[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nadzieję, że będzie inaczej, zrozumie, jeśli nie wyrazisz zgody na spotkanie.
- Chcę ją zobaczyć! - zapewniła pospiesznie. - Uważam, że zasługuje na
to po wszystkim, co ją spotkało.
Zrobi to dla Chisato, nie dla siebie. Z jakiegoś powodu takie rozróżnienie
było jej potrzebne - gdyby chciała zaspokoić swoje potrzeby, czułaby, że
postępuje nielojalnie wobec Jeanne Lundy.
- Chisato będzie bardzo wdzięczna. - Gid z uśmiechem skinął głową.
Kelner przyniósł drinki i przyjął zamówienie. Kiedy odszedł, Anna
zapytała cicho:
- Czy Chisato jest... szczęśliwa?
- Tak. Zdołała odnalezć szczęście.
- Wspomniałeś, że radzi sobie finansowo. Ja wiem, że studiowała. Czym
się teraz zajmuje? Czy wyszła ponownie za mąż?
S
R
- Chisato wyszła za mąż kilka lat po rozwodzie i wydarzeniach, które się
z nim wiązały - wyjaśnił Rick. - Niestety, jej mąż już nie żyje. Zmarł
stosunkowo niedawno.
- Wiedziałeś o tym i nic mi nie powiedziałeś? - oburzyła się Anna.
- Dopiero dziś zyskaliśmy pewność, że Chisato jest twoją biologiczną
matką. Uważałem, że masz wystarczająco duży dylemat, aby dodatkowo
obarczać cię myśleniem o drugiej rodzinie.
Zrozumiała aluzję.
- Mój Boże! Chisato ma inne dzieci!
- Jedno dziecko. Córkę.
- Mam przyrodnią siostrę. - Serce Anny niemal stanęło. - Rick, jak
mogłeś mi o tym nie powiedzieć! - Odwróciła się w kierunku Gida i zasypała
go pytaniami. - Jaka jest ta dziewczyna? Jak ma na imiÄ™? Ile ma lat?
- Nazywa się Izumi. Wiosną w ubiegłym roku skończyła dwadzieścia
pięć lat.
- Zakładam, że ktoś jej powiedział o moim istnieniu - stwierdziła,
rzucając Rickowi pełne niechęci spojrzenie.
- Tak, i Izumi bardzo by chciała cię poznać. Oczywiście i w tym
przypadku decyzja należy do ciebie.
W trakcie kolacji Gid cierpliwie odpowiadał na lawinę pytań Anny i
raczył ją opowiadaniami o jej krewnych w Japonii. Rick się nie odzywał.
Po skończonym posiłku Gid powiedział:
- Z ogromną przyjemnością spotkam się z tobą ponownie, jeśli przyjdą ci
do głowy jeszcze inne rzeczy, o których chciałabyś się dowiedzieć.
Podał jej wizytówkę, dopisując na odwrocie nazwę i adres hotelu, w
którym się zatrzymał.
- Myślę, że Anna nie będzie miała takiej potrzeby - wtrącił się Rick.
S
R
- Pan Danton chciał powiedzieć, że z pewnością do ciebie zadzwonię,
jeśli będę miała jakiekolwiek pytania - sprostowała.
- Sądzę, że dobrze zrozumiałem pana Dantona - odparł Gid i uśmiechnął
się, rzucając Rickowi zaczepne spojrzenie. Odwrócił się do niej i spytał: - Czy
znasz japoński?
- Nie. Nauczyłam się zaledwie kilku podstawowych zwrotów. - Po raz
pierwszy w życiu szczerze tego żałowała. - Ale mój brat i Rick znają ten język
świetnie.
- Owszem, pan Danton mówi bardzo dobrze - przyznał Gid. - W Japonii
mamy pewne powiedzenie, które podsumowuje to, co chciał przekazać.
Powiedział coś do Ricka zniżonym głosem, na co tamten gwałtownie się
pochylił i zareagował zwięzłą repliką. Anna nie rozumiała jego słów, ale po
tonie wywnioskowała, że jest zirytowany. Gid kontynuował. Rozpoznała tylko
słowo Ayano".
Rick zmarszczył brwi. Tym razem odpowiedział spokojniej, lecz nie
mniej stanowczo.
Anna postukała w przykryty obrusem blat, by zwrócić na siebie uwagę.
- Panowie, czy moglibyście przejść na angielski? Czuję się wykluczona z
rozmowy.
- Przepraszamy za niegrzeczność - skłonił się Gid.
- Jak brzmi powiedzenie, o którym wspomniałeś?
- Niestety, jest nieprzetłumaczalne - zastrzegł Rick, patrząc Gidowi
prosto w oczy. - W każdym razie nie w sposób, który by właściwie oddał jego
znaczenie.
Zapadła długa cisza. Potem Gid skłonił się i przeprosił:
- Proszę mi wybaczyć. Pan Danton ma rację.
Anna odczekała do momentu, kiedy znalezli się w samochodzie. Dopiero
S
R
wtedy zapytała:
- O co, u diabła, wam chodziło?
- O nic.
- O nic? No proszÄ™ ciÄ™!
- Zostaw ten temat, Anno.
- Ciesz się, że mam w tej chwili na głowie mnóstwo spraw ważniejszych
niż roztrząsanie twojego grubiańskiego zachowania! W każdym razie,
zamierzam pojechać do Japonii i tam spotkać się z Chisato.
- Wybierasz się do Japonii? - spytał zdumiony.
- Tak.
W Stanach Zjednoczonych mieszka Jeanne Lundy. Choć to irracjonalne,
Anna uznała, że jeśli będzie kontaktowała się z każdą matką w jej ojczyznie,
wszystkim osobom, których dotyczy zaistniała sytuacja, łatwiej będzie się z nią
pogodzić.
- Już kiedyś tam byłam - powiedziała cicho. - Wiele lat temu.
Rodzina Lundych spędziła trzy tygodnie na wyspie Honsiu, zwiedzając
Tokio, Jokohamę i Osakę. Nie dotarli na Hokkaido - wysuniętą na północ
wyspę, na której mieszkała Chisato.
- Na wakacjach z rodziną? - spytał Rick.
- Tak. Mama i tata uważali, że powinnam poznać kulturę, z której się
wywodzÄ™.
Rodzice nie chcieli, by odcięła się od korzeni. Nigdy nie ukrywali
informacji dotyczących adopcji i zachęcali ją do zadawania pytań. A jak
zachowywała się Anna? Przez cały ostatni tydzień chodziła nadąsana, nie
odbierała telefonów od matki i zobowiązała Ricka do zachowania tajemnicy.
Powtarzała sobie, że postępuje tak dla dobra rodziny, że nie ma sensu ich
niepokoić, póki nie pozna wszystkich faktów.
S
R
Miała nadzieję, że zrozumieją jej punkt widzenia.
- Teraz muszę poinformować rodziców. - Westchnęła i spojrzała na
Ricka. - Nie mam pojęcia, co im powiedzieć.
- Wystarczą gołe fakty - odparł. - Rodzice cię kochają - dodał z ledwie
wyczuwalnym wzruszeniem - i będą kochać bez względu na wszystko.
Tak jak poprzednio odprowadził ją do drzwi mieszkania. Wchodząc po
chodach, Anna czuła, jak narasta w niej oczekiwanie. Czy Rick znowu ją
pocałuje? Czy równie namiętnie jak poprzednio? A jeśli tak, czy będzie miał
czelność utrzymywać, że to zwykły gest pocieszenia?
Wyciągnął rękę, a Anna podała mu klucze.
- Wiesz, skoro poznałam Gida, sądzę, że mogłabym pojechać do Japonii
sama. To przemiły człowiek i wygląda bardzo młodo... na swój wiek
Rick odchrzÄ…knÄ…Å‚ i mruknÄ…Å‚ pod nosem:
- Nie jestem dobry w określaniu wieku ludzi.
- Nie spodobał ci się, prawda?
- %7ływię do niego szacunek - odparł powoli.
- Ja mu wierzÄ™.
- Nie ma powodów, żeby było inaczej - zgodził się, otwierając drzwi.
Anna jednak nie weszła do środka.
- Mimo to sprzeczałeś się z nim po japońsku.
- Myślałem, że zamknęliśmy ten temat? - W tonie Ricka słychać było
irytacjÄ™.
- Wracam do niego. - Wzruszyła ramionami. - Masz coś przeciwko temu?
O czym rozmawialiście?
- O niczym szczególnym.
- Daj spokój. Nie wciskaj mi głodnych kawałków, że nie da się tego
wyrazić po angielsku.
S
R
- Rozmowa nie dotyczyła ciebie.
- Wszystko w tej sytuacji dotyczy mnie. Wszystko ma zwiÄ…zek ze mnÄ…,
więc bądz łaskaw nie traktować mnie protekcjonalnie.
- Dobrze. A więc obaj mieliśmy odmienne zdanie w pewnej sprawie.
Gidayu wysunął przypuszczenia co do... mojej osoby, z którymi
polemizowałem.
- Przypuszczenia co do twojej osoby? - Dlaczego miała wrażenie, że coś
przed nią ukrywał? - Mimo że rozmawialiście w innym języku, dość wyraznie
widziałam, że się zdenerwowałeś. Co ci powiedział?
- To nie dotyczy...
- Nie dotyczy mnie? - dokończyła, unosząc brwi.
Nie odpowiedział.
- W rozmowie padło moje imię. Japońskie. Rozmawialiście na mój temat.
Jak śmiesz twierdzić, że mnie nie dotyczyła?
- Zostaw to, Anno - poprosił.
- Powiedz mi, o co chodziło, a zostawię temat - obiecała.
- Czułbym się niezręcznie, gdybym musiał ci powtórzyć słowa Gidayu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]