
Naruszacie prawo federalne dotyczące połowów w tej strefie. Macie
natychmiast wciągnąć sieci.
Jess przestawił silniki na jałowe obroty. Słyszał krzyki
dobiegające z sąsiedniej łodzi. Widział rozwścieczonych rybaków.
Na pokładzie Konika Morskiego" znajdowało się przynajmniej
czterech mę\czyzn. Ka\dy z nich zdzierał gardło, starając się
przekrzyczeć szum wiatru i huk silników.
Kelsey rzuciła mikrofon na stolik i wybiegła z kabiny, jak gnana
wiatrem. Jej oczy płonęły z gniewu, a rozpuszczone włosy trzepotały
na wietrze. Jess stwierdził, \e zna ju\ to spojrzenie. Zaklął pod
nosem i rzucił kotwicę.
- Nie robiłbym tego na twoim miejscu mruknął Craig,
widzÄ…c, jak zbli\a siÄ™ do drzwi.
Cała załoga kutra liczyła sześciu ludzi, którzy wyglądali jak
zawodowi bokserzy. Obie łodzie niemal stykały się burtami. Jess
obawiał się, \e za chwilę rybacy przeskoczą na pokład Miss Santa
Fe" i przejdą do rękoczynów.
- Teraz posłuchajcie mnie! - krzyczała Kelsey ochrypłym ze
złości głosem. - To wy będziecie mieli kłopoty, jeśli nie odpłyniecie
w ciągu... - spojrzała na zegarek.
Jej głos utonął w gwizdach i krzykach. Jess, który znał rybaków
doskonale i wiedział, \e nie ma co liczyć na ich wyrozumiałość,
zwłaszcza gdy w grę wchodziły połowy, wymamrotał tylko
zbielałymi wargami:
- Ta idiotka nas zabije.
- Masz rację - zgodził się Dean, który pojawił się tu\ przy nim
w stroju do nurkowania.
Jess ledwie rzucił na niego okiem. Ostro\nie przysunął się do
Kelsey starając się przewidzieć, jakie będą mieli szanse w wypadku
konfrontacji. Oczywiście nie mieli \adnych... Jeden z rybaków,
potÄ™\ny mÄ™\czyzna wyglÄ…dajÄ…cy jak pirat, stanÄ…Å‚ ju\ na falszburcie i
przekładał nogę przez reling. Awantura wisiała w powietrzu. Jess
pomyślał, \e gdyby jakimś cudem udało mu się uciszyć Kelsey, być
mo\e uszliby z \yciem. Spojrzał na dziewczynę i natychmiast
zrezygnował. Znajdował się między młotem a kowadłem.
Zajęty rozwa\aniem sposobów obrony, nie zauwa\ył tego, co
dzieje się na pokładzie. Dopiero potę\ny huk wyrwał go z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]